Natura upomni się o swoje. Często słyszymy te słowa jako groźbę pod adresem ludzkości, która zbyt literalnie traktuje biblijne zaproszenie, by czynić świat sobie poddanym.
Nie da się ukryć, że autorzy, którym zwykło się powierzać kontynuowanie serii po zjawiskowo wręcz radzących sobie scenarzystach, komfortowego zadania nie mają.
Kevin Eastman i Tom Waltz w drugim tomie „Wojowniczych Żółwi Ninja”, na który składają się zeszyty 4. i 5. oryginalnej serii, kontynuują rozpoczęte wcześniej wątki, jednocześnie rozwijając świat przedstawiony o kolejne.
W ciągu trzynastu już wydań zbiorczych (a faktycznie piętnastu, uwzględniając „Rok pierwszy” i „Flash Forward”) Joshua Williamson zdążył już przyzwyczaić odbiorców swojej twórczości
Drugi tom „Kolonizacji” rozpoczyna się od trzęsienia ziemi. Milla Aygon oraz Clarence Sternis są uwięzieni w klatce, a przed nimi siedzi na krześle tajemniczy mężczyzna.
Wydawnictwo Elemental poszło za ciosem, wydając już trzeci komiks autorstwa Alfonso Fonta. Po „Opowieści o niedoskonałej przyszłości” (1982) i „Więźniu gwiazd” (dwie części: 1985 oraz 1987 – na naszym rynku publikacja zbiorcza), opublikowany został „Clarke & Kubrick” (1985-1986).
Myślę, że wielu obecnych rodziców spotkało w czasach swojego dzieciństwa takiego Pana Sowę lub Pana Ropuchę, któremu nie podobały się zabawy dzieci pod oknami.
W poprzednich odsłonach tej nieprzypadkowo żywotnej serii autorska spółka za nią odpowiadająca – tj. Yvan Delporte i Peyo – nie stroniła od ważkiej społecznie problematyki.
Zrozpaczony Francesco Centobucci w rozmowie ze swoim przełożonym, Bogiem jedynym prawdziwym, pyta: „Co zrobiłem aż tak złego, Panie mój, by zasłużyć na to wszystko?”.
Akcja komiksu rozgrywa się w odległej przyszłości. Dzięki kontaktowi z cywilizacją Atilów ludzkość rozwinęła się w stopniu pozwalającym na zaawansowane badania kosmosu.
Nawet jeśli jest się osobą, która nie korzysta z mediów (do tego zarówno tych względnie nowych, jak i nieco bardziej tradycyjnych), ma się świadomość, że ostatnimi laty cała ludzkość boryka się z epidemią koronawirusa.
Pierwsze płatki śniegu spadły na szykujący się do zimy las już pod koniec pierwszego odcinka tej serii. W drugim biały puch pokrył już wszystko dookoła.
Trzeci tom serii „Kamila i konie” zgodnie z oczekiwaniami przynosi kolejną porcję świetnej zabawy, sporą dawkę wiedzy o koniach i jeździectwie oraz kilka trików, które na pewno poprawią warsztat niejednego rysownika amatora.
„Spider-Gedon” to wzorcowy przykład udanego niszczenia marki. Kiedy J. Michael Straczynski przejął w swoje ręce losy Spider-Mana w pierwszej dekadzie XXI wieku, postanowił zrewolucjonizować jego przygody.
Wydawnictwo Tore nie zasypuje przysłowiowych gruszek w popiele i po świetnym tomie pt. „Czarne jezioro” z bestselerowej serii „Dylan Dog” proponuje jego kolejną odsłonę.
To już ostatni tom zbierający przygody kaczek pióra i ołówka Dona Rosy i jak przystało na wielki finał, amerykański autor najlepsze zostawił na koniec.
Tytuł niniejszego tomu zbierającego kolejne przygody Wujka Sknerusa, Kaczora Donalda i siostrzeńców autorstwa Dona Rosy nawiązuje do animacji „Trzej Caballeros”, stworzonej w studiu Walta Disneya, która swoją premierę miała w roku 1944.
„Jeszcze ci się ta seria nie znudziła?” - jak nie tak dawno temu miał spytać piszącego te słowa inny pasjonat komiksu w kontekście jednej z poprzednich odsłon ,,Jeremiaha”.
Piąty tom „Cliftona” zabiera nas w przeszłość do lat 70. minionego wieku, co wcale nie oznacza, że emerytowany pułkownik MI5 podryguje na kartach komiksów w rytmie disco.
Chciałbym zobaczyć minę potencjalnego nabywcy „Pinokia”, który mając w pamięci dedykowany młodemu czytelnikowi „W tajemniczym ciemnym lesie”, z podobnych pobudek sięga po wznowienie obrazoburczego dziełka Winshlussa.
W zwyczajowo pojawiających się pod koniec roku podsumowaniach „Dom” Paco Roki wymieniany jest w gronie wydawnictw, które wzbudziły wyjątkową przychylność sporządzających tego typu zestawienia.
„Boska tragedia”, drugi tom „Lucyfera” z „Sandman Uniwersum” (nie mylić z „Lucyferem” Mike’a Careya) zmienia ton w stosunku do swego poprzednika i jest to zmiana zdecydowanie na plus.