„Andy. Opowieść faktograficzna” - recenzja
Dodane: 08-01-2023 21:02 ()
Jak ktoś tytułuje komiks „Życie i czasy” to należy spodziewać się dzieła totalnego. Z tego typu sytuacją mieliśmy do czynienia rok temu, gdy w różnych plebiscytach i topkach królował komiks „Życie i czasy Charliego Chan Hock Chye”, singapurskiego artysty Sonny’ego Liew. I było to wyróżnienie uzasadnione. Rok później mamy do czynienia z analogiczną sytuacją, komiksem o równie wielkich aspiracjach. Zasadnicza różnica jest taka, że „Andy. Opowieść faktograficzna” za bohatera ma realnie istniejącą postać, jaką był Andy Warhol, a nie fikcyjnego mistrza komiksu Charliego Chana.
„Andy. Opowieść faktograficzna” to komiks tworzony przez pięć lat przez holenderskiego artystę Raymonda Koota działającego się pod pseudonimem Typex. To ambitne założenie to ponad pięćset stron opowieści o ikonie sztuki współczesnej, multum postaci ważnych, ważniejszych i zupełnie epizodycznych, blisko sześćdziesiąt lat życia głównego bohatera uchwyconych w dziesięciu seriach - zeszytach. Rozmach komiksu i jego konceptualny, przemyślany w najdrobniejszych szczegółach charakter rzeczywiście robią wrażenie, co nie unieważnia pytania o to, czy tak ambitne, artystyczne zamierzenie miało prawo się udać? Wątpliwości w tym przypadku rozwiewa fakt, że opowieść biograficzna o Warholu nie jest pierwszą monumentalną biografią komiksową w portfolio Typexa. Wcześniej był „Rembrandt” (2013), komiks, który przyniósł artyście sławę. Poza uznaniem, jakie powszechnie wzbudziła artystyczna maestria holenderskiego artysty, publikacja wzmacniała entuzjazm wywołany ponownym otwarcie słynnego Rijksmuseum dla zwiedzających w 2013 roku, po dziesięciu latach renowacji obiektu.
W przeciwieństwie do opowieści o Warholu biografia Rembrandta była budowana na lichych materiałach historycznych i zaledwie kilku dokumentach z epoki, jak akt zgonu wielkiego malarza. To realne ograniczenie pozwoliło Typexowi przyjąć ciekawą strategię artystyczną – opowiedział o słynnym rodaku ustami osób z jego najbliższego kręgu rodzinnego, przyjaciół czy nawet… zwierząt. Komiks odniósł wielki sukces, został obsypany nagrodami, a wypowiedziane pod adresem Typexa słowa Nicka Cave’a, który postawił jego talent niemal na równi z wirtuozerią Rembrandta, nie wydają się być tylko czystą kurtuazją.
W przypadku komiksu „Andy. Opowieść faktograficzna” Typex problemów z materiałem historycznym nie miał. Ba, można wręcz powiedzieć, że miał go zbyt wiele, bo kult Warhola, jego osadzenie w powszechnej świadomości, pozycja w kanonie dwudziestowiecznej sztuki i popkultury może paraliżować nawet najbardziej ambitny akt twórczy. Wystarczy przeprowadzić prosty eksperyment i wpisać w wyszukiwarkę nazwisko kogokolwiek z towarzyskiego kręgu Warhola (o samym artyście nie wspomnę), kto przewinął się przez kadry komiksu, aby zobaczyć lawinę graficznych odnośników i tekstów, w których można utonąć. Dlatego zgodnie z sugestią autora lekturę „Andy’ego” najlepiej rozłożyć w czasie i dawkować w przyswajalnych całostkach. Oczywiście zrobiłem inaczej i jest to doświadczenie niesamowite, chociaż rzeczywiście wymagające sporego nakładu sił. Ciągła lektura komiksu daje jednak swoiste poczucie transu i intensywności, jaką musiało odznaczać się życie Warhola - artysty żywiącego się ekspresyjnością świata i otaczających go ludzi. Wrażliwość Andy’ego Warhola, dziecka imigrantów z Europy Wschodniej (Słowacja) to, jak pokazuje Typex, jedyny w swoim rodzaju amalgamat wierzeń starego świata (religia, legendy) z zaraźliwą i mocno działającą na wyobraźnię dziecka amerykańską popkulturą – kultem ikon filmowych czy komiksowych bohaterów w rodzaju Myszki Miki. W końcowych partiach komiksu starzejący się Warhol przytacza opowieść o dniu pogrzebu ojca, w którym płakał nie z powodu straty rodzica, lecz ze świadomości, iż kresu przygód Myszki Miki nigdy nie doczeka – umrze pierwszy, a one będą toczyć się nadal. To pokazuje wiarę Warhola w nieśmiertelność popkulturowych mitów i dobrze opisuje charakter drogi twórczej, którą Typex wpisał w wyraźną epizodyczność. Pierwszy rozdział „Andy’ego” bierze nazwę od tytułu ballady „Over The Rainbow” ze słynnego klasyka „Czarnoksiężnika z Oz” i kończy odwrotnie, niż miało to miejsce w filmie, przejściem małego Andy’ego przez lustro z krainy popkulturowych bohaterów do rzeczywistości, gdzie rozegra się jego życie. W ten sam sposób komiks się skończy – umierający artysta przez lustro wraca do magicznej krainy pełnej wymyślonych przyjaciół. Ten z ducha gnostycki akt wrzucenia nadwrażliwego dziecka we wrogi świat (Pittsburgh pierwszej połowy XX wieku, Wielki Kryzys, później echa II wojny światowej itd.), doświadczenie różnych kultur wzmacniane nieustanną obecnością w życiu Warhola zdroworozsądkowej matki, może tłumaczyć emocjonalny dystans artysty i traktowanie sztuki jako formy pracy zarobkowej („trzeba mieć co do gara włożyć”). Z tego nastawienia weźmie się przecież oryginalność artystycznej postawy Warhola, idącej w poprzek obiegowym rolom przypisywanym artystom, każącym im przybierać pozy straceńczych pięknoduchów. Typex wzmacnia to przekonanie, projektując okładkę komiksu na wzór opakowania proszku do prania. Bo czy proszek do prania jest mniej użyteczny niż sztuka?
Ten marketingowy, podporządkowany prawidłom rynku charakter życia Warhola – a co za tym idzie – omawianego komiksu widać w konstrukcji poszczególnych rozdziałów. Każdy z nich otwiera seria stylizowanych na kolekcjonerskie karty charakterystyk bohaterów odgrywających na danym etapie życia Warhola szczególną rolę. Okładki tych rozdziałów, ale też ich treść mają imitować okładki opiniotwórczych magazynów, komiksów lub wprowadzając porządek sztuki, nawiązują do rosyjskiego futuryzmu, niemieckiego ekspresjonizmu, psychodelicznych doświadczeń lat sześćdziesiątych XX wieku itd. Jednocześnie cały czas w komiksie powracają obrazy odwołujące się do ikonografii religijnej, będące echem starego świata i przemożnego wpływu matki Andy’ego. Konceptualny charakter całości przejawia się także w obranej przez Typexa stylistyce rysunków. Są one najczęściej (bo tych w komiksie jest mnóstwo) utrzymane w charakterystycznej, miękkiej, kartonowej stylistyce Disneya i ekspresji Eisnera. Ma to o tyle sens, że pierwsza z nich odsyła do dziecięcych fascynacji Warhola, druga zaś budowała tradycję portretowania wielkomiejskiego życia – zwłaszcza Nowego Jorku, w którym toczyło się życie Warhola. Każdy z rozdziałów ma też jakąś kolorystyczną dominantę oraz technikę użytkową. W najwcześniejszych rozdziałach dominuje ołówek – narzędzie najprostsze w użytkowaniu i najbardziej dostępne – zwłaszcza dla dziecka. Ołówek też utrwala czarno-białą rzeczywistość czasów przed powstaniem kolorowej telewizji i kina. Rodzącej seksualności Warhola towarzyszą różowe akcenty kolorystyczne, a później już mamy z górki – stylizację na sitodruk, polaroid, graffiti, akwarelowe reklamy z gazet, punkowe wyklejanki itd. Ten komiks ożywa wraz z bohaterem i zmieniającymi się czasami, a Warhol, zgodnie z dziecięcą fascynacją, rzeczywiście staje się komiksowym bohaterem.
Miasto i tworzący jego charakter w ciągu dziesiątek lat ludzie to równie ważny, jak sam Warhol, bohater komiksu. Trudno mi jednoznacznie ocenić, czy ktoś, kto z biografią artysty styka się po raz pierwszy, będzie w stanie odnaleźć się w gąszczu nazwisk, faktów, skomplikowanych relacji, ale pod tym względem „Andy. Opowieść faktograficzna” jest niezwykle skrupulatnym dokumentem. Życie Warhola dzieliło się zasadniczo na dwa okresy: czasy, w których wszyscy zabiegali o znajomość z autorem „Puszek Campbella” oraz okres schyłku medialnej popularności Warhola, gdy to on starał się orbitować wokół wpływowych postaci. To bardzo wyraźna cezura, pokazująca także jak sztuki plastyczne, klasyczny kult artysty oddają pola popkulturze i środkom masowego przekazu, jak telewizja i postaciom zwyczajnie zaradnym (vide Madonna czy artyści punk). Era kultury disco, początek prosperity lat osiemdziesiątych XX wieku i narodziny MTV wyraźnie odwracają te proporcje.
Jednak zanim do tego dojdzie, przejdziemy dzięki Typexowi przez wszystkie kluczowe etapy kariery Warhola. Mamy więc wgląd w lata pięćdziesiąte XX wieku, kiedy panował jeszcze kult geniuszy podtrzymywany przez prężny rynek galeryjno-kuratorski. Później lądujemy w latach sześćdziesiątych, coraz śmielej eksperymentujących z seksualnością i kontrowersją. To w tym okresie zacznie się formować barwna menażeria słynnej Fabryki. Lada moment pojawi się też Lou Reed, a wraz z nim Velvet Underground i kultura twardych narkotyków. Lata siedemdziesiąte to solidnie opisany epizod postrzelenia Warhola przez Valerię Solanas, paranoi czasów Nixona, przybierającego na sile ruchu feministycznego. Na horyzoncie widać już rodzącą się kulturę disco, gospodarcze prosperity (spotkanie z Donaldem Trumpem), ale też widmo AIDS i punkowy bunt. Nie ma sensu dalej ciągnąć tej wyliczanki, bo nie miałaby końca.
Jak już się rzekło – „Andy. Opowieść faktograficzna” to naprawdę monumentalne dzieło. Typex w myśl artystycznej strategii Warhola, który kręcił swoje pierwsze filmy, rejestrując potoczne życie na setkach taśm, w swoim komiksie zrobił to samo. Zbudował go z gestów, min Warhola, kultowych powiedzonek, dłuższych i krótszych epizodów, zaledwie kilku bohaterom dając sposobność towarzyszenia Warholowi niemal do końca życia. To pokazuje, że ten zdawał się bardziej przywiązany do artystycznego potencjału, jaki jest w stanie wytworzyć się w spotkaniu z drugim człowiekiem niż do człowieka jako takiego. Jest to oczywiście refleksja płynąca z lektury komiksu Typexa niż prawda o artyście, ale łatwo poddać się takiej sugestii, widząc zamykającą komiks rozkładówkę, na której znów będący dzieckiem Warhol wydaje się bohaterem zbiorowej tęsknoty za niestworzonymi przygodami, które będą nas w stanie zaczarować. Tak, jak ten niesamowity komiks.
Tytuł: Andy. Opowieść faktograficzna
- Scenariusz: Typex
- Rysunki: Typex
- Tłumaczenie: Maria Lengren
- Wydawnictwo: Timof Comics
- Data publikacji: 30.05.2022 r.
- Druk: kolor
- Oprawa: miękka
- Format: 185x260 mm
- Stron: 562
- ISBN: 978-83-66347-92-2
- Cena: 210 zł
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie egzemplarza.
Galeria
comments powered by Disqus