Głośno o tym nie wypada mówić, ale krąży niepopularna opinia, że wizja piekła, jaką zawarł w „Boskiej komedii” Dante, to jedyne rozdziały tego arcydzieła, które da się czytać, bo z pozostałych wieje… nudą.
Reputacja Juliusza Cezara została nadwątlona, toteż w celu zadziwienia całego antycznego świata postanawia on sprowadzić do Rzymu niecodzienny okaz mitycznego zwierzęcia.
Polski superbohater powraca! Długo przyszło nam czekać, bo aż trzy lata. Generator czerni to już ósmy album tej intrygującej, choć trzeba to przyznać otwarcie – bardzo nierównej pod względem poziomu serii.
Edycja zbiorcza zinowego komiksu z lat 80. wydana obecnie? Wydaje się niewiarygodne, a jednak właśnie taka sytuacja ma miejsce dzięki Wydawnictwu Kurc, które to w formie zbiorczej opublikowało „Wampiurs Wars” Jana Platy-Przechlewskiego.
Mimo że tzw. Sałata Marvela nie miał u nas szczęścia do swojej solowej serii, to jednak za sprawą przede wszystkim „Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela” doczekaliśmy się polskich edycji kilku ważnych realizacji z jego udziałem (by wspomnieć choćby „Niemy krzyk” Petera Davida i Dale’a Keowna).
Kiedy Jane Foster przejęła pieczę nad funkcją dotąd pełnioną przez syna Odyna, a wraz z nią dysponowanie potęgą Mjolnira (o czym więcej w zbiorze „Thor: Gromowładna”), oczywiste było, że powrót oryginalnego dzierżyciela tego oręża jest co najwyżej kwestią czasu.
Zabieganie o uwagę coraz bardziej rozkapryszonego (a przy okazji także mniej niż jeszcze kilkanaście lat temu licznego) czytelnika z oczywistych względów nie należy do zadań najłatwiejszych.
Mucha Comics konsekwentnie uderza w nostalgiczne tony pokolenia TM-Semic. Po publikacji „Ery Apocalypse'a” zdecydowała się na wydanie przygód Człowieka-Pająka autorstwa J.M. DeMatteisa i Sala Buscemy.
Jeśli zapytacie mnie, z czym będzie mi się kojarzył dwudziesty siódmy numer „Aktu”, to bez zająknięcia odpowiem, że komiks „Sztuka powrotu” Krzysztofa Otorowskiego.
Pomimo przyspieszonego tempa prezentacji rodzimym czytelnikom klasyki europejskiego komiksu wciąż nie brakuje interesujących tytułów, które dotąd polskiej edycji się nie doczekały.
Wydany w 1994 roku zeszyt „Web of Spider-Man #117” zapoczątkował jedną z najbardziej znanych czytelnikom przygód Człowieka-Pająka historię zwaną „Sagą klonów”.
Piotr Nowacki to jeden z tych autorów, których powierzchowny (tzn. dostrzegalny już na pierwszy rzut oka) charakter ściśle przekłada się na jego twórczość.
Przeszywające do bólu zrozpaczone spojrzenie opóźnionego umysłowo chłopca o imieniu Bennett, który zostawia zmarłą matkę i odjeżdża w ramionach ratującego go przed niechybną śmiercią samotnego jeźdźca (Russel) na tle zachodzącego słońca to ujęcia z rodzaju fotoreporterskich Grand Pressów.
Pod niebem Zachodu to zbiór trzech opowieści z najszybszym rewolwerowcem na Dzikim Zachodzie, a także jeden z pierwszych albumów, które stworzył Morris jeszcze bez wsparcia Rene Goscinnego.
Wyobraźmy sobie, że w wieku dwunastu lat zostajemy zaczepieni na ulicy przez zgraję odzianych w długie płaszcze podejrzanych typów, proponujących nam drogę ku wiedzy.
Kosmiczna skala wydarzeń przybliżonych w trakcie „Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach” i „Legends” niewątpliwie przypadła ówczesnym czytelnikom do gustu.
Bohaterki Giant Days kończą drugi rok studiów, co wiąże się z kolejnymi wyzwaniami, problemami, a także kryzysami, które trzeba przezwyciężyć w coraz bardziej dorosłym życiu.
John Wagner, twórca postaci Sędziego Dredda, wielokrotnie przyznawał, że jego dzieło ma często charakter prześmiewczego pastiszu obnażającego zarówno wady społeczeństwa, jak i quasi-totalitarnego reżimu.
Czy jeśli książki, komiksy czy inne dzieła (pop)kultury tworzone byłyby przez roboty, a nie ludzi, to czy takie produkcje byłyby przez nas pozytywnie odbierane?