„Ivanhoe” - recenzja

Autor: Jacek Szeląg Redaktor: Motyl

Dodane: 13-01-2023 21:53 ()


Literatura ma to do siebie, że niekiedy nie sprawdza się jej „konwertowanie” na inne media. Tak się sprawy mają w tym akurat przypadku. Stwierdzam to w kontekście kolejnego już tytułu opublikowanego w serii „Adaptacje Literatury”, czyli „Ivanhoe”, powieści historycznej w swoim czasie popełnionej przez wywodzącego się ze Szkocji Waltera Scotta. Spod jego pióra wyszły takie klasyki jak m.in. „Waverlay” (1814), „Rob Roy” (1817) czy właśnie opisywana adaptacja utworu literackiego, którym jest „Ivanhoe” (1819 r., mimo że wydawnictwo zamieściło informację, w myśl której do pierwodruku tego utworu doszło w 1820 r., co jest błędem). 

Pozwolicie, że streszczę nieco tę powieść: głównym bohaterem jest Wilfred z Ivanhoe, saksoński rycerz w opanowanej przez Normanów Anglii. Sto lat po bitwie pod Hastings (do której doszło w roku 1066), po której Wilhelm Zdobywca objął tron Anglii, w królestwie Saksończyków i Normanów trwają zmagania o wpływy. Sir Cedric z Rotherwood zwany Saksończykiem zamierza przywrócić na tron saksońskiego króla Athelstane’a z Coningsburgha i dać mu za żonę swoją przybraną córkę, lady Rowenę. Ona jednak sprzeciwia się ożenkowi, ponieważ jest zakochana w Wilfredzie z Ivanhoe, synu sir Cedrika. Co więcej, jedną z występujących postaci jest legendarny banity, Robin Hood.

Podobno jest to jedna z najlepiej sprzedających się powieści w dotychczasowych dziejach. Jednak po szybkim sprawdzeniu nie znalazłem tego tytułu na liście faktycznych bestselerów. Możliwe, że nie szukałem tam, gdzie trzeba, ale jak dla mnie taka uwaga od wydawcy umieszczona na tylnej stronie okładki jest tylko i wyłącznie próbą podciągnięcia sprzedaży tegoż tytułu.

Za okładkę odpowiada Chris Regnault, który swoją robotę wykonał, jak trzeba. Potrafił stworzyć odpowiednią kompozycję, która zachęci do nabycia komiksu. Znać w niej bowiem energię i siłę. Natomiast zawartość komiksu, oględnie rzecz ujmując, nie zachwyca. Za tę część przedsięwzięcia odpowiadał Stefano Garau, włoski rysownik, który może pochwalić się pracą nad takim tytułem jak „Midas” w serii „Świat Mitów”, którą również wydaje Story House Egmont. Rysunki ogólnie są poprawne, ale brak w nich emocji, a przy tym są zbyt statyczne. Przeglądając prace tego rysownika na Instagramie dostrzegam znaczącą przepaść między tym akurat komiksem a innymi jego realizacjami. Tak jak gdyby „Ivanhoe” był jedynie wprawką w przekonaniu rzeczonego twórcy do znacznie bardziej interesujących realizacji.

Z kolei za scenariusz odpowiadał Stefano Enna, wcześniej aktywny przy komiksowych produkcjach Disneya takich jak „Donald Duck”, czyli dobrze u nas znane „Giganty” (oczywiście również wydawane przez Egmont). Przykro mi, że nie napiszę, czy scenariusz trafnie ujmuje ducha literackiego pierwowzoru, ponieważ uczciwie przyznaję, że jej nie czytałem. Niemniej komiks mnie nie przekonał, abym sięgnął po pierwowzór.

Reasumując, jest to pozycja ewidentnie skierowany do fana literatury angielskiej. Rodzimy czytelnik raczej nie znajdzie w niej nic ciekawego, raczej się srogo zawiedzie. Natomiast zaoszczędzone pieniądze wyda na inne komiksy z tej serii.

 

Tytuł: Ivanhoe

  • Scenariusz: Stefano Enna
  • Rysunki: Stefano Garau
  • Okładka: Chris Regnault
  • Kolory: Minte Studio
  • Tłumaczenie: Nika Sztorc
  • Wydawca wersji oryginalnej: Editions Glenat
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data premiery: 23.11.2022 r. 
  • Oprawa: miękka
  • Wymiary: 320x5x160 mm
  • Liczba stron: 48
  • Papier: offset
  • Cena: 34,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus