Gdyby na okładce „Toni” nie widniało nazwisko Joe Hilla, to byłbym święcie przekonany, że komiks ten stworzył Mark Millar, lecz w żadnym wypadku nie jest to pochwała dla twórcy „Kosza pełnego głów”, wręcz przeciwnie.
Co by o incydentalnych znamionach twórczego pogubienia Scotta Snydera nie sądzić (vide „Batman: Ostatni Rycerz na Ziemi”) równocześnie trudno odmówić temu twórcy władności do generowania pełnych rozmachu opowieści.
Połączenie egzotyki - pod postacią Kraju Wschodzącego Słońca - ze slumsami Londynu, w które to połączenie wkomponowano jeszcze tajne stowarzyszenia czy walkę o dominację na świecie i różnego rodzaju zdrady, było od początku ryzykowne, ale i fascynujące.
Świetnie się złożyło, że w kontekście obchodzenia jubileuszu dwudziestolecia istnienia Kultury Gniewu, wydawca zdecydował się na wznowienie dwóch tytułów popularnego w Polsce australijskiego artysty Shauna Tana – „Przybysza” i omawianej „Zguby”.
Jeśli nie dość Wam historii o zamaskowanych mścicielach, którzy stawiają czoła wszelakiej maści złu, ale niekoniecznie zależy Wam na tym, by na planszach komiksu pojawiał się znany heros w rozpoznawalnym trykocie i charakterystycznym logo.
Roderick Burgess, Magus tajemniczej Loży działającej w Anglii na początku XX wieku postanawia przywołać i uwięzić samą Śmierć, lecz ku jemu zdziwieniu i zawodowi w zastawioną pułapkę schwytał władcę Krainy Snów.
Wznowienie „Przybysza” Shauna Tana, jednego z najbardziej cenionych ze względu na walory artystyczne komiksów, jakie ukazały się w Polsce – pozycji z katalogu Kultury Gniewu, okazało się także sukcesem sprzedażowym.
Takiego nagromadzenia żartów i dowcipów jak w serii „Kapitan Szpic” autorstwa duetu Daniel Koziarski i Artur Ruducha nie powstydziłby się żaden, nawet najlepszy kabaret.
Czy macie czasem wrażenie, że Wasz kot jest kocionautą pochodzącym z obcej planety, na której prym wiedzie moda wykreowana przez Kotochanel, a kociopunkturzyści leczą swoich pobratymców z wszelkich problemów zdrowotnych w Kociwood
Na wysokości trzeciego cyklu komiksowej serii „Światy Aldebarana” – „Antares”, mogę z czystym sumieniem przyznać, że ta kosmiczna epopeja to moje guilty pleasure.
Po niezbyt udanej lekturze „Catwoman: W blasku księżyca” i „Raven” trudno było oczekiwać od dwóch kolejnych tytułów wydawanych w ramach linii „DC13+” wyższego poziomu.
W dobrze znanym fanom przygód Smerfów albumie (tj. „Smerfetce”) jedyna żeńska przedstawicielka tej społeczności okazała się idealnym wręcz „pryzmatem” do ujęcia w bajkowej formule niuansów natury płci pięknej.
Choć pomysł nie jest ani nowy, ani oryginalny, ani tym bardziej świeży (wbrew nowemu logo na okładkach marvelowskich komiksów), to opowieść Gerry’ego Duggana nie wypada najgorzej.
Rocznicowych wznowień Kultury Gniewu ciąg dalszy. Do rąk starych/nowych (?) czytelników trafia dobrze znany komiks niemieckiego artysty Saschy Hommera „Insekt”.
Wygląda na to, że tzw. okres All-New, All-Different Marvel (lata 2015-2018) znany u nas jako Marvel Now! 2.0) raczej nie będzie wspominany jako szczególnie pomyślny dla Domu Pomysłów.
Dawno, dawno temu, 8 września 1966 r. (a „właściwie” w połowie lat 60. XXIII w.), gdy wyemitowano pierwszy epizod serialu przybliżającego losy załogi statku kosmicznego Zjednoczonej Federacji Planet „Enterprise”, mało kto wróżył temu przedsięwzięciu choćby tymczasową popularność.
No i koniec. Ale czy można mówić o jakimkolwiek końcu w przypadku historii takich jak ta opowiedziana przez Fabiena Toulmé w komiksie „Odyseja Hakima”?