„Diuna: Ród Harkonnenów” tom 3 - recenzja
Dodane: 07-04-2025 21:14 ()
Wedle porzekadła przypisywanego skądinąd znanym Klingonom „(…) zemsta najlepiej smakuje na zimno”. Tegoż przekonania najwyraźniej nie podzielał Dominik Vernius, przywódca rodu rezydującego na planecie Ix, jednym z głównych centrów produkcyjnych galaktycznego imperium. Oto bowiem, w efekcie spisku kooperującego z Tleilaxanami Padyszacha Imperatora Elrooda IX, utracił on dziedziczne włości. Ani czas, który od tego momentu upłynął, ani nawet śmierć wspomnianego monarchy, nie zdołały ostudzić furii, trawiącej zdradzonego feudała.
Ta okoliczność jawi się jako tym bardziej zasadna, że oprócz odziedziczonych po przodkach dóbr, rzeczony utracił również swoją małżonkę, darzoną przezeń głębokim uczuciem Shando Balut-Vernius. Wymuszona rozłąka z dziećmi – Kaileą i Rhomburem – również znacząco przyczyniła się do nasilającej się żądzy zemsty. W niniejszej odsłonie adaptacji powieści „Ród Harkonnenów” (notabene konkludującej ten etap cyklu „Preludium do Diuny”), jego zamierzenia zdają się zmierzać ku fazie pełnej realizacji. Zachował on bowiem dostęp do przydzielonej jego rodowi broni nuklearnej, ultimo ratio również w realiach uniwersum Diuny. Równolegle, na dworze zaprzyjaźnionych z Verniusami Atrydów, wspomniana Kailea toczy swoją własną grę o zachowanie statusu dominującej konkubiny księcia Leto, w coraz większym stopniu zapatrzonego w nastręczoną mu przez przedstawicielki zakonu Bene Gesserit Jessikę. Gurney Halleck, Duncan Idaho oraz wyjątkowo zaradne małżeństwo Fenringów to kolejni „uczestnicy” tej kilkuwątkowej opowieści.
Toteż zgodnie z przyjętą przez Franka Herberta koncepcją dla jego najbardziej docenionej powieści (a kontynuowaną przez duet Brian Herbert/Kevin J. Anderson), także tym razem mamy do czynienia z fabułą rozpisaną na mnogość osobowości, egzystujących na często oddalonych od siebie o setki lat świetlnych światach. Trudno o ramy epickości na większą skalę, co daje się odczuć w trakcie lektury tego albumu. Stąd intryga wiodąca przekonuje, nawet pomimo znamion jej wtórności względem utworu, od którego popkulturowa odyseja „Kronik Diuny” została zainicjowana. Dla wielbicieli tego przedsięwzięcia będzie to jednak kolejna okazja, by realia odległej przyszłości ludzkości raz jeszcze „odwiedzić” i tym samym rozpoznać rozwój wypadków, który finalnie doprowadził do przejęcia Tronu Lwa (tj. władzy nad galaktycznym imperium) przez ród Atrydów. Przy czym na finał intrygi zapoczątkowanej w pierwszym „ogniwie” tej inicjatywy twórczej (tj. właśnie „Rodzie Atrydów”) trzeba będzie jeszcze poczekać. Fortunnie niezbyt długo, bo polska edycja komiksowej adaptacji „Rodu Corrinów” figuruje już w zapowiedziach wydawnictwa Non Stop Comics.
Mimo tego już w tym albumie spodziewać się można „dopięcia” kilku z wątków, nawarstwionych w toku także niniejszej miniserii. Podobnie jednak jak we wspomnianej historii przybliżającej losy zarządców planety Kaladan (tj. siedziby Atrydów) w formule dramaturgicznie podsycającej oczekiwanie ciągu dalszego. Jak zatem potoczą się koleje losu osieroconego Feyda Rauthy? Czy misterny plan Pardota Kynesa (przeobrażenia Arrakis w kwitnący glob), kontynuowany przez jego syna Lieta, ma szansę realizacji? Czy okupacja rodowego globu Verniusów okaże się trwałą zmianą w astropolitycznym ładzie galaktycznego imperium? Zagorzali fani „Kronik Diuny” odpowiedzi na te pytania dobrze już znają. Mimo tego przynajmniej w przypadku jednego z nich (tj. autora niniejszej refleksji) możliwość wglądu w rozwój wydarzeń, których pochodną stać się miała rzeczywistość znana z powieści Franka Herberta. Także ze względu na formę komiksową, która podobnie jak w przypadku innych „kosmicznych” franszyz współczesnej popkultury, okazała się dla konceptu wspomnianego autora niezwykle wdzięcznym medium.
Zwizualizowania tej odsłony „Rodu Harkonnenów” podjął się duet znany z pierwszego tomu tego przedsięwzięcia. Michael Shelfer (rysunki) i Patricio Delpeche (kolory) – bo o nich mowa – dali się już zatem poznać jako zespół w swoim fachu biegły i stylistycznie spójny. Łatwość w ujmowaniu emocji portretowanych postaci oraz dynamiki sytuacyjnej wskazuje zarówno na talent, jak i doświadczenie wspomnianego. Udanie prezentują się w jego wykonaniu również różnego typu urządzenia (w tym m.in. liniowce Gildii Nawigatorów), scenografia oraz odzież obsady tej opowieści. Przy czym po raz kolejny znać zamiłowanie Shelfera do estetyki anime, a niekiedy także stylistyczne podobieństwo (zapewne niezamierzone) do niektórych rozwiązań stosowanych przez Oliviera Vatine’a pierwszego rysownika znanej także u nas serii „Aquablue”. Stąd nawet jeśli chciałoby się ujrzeć świat przedstawiony niniejszej opowieści w bardziej realistycznej formule, to jednak wybór tej akurat maniery okazał się odpowiednio przekonujący. Niewykluczone przy tym, że dla odbiorców zafascynowanych produkcjami dalekowschodnimi będzie to dodatkowy argument, by po tę propozycję wydawniczą sięgnąć.
Tytuł: „Diuna: Ród Harkonnenów” tom 3
- Tytuł oryginału: „Dune: House Harkonnen Vol.3”
- Scenariusz: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
- Szkic i tusz: Michael Shelfer
- Kolory: Patricio Delpeche
- Ilustracja na okładce wydania zbiorczego: Raymond Swanland
- Ilustracje na okładkach wydania zeszytowego: Raymond Swanland, Reiko Murakami
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Paulina Braiter
- Wydawca wersji oryginalnej: BOOM! Studios
- Wydawca wersji polskiej: Non Stop Comics
- Data publikacji wersji oryginalnej: 25 czerwca 2024
- Data publikacji wersji polskiej: 26 marca 2025
- Oprawa: twarda
- Format: 176 x 269 mm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 112
- Cena: 69,90 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w serii „Dune: House Harkonnen” nr 9-12 (wrzesień 2023-styczeń 2024).
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
Galeria
comments powered by Disqus