Decydenci dwóch najważniejszych komiksowych wydawnictw amerykańskiego rynku (zresztą tych nieco mniejszych również) nie ustają w wysiłkach na rzecz pozyskania nowej publiki.
Za oknami jesień w pełni, a na moim komiksowym stoliku, po kilku miesiącach czekania, podano utrzymaną w iście wakacyjnym anturażu, kontynuację najpyszniejszej polskiej komiksowej serii ostatnich lat!
„Feliks i Makary – Mijanie się z celem” to zupełnie nowa seria komiksowa dla młodszych czytelników, która ostatnimi czasy pojawiła się na krajowym rynku.
„Czarodziejski ten kapelusz…” z tymi słowa klasyki polskiej muzyki rozrywkowej wirtuozersko komponuje się zjawiskowa okładka „Retro”, a jeżeli nadal nie
Na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, w momencie, gdy komiksowy rynek na polskim gruncie niejako eksplodował, doczekaliśmy się pokaźnej listy inicjatyw twórczych, które pomimo obietnicy kontynuacji takowej nigdy się nie doczekały.
W swoim czasie (tj. od późnego lata 2001 r.) tytułowy bohater niniejszej serii miał być obok Dylana Doga jednym z dwóch „mocnych uderzeń”, którymi Egmont zamierzał przebijać się u nas z ofertą wydawnictwa Bonelli.
Osobliwe i unikalne zarazem uniwersum Grabarza Józefa ma to do siebie, że nie sposób za nim nie tęsknić i wypatrywać kolejnych okazji do jego „odwiedzenia”.
Kiedy Lou Pirlo samotnie przedzierał się przez dzikie góry Wirginii, nie przypuszczał zapewne, że w najbliższych miesiącach czeka go prawdziwy koszmar.
Czasem nie warto wchodzić za kulisy spektaklu, aby spotkać swoich ulubieńców. Często okazuje się, że w „realu” nie świecą już takim blaskiem jak na scenie.
Finalny, piąty rok wyprawy jednostki federacyjnej Floty Gwiezdnej U.S.S. Enterprise dobiega końca, a wraz z nim kosmiczny rejs pod dowództwem kapitana Jamesa Tiberiusa Kirka.
Dla przemierzających dzikie ostępy amerykańskiej ziemi najgorszym było nie brak wody, Indianie, rabusie, pogoda, głód, niebezpieczne zwierzęta czy ukształtowanie terenu, a wszechogarniająca samotność.
Kultura Gniewu wznowiła najgłośniejszy obok „Ghost World” komiks Daniela Clowesa, w moim prywatnym rankingu komiks o bodajże najlepszym tytule ever, czyli „Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza”.
Staroangielski, drugi tom Raz i na zawsze, w każdym aspekcie utrzymuje poziom swojego poprzednika i tu aż prosi się o dopisanie wielkimi literami: niestety.
Biorąc pod uwagę skalę i rozmach stażu Jasona Aarona przy rozwijaniu wątków mitologii Gromowładnego nie zaskakuje okoliczność, że jego pożegnanie się z tą strefą uniwersum Domu Pomysłów wymagało bardzo mocnego akcentu.
„Mam nadzieję, że Onaniasz nie zamknął się w jaskini Kapucyna!” – wraz z tymi słowami cały mój niewielki zapał do zanurzania się w kolejne przygody Ricka i Morty'ego gaśnie niczym zapałka pośród nawałnicy.