Wprost trzeba stwierdzić, że przejęcie przez Briana M. Bendisa opieki scenopisarskiej nad tytułami z udziałem Supermana okazało się jednym wielkim rozczarowaniem.
Nie od dziś wiadomo, że starożytna Hellada okresu heroicznego wręcz roiła się od krzepkich śmiałków niekiedy wręcz z zapamiętałością wyżynających rzadkie okazy nietypowej fauny.
Przekazy dotyczące Atlantydy to jedne z najbardziej nośnych tradycji mitycznych, niezależnie od dziejowego momentu pobudzające serca i umysły jak świat długi i szeroki.
W latach 50. i 60. XX wieku serca i umysły ówczesnych kinomanów rozgrzewały nie tylko westerny i dramaty wojenne, ale też monumentalne widowiska osadzone w głębokiej starożytności.
Neil Gaiman wyrwał Śmierć z bergmanowskigo chłodnego, ponurego skandynawskiego objęcia i uczynił istotą, z którą spotkanie może być jednym z najsympatyczniejszych doświadczeń w życiu (czy to jeszcze życie?) człowieka.
„Duch z toporem” (tj. trzeci tom komiksu z serii „Zagor Classic”, który ukazał się oryginalnie w 1961 r.) nie bierze jeńców. Wszak sporo czasu upłynęło od jego pierwodruku i zdecydowanie tę okoliczność uwzględnić.
Na polskim rynku komiksowym od końca zeszłego roku odczuwa się renesans twórczości Petera Milligana - jednego z ważniejszych reprezentantów Brytyjskiej Inwazji na komiks amerykański lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Masakra mutantów liczy sobie ponad trzydzieści pięć lat, ale to wciąż jedno z najbardziej zapadających w pamięć wydarzeń, które wyszło spod ręki Chrisa Claremonta.
Las Thomasa Otta to komiks, o którym nie da się mówić, pomijając technikę, w jakiej został wykonany, ponieważ fakt ten bardzo dociąża treści w owym tytule zawarte.
Czytając w internecie o Coś zabija dzieciaki, serii-matce Domu Slaughterów, natknąłem się na opinie, że jest to bezmyślna propaganda LGBT o kiepskiej fabule i stereotypowych bohaterach.