„Uniwersum DC według Mike’a Mignoli” - recenzja
Dodane: 15-11-2020 22:25 ()
Z wszelkimi antologiami bywa zazwyczaj tak, że ich poziom artystyczny jest różny. Nie inaczej sprawa przedstawia się z „Uniwersum DC według Mike’a Mignoli”, poświęconej, jak sam tytuł wskazuje, twórczości ojca Hellboya. Pozycja ta jest nie tylko szerokim przeglądem jego dorobku dla wydawnictwa DC, ale także gratką dla fanów Supermana, ponieważ Człowiek ze Stali w przeciwieństwie do Mignoli nie ma łatwo na rodzimym rynku. Skojarzenie tego artysty z pierwszym komiksowym superbohaterem może się wydawać dość nieoczywiste. W końcu mroczna stylistyka, jaką on operuje, nijak ma się do kolorowych przygód Kal-Ela, jednak były takie czasy, kiedy rysunki Mignoli nie przypominały jego późniejszych dokonań dla Dark Horse Comics.
Ta prawie czterystustronicowa cegła to przede wszystkim uczta dla oczu. Szczególnie dla tych ceniących sobie stylistykę lat 80. ubiegłego wieku – gęsty, duszny klimat, elegancką (choć nie zawsze) kreskę i precyzyjne niekomputerowe kolorowanie. Talent Mignoli jest niezaprzeczalny. Widać to już w pierwszej historii poświęconej Phantom Strangerowi. I o ile naprawdę trudno przebrnąć przez scenariusz Paula Kupperberga pełen zawodzeń i w zamyśle głębokich rozterek głównego bohatera, o tyle warstwa wizualna dosłownie pcha tę historię do przodu. Nie mogło być inaczej, skoro na rysunki Mignoli tusz kładzie P. Craig Russel. Obaj artyści doskonale oddają demoniczną atmosferę historii wypełnionej magią, tajemnicą i zbliżającą się zagładą ludzkości.
Jednak największe wrażenie sprawiają prace do „Świata Kryptona”. Wschodzącą gwiazdę amerykańskiego komiksu tym razem wspomaga Rick Bryant. Scenariusz Byrne’a, który po „Kryzysie na nieskończonych ziemiach” odświeżył postać Supermana, nic, a nic się nie starzał. To ciągle piękna i przewrotnie ludzka opowieść o miłości, stracie i poświęceniu. Trudno w tekście Byrne’a dotyczącego tragicznego losowi Kryptona nie dostrzec analogii do naszego świata. Czy czeka nas taka właśnie zagłada? Czy zniszczymy sami siebie…? Wiele na to wskazuje. Pytanie tylko jak szybko nastąpi nasza autodestrukcja…
Wróćmy do wspaniałych rysunków Mignoli i Bryanta. Panowie oddali całe spektrum emocji towarzyszącej tej historii. Od beztroskiego życia Kryptonijczyków, poprzez wyniszczającą wojnę domową aż do zimnego wyrachowania rozwiniętej cywilizacji. Ukazali jej olśniewającą architekturę i przepych z nią związany. Zgrozę konfliktu i ogrom zniszczeń z niego wynikających. Militarną potęgę i technologię. Jak i późniejszą, powojenną sterylność, funkcjonalność i ogólną monumentalność Kryptona. Niezaprzeczalną siłą warstwy graficznej tej części antologii są kolory Petry Scotese, która operuję dość oszczędną paletą, tworząc idealną kompozycję z kliku gorących i zimnych barw. Inną genialną kolorystką współpracującą z Mignolą jest Tatjana Wood. Artyści stworzyli plansze do scenariusza Neila Gaimana pierwotnie opublikowanego w „Swamp Thing Annual” #5. „Drzewa jak bogowie” urzekają swoją wielobarwnością, baśniowością i oniryzmem.
Istotną częścią omawianej antologii są komiksy poświęcone Batmanowi. To właśnie w wydanym w 1993 roku „Sanktuarium” styl Mignoli ukształtował się do znanego nam po dziś. Postać Mrocznego Rycerza naturalnie współgra z tą posępną i pełną czarnych plam stylistyką. Oczywiście ta historia oraz kilka innych tu zawartych jest doskonale znana polskiemu czytelnikowi wychowanemu na komiksach wydawanych przez TM-Semic, czy w późniejszym czasie przez Egmont. Warto zwrócić uwagę na zeszyt „Gdyby człek z gliny powstał”, nie tyle ze względu na rysunki Mignoli, które prawdę mówiąc, prezentują się najsłabiej w całej antologii, ile z powodu scenariusza Steve’a Purcella udanie nawiązującego do beztroskich komiksów i serialu TV z lat. 60. XX wieku poświęconych Batmanowi. Co prawda nie ujrzymy tu batspreju na rekiny, jednak idiotyczne w zamierzeniu dialogi bawią do łez, przypominając o tym, mniej mrocznym i nie na „serio” okresie w życiu obrońcy Gotham City.
Reasumując, „Uniwersum DC według Mike’a Mignoli” to naprawdę udana i zaskakująca antologia. Zróżnicowana pod względem treści i rysunków, jednak ani razu nieschodząca poniżej pewnego poziomu. Doskonale ukazująca rozwój i ewolucje artysty dzięki chronologicznemu ułożeniu komiksów (rysunek i scenariusz) i okładek, które ów bohater stworzył dla DC. Ta wycieczka w przeszłość dla jednych będzie czysto nostalgiczną podróżą do własnego dzieciństwa, dla innych wycieczką po nie tak mrocznym, jakby mogło się wydawać uniwersum będącym domem dla Supermana, Batmana i wielu innych ciekawych postaci, a dla reszty być może pewnym objawieniem na temat artysty, który niegdyś rysował lepiej lub po prostu inaczej.
Współpraca z różnymi twórcami wychodziła mu na dobre. Można tylko żałować, co pewnie zabrzmi niczym świętokradztwo, że z czasem ojciec Hellboya zaczął współpracę z Dave’em Stewartem, który oczywiście doskonale wpisuje się w klimat przygód Piekielnego Chłopca, ale jest stanowczo zbyt przecenianym kolorystą. Oraz tego, że sam Mignola ograniczył się do swojego uniwersum, popadając w twórczą monotematyczność, która w szczególności objawia się w rysowanych przez niego okładkach (główny bohater danej serii stojący niczym posąg wśród jakichś ruin w otoczeniu krzyży, włóczni, czaszek, mrocznych stworzeń). Z drugiej strony nie sposób nie docenić ogromnego wkładu Mignoli w kulturę komiksową i nie szanować tego, co udało mu się z wielkim trudem osiągnąć. Czapki z głów.
Tytuł: Uniwersum DC według Mike`a Mignoli
- Scenariusz: Paul Kupperberg, John Byrne, Roger Stern, Jerry Ordway, George Pérez, Neil Gaiman
- Rysunki: Mike Mignola
- Przekład: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca: Egmont
- Oprawa: twarda z obwolutą
- Objętość: 400 stron
- Format: 180x275
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- ISBN: 978-83-281-9623-0
- Cena: 134,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
Galeria
comments powered by Disqus