„Batman: Łowy” - recenzja
Dodane: 21-03-2025 22:45 ()
Przynajmniej na ten moment seria „Batman: The Legends of the Dark Knight” niezmiennie uznawana jest za jedną z najbardziej udanych inicjatyw twórczych związanych z jej tytułową osobowością. Tym bardziej cieszy, że tak jak w przypadku niezapomnianego wydawnictwa TM-Semic, tak również wydawnictwo Story House Egmont co jakiś czas przybliża opowieści, niegdyś prezentowane we wspomnianym miesięczniku. Trudno bowiem zapomnieć takie fabuły, jak m.in. „Twarze” Matta Wagnera („Batman & Superman” nr 4-5/1998), „Sanctum” Dana Rasplera i Mike’a Mignoli („Batman” nr 12/1994) oraz „Machiny” Teda McKeevera („Batman” nr 2/1997).
Bat-Arek (czyli oczywiście nieprzeceniany Arkadiusz Wróblewski) nie krył bowiem entuzjazmu wobec tego tytułu oraz ogólnie „batmanicznych” fabuł, zrealizowanych z myślą o dojrzalszym czytelniku. Zasadnie zresztą, bo redaktorzy odpowiedzialni za kierunek tego przedsięwzięcia (m.in. Andy Helfer i dla wielu legendarny Archie Goodwin), dokładali starań, by prezentowane treści sformatowane były właśnie pod czytelnika oczekującego bardziej złożonych i psychologicznie pogłębionych fabuł. Dość wspomnieć, że to właśnie w ramach „Legend Mrocznego Rycerza” opublikowano preludium do „Upadku Rycerza” („Batman” nr 8/1995-1/1996), tj. zrealizowaną według scenariusza Dennisa O’Neila opowieść pt. „Venom” (zob. „TM-Semic Wydanie Specjalne” nr 4/1994) oraz nieco wcześniejszy „Gotyk” Granta Morrisona i Klausa Jansona.
Obie wymienione fabuły doczekały się polskich edycji (ta pierwsza zresztą dwukrotnie, bo również w pierwszym tomie „Batman: Knightfall”); zabrakło natomiast prezentacji na polskim gruncie historii, przybliżonej czytelnikom oryginalnej wersji tego miesięcznika, pomiędzy nimi. Mowa tu o „Łowach”, powstałych jako pochodna współpracy dobrze już sobie znanych twórców: Douga Moencha (scenariusz) i Paula Gulacy (rysunki). Znajomość rzeczonych sięgała bowiem ich kooperacji przy publikowanym przez Marvela miesięczniku „The Hands of Shang-Chi, Master of Kung-Fu”, zapoczątkowanej w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Czas pokazał, że nie była to ostatnia okazja obu panów do współpracy, o czym przekonali się również polscy wielbiciele „trykociarzy” („Batman versus Predator II: Bloodmatch” w „TM-Semic Wydanie Specjalne” nr 2/1996). Rzecz jasna „Łowy” również są tego przejawem, a przy okazji świadectwem zwyżkującej formy twórczej Moencha, którego wcześniejsza aktywność w roli scenarzysty perypetii Mrocznego Rycerza, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwycała (zob. „Batman: Nocturna i Nocny Złodziej” w „Bohaterowie i Złoczyńcy” t.86).
Przybliżając początki działalności Bruce’a Wayne’a w roli zamaskowanego pogromcy zbrodni, wspomniany scenarzysta zdecydował się podążyć za przykładem Steve’a Engleharta z okresu tworzenia przezeń fabuł na potrzeby miesięcznika „Detective Comics vol.1” („Batman: Zjawy z przeszłości” w „Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics” t.38). Stąd także Moench wkomponował w ramy snutej przezeń opowieści przez długie lata zapomnianego adwersarza Batmana w osobie doktora psychiatrii, Hugona Strange’a. Postać „objawiła” się bowiem ledwie trzy razy w zamierzchłym roku 1940, po czym na długie lata przepadła w komiksowym „Limbo”. Wydobył ją stamtąd dopiero właśnie Englehart w sierpniu 1977 r. („Detective Comics vol.1” nr 471). Jak się okazało przy pozytywnym odbiorze odbiorców tej wówczas nieszczególnie popularnej serii (przez moment planowano zakończenie jej publikacji wraz z numerem 480).
Sięgnięcie po Strange’a na potrzeby miesięcznika przybliżającego wczesny okres aktywności Batmana było zatem decyzją w pełni zrozumiałą. Pomimo braku entuzjazmu piszącego te słowa wobec scenopisarskich dokonań Douga Moencha, trzeba przyznać, że „ustawienie” przezeń wspomnianego adwersarza w ramach niniejszej fabuły wypadło bardzo przekonująco. Jako znany opinii publicznej ekspert z zakresu psychiatrii jawił się on bowiem jako osoba w pełni kompetentna do zdefiniowania sedna wciąż nowego „zjawiska”, którym w ówczesnym momencie był dla mieszkańców Gotham Batman. Mało tego, dla samego Bruce’a Wayne’a, wciąż przecież odnajdującego się w nowej dlań sytuacji, telewizyjne pogadanki Strange’a okazały się więcej niż tylko ciekawostkami. Przede wszystkim z tego względu, że rzeczony psychiatra przejawiał zdecydowanie ponadprzeciętną intuicję. Ta zaś okoliczność ewidentnie wymagała uwzględnienia, jako że Hugo Strange włączył się w prace specjalnego zespołu, powołanego przez burmistrza wspomnianej metropolii do schwytania Batmana. A nie da się ukryć, że konsultacje przenikliwego specjalisty mogły okazać się w tym przedsięwzięciu kluczowe…
Jak zapewne z powyższego opisu można się domyślić „Łowy” to swoista wojna mózgów, których Zamaskowany Krzyżowiec zmuszony był w toku swojej kariery stoczyć niezliczoną wręcz ilość. O ile jednak późniejsze tego typu konfrontacje m.in. z Riddlerem (vide „Mroczny Rycerz Mrocznego Miasta” w „Batman” nr 8/1991) czy Jokerem („Śmierć rodziny”) podejmował on już jako wprawiony i wręcz instynktownie reagujący geniusz detektywistyczny, o tyle (co zresztą jest jednym z zasadniczych walorów serii „The Legends of the Dark Knight”) na tym etapie podjętej przezeń misji zmuszony jest on często improwizować. Sęk w tym, że ma on do czynienia ze szczególnie wymagającym przeciwnikiem, za którego sprawą idea powstrzymania narastającej w Gotham przestępczości, może zostać zdławiona niejako na starcie.
Moench, na ogół niezbyt umiejętnie imitujący głębię psychologiczną powierzonych mu postaci (by wspomnieć Jamesa Corrigana w serii „Spectre vol.2”), w tym przypadku trafnie ujął narastające obawy Bruce’a w obliczu wzmagających się nań tytułowych łowów. Sugestywnie wypada ponadto Hugo Strange, na pierwszy rzut oka kompetentny i psychicznie stabilny fachowiec. Przy czym obsada tej opowieści zostaje uzupełniona o również udanie prowadzonego kapitana Jima Gordona, a zwłaszcza podobnie jak Batman, początkującą Seline „Catwoman” Kyle. Przy czym relacja między Kocią Włamywaczką a Detektywem w Pelerynie, jako wątek równoległy względem starcia z Hugonem Strange, to rzecz interesująca sama w sobie. Nieprzypadkowo zatem całość została przez czytelników doceniona i dobrze zapamiętana, co równo dekadę później przejawiło się kolejnym „występem” obsesyjnego psychiatry. Do tego w towarzystwie jednego z najbardziej zajadłych oponentów Mrocznego Rycerza. Fortunnie dla polskiego czytelnika, również ta fabuła została w niniejszym tomie uwzględniona.
Obie zilustrował wspomniany Paul Gulacy, plastyk być może nie we wszystkich wzbudzający zachwyty, acz z całą pewnością stylistycznie charakterystyczny, a co za tym idzie, łatwo rozpoznawalny. „Star Wars: Karmazynowe Imperium” i „Jonah Hex” to tylko część opublikowanych w Polsce tytułów, w jakich realizacji Gulacy partycypował. Zamiłowanie do detalu oraz stosowania niekoniecznie akademickich prawideł w ujmowaniu anatomii i skrótów perspektywicznych, dla sporej części komiksowej publiki okazało się na tyle intrygujące, że przejawiło się licznymi, często wysoko ocenianymi projektami (m.in. „Green Lantern: Dragon Lord”). Niniejszy zbiór jest dodatkowo o tyle ciekawy, że na jego podstawie znać efekt ewolucji warsztatu tego autora, zaistniałej w trakcie bardzo dlań pracowitych lat 90. Nie sposób odmówić mu ponadto biegłości w rozrysowywaniu sekwencji konfrontacyjnych, a także okazjonalnego „mrugania” do publiczności, zaznajomionej z filmowymi adaptacjami perypetii Mrocznego Rycerza.
Do pewnego momentu całkowicie już zapomniany Hugo Strange, okazał się osobowością na tyle frapującą, że obecnie stał się on niezbywalnym „elementem” mitologii obrońcy Gotham. Znać to zarówno w produkcjach telewizyjnych (serial „Gotham”), grach komputerowych („Batman: Arkham City”), jak i komiksach (m.in. „Batman: Świt mrocznego Księżyca”). Nie da się ukryć, że główna w tym zasługa wspominanego wyżej Steve’e Engleharta, który tę postać „odgruzował” i z „pyłu” zapomnienia „otrzepał”. Niewątpliwie jednak „Łowy”, w obu swoich odsłonach, okazały się ważnym etapem w podtrzymaniu popkulturowego bytu trawionego obsesjami psychiatry, a już sama okoliczność ich wznawiania (w tym także w innych edycjach niż anglojęzyczne) świadczy o wysokiej jakości tych opowieści. Kolejną lukę w prezentacji serii „Batman: The Legends of the Dark Knight” mamy zatem uzupełnioną.
Tytuł: „Batman: Łowy"
- Tytuł oryginału: „Batman: Prey”
- Scenariusz: Doug Moench
- Szkic: Paul Gulacy
- Tusz: Terry Austin, Jimmy Palmiotti
- Kolory: Steve Oliff, James Sinclair
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Paulina Walenia
- Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewcz
- Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
- Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
- Data publikacji wersji oryginalnej: 5 czerwca 2012 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 22 stycznia 2025 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 176 x 265 mm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 252
- Cena: 109,99 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Batman: Legends of the Dark Knight” nr 11-15 (wrzesień 1990-luty 1991) oraz 137-141 (styczeń-maj 2001)
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
Galeria
comments powered by Disqus