„Zbłąkane kule” tom 2: „Brutalność uczuć” - recenzja
Dodane: 08-03-2025 22:55 ()
W świecie Zbłąkanych kul Davida Laphama słowa mafijnego bossa nabierają szczególnego znaczenia. To rzeczywistość, w której przegrana nie jest efektem złych decyzji, lecz stanem ontologicznym – ludzie nie tylko nie mogą wygrać, ale nawet nie wiedzą, czy gra, w której uczestniczą, ma jakiekolwiek zasady. Lapham, rozciągając swój brutalny epos na drugi tom, Brutalność uczuć, prowadzi czytelnika przez narrację, która przypomina rozsypane puzzle – fragmentaryczne, chaotyczne, a jednak hipnotycznie spójne, jeśli spojrzeć na nie pod odpowiednim kątem. To komiks, który nie tyle opowiada historie, ile tworzy świat, który rozkłada się na oczach odbiorcy.
Noir w tradycyjnym sensie to sztuka nieuchronności. Bohaterowie podejmują decyzje, które z góry skazują ich na klęskę – wybory nie są tu drogą do ocalenia, lecz tylko różnymi wersjami tej samej porażki. Lapham jednak idzie dalej. U niego przegrana nie jest efektem działania – jest punktem wyjścia. Jego bohaterowie nie tyle dążą do zguby, ile rodzą się już przegrani. Niezależnie od miejsca, do którego uciekają, od kolejnych decyzji, które podejmują, od mężczyzn, których uwodzą, lub pistoletów, które trzymają w dłoniach – ich życie to łańcuch samonapędzających się błędów, których konsekwencje rozciągają się w czasie jak echo po strzałach z oddali.
Narracja w Brutalności uczuć jest pozornie chaotyczna. Każda z historii wydaje się odrębna, a jednak krok po kroku zauważamy, że ich trajektorie przecinają się w sposób nieprzewidywalny, jakby cały świat komiksu był splątanym systemem nieświadomych powiązań. Postaci, które pojawiają się epizodycznie, w kolejnych rozdziałach wracają jako pełnoprawni bohaterowie. Inne znikają, ale ich cień wciąż ciąży nad narracją. Wiele z tych historii zaczyna się w sposób, który sugeruje jedno zakończenie, by nagle odbić w zupełnie inną stronę. Nie ma tu klasycznej struktury fabularnej – jest za to surowa rzeczywistość, która nie zna logicznych ciągów przyczynowo-skutkowych.
To także komiks, który podważa stabilność wiedzy i percepcji. Lapham zmusza czytelnika do nieustannego kwestionowania tego, co widzi – żadna z opowieści nie jest narracyjnie „czysta”, żadna nie daje pewności co do prawdziwości przedstawionych wydarzeń. Czasami historie są relacjonowane z różnych perspektyw, niekiedy ich istotne elementy są pomijane, w innych przypadkach narrator okazuje się niepewny lub po prostu kłamie. Jeszcze bardziej podkreśla to postać Amy Racecar, która nie tylko tworzy własne historie, ale tworzy również własne wersje siebie. Jej narracje, przedstawione jako pulpowe opowieści science fiction, nie są wyłącznie eskapizmem – są próbą narzucenia rzeczywistości struktury, która w jej rzeczywistym życiu nie istnieje.
Kluczowe wrażenie, które pozostawia ten tom, to poczucie rozpadu. Nie tylko moralnego, nie tylko psychologicznego, ale wręcz strukturalnego. Historie, choć formalnie odrębne, są niczym kawałki rzeczywistości, która powoli się dezintegruje. Postacie zaczynają swoje życie w jednym miejscu, kończą je w innym, ale nigdy nie wiedzą, jak tam trafiły. Świat, który obserwujemy, nie jest chaotyczny – to świat, który sam konsumuje swoją spójność.
Forma graficzna podkreśla tę atmosferę. Lapham, ograniczając się do ośmiopanelowej siatki i czerni oraz bieli, świadomie zamyka chaos w surowym, pozornie uporządkowanym kadrze. To paradoks – wizualna organizacja kontra narracyjny chaos. Świat komiksu jest poukładany, ale jego mieszkańcy dryfują w nim bez mapy i bez drogowskazów. Brak koloru odbiera rzeczywistości możliwość eskapizmu – nie ma tu niczego, co mogłoby złagodzić brutalność przedstawianych wydarzeń.
Co więcej, Brutalność uczuć wykracza poza konwencję noir – to noir, które zapadło się w samym sobie. W klasycznych opowieściach tego gatunku bohater przynajmniej zdaje sobie sprawę z reguł gry, nawet jeśli nie jest w stanie ich pokonać. W świecie Laphama nie ma reguł. Postacie są uwięzione w rzeczywistości, w której moralność nie tyle jest relatywna, ile po prostu nie ma znaczenia. Beth może zniszczyć życie przypadkowego człowieka, ale nie robi tego, by osiągnąć korzyść – robi to, bo taki jest naturalny porządek rzeczy. W świecie noir istnieje jeszcze podział na tych, którzy przegrali, i tych, którzy przegrywają. W Brutalności uczuć wszyscy już przegrali – teraz tylko wybierają sposób, w jaki dotrą do końca.
Można próbować traktować ten tom jako zbiór pesymistycznych opowieści o przemocy, seksie i porażkach, ale byłoby to spłyceniem jego konstrukcji. Brutalność uczuć to jedna z najbardziej radykalnych dekonstrukcji rzeczywistości, jakie widzieliśmy w komiksie. Jest to zarazem narracyjna implozja – historia, która nie tyle prowadzi do końca, ile stopniowo traci kontrolę nad własnym kształtem, aż w końcu pozostaje po niej tylko pustka.
Niektórzy porównują Zbłąkane kule do Sin City, ale u Franka Millera przemoc i seks są stylizowane, podkręcone do granic sztucznego pastiszu. U Laphama są przerażająco zwyczajne, wręcz mechaniczne. Przemoc nie jest spektakularnym aktem – to po prostu kolejna decyzja, której konsekwencje są nieuniknione.
W skali 1–5 ten komiks jest czymś więcej niż arcydziełem. To eksperyment, który udowadnia, że narracja może sama się rozpaść – i że rozpad ten może być piękną, brutalną sztuką. Nie ma tu katharsis. Nie ma tu nawet wyraźnej konkluzji. Jest tylko świadomość, że jesteśmy świadkami upadku – i że nic nie można z tym zrobić.
Tytuł: Zbłąkane kule tom 2: Brutalność uczuć
- Scenariusz i rysunki: David Lapham
- Tłumaczenie: Robert Lipski
- Wydawnictwo: Mucha Comics
- Liczba stron: 496
- Format: 180 mm x 275 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: offset
- Druk: czarno-biały
- ISBN: 978-83-67571-48-7
- Wydanie pierwsze
- Cena: 189,00 PLN
- Premiera: 12 lutego 2025 r.
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus