Po tym, jak kardynał Trebaldi objął tron papieski, prezentując mieszkańcom Rzymu fałszywy krzyż świętego Piotra, a swoich kościelnych przeciwników zastraszając lub mordując.
Powrót mocarnego Barbarzyńcy w „barwy” Domu Pomysłów (jak czas pokazał krótkotrwały) zdecydowano się zdyskontować także nieco mniej standardowymi projektami.
Minęło zaledwie kilka miesięcy, a już teraz za sprawą wydawnictwa Nagle! możemy kontynuować śledztwo prowadzone przez młodą detektywkę imieniem Friday.
Seria Deadly Class dobiega powoli końca i właśnie w ręce czytelników trafił pierwszy z tomów ostatniej historii, jaką w ramach swojej sagi ma do opowiedzenia Rick Remender.
Pewnego razu w Japonii żyła sobie mądra i przebiegła lisica, która zakochała się w młodym roztropnym mnichu opiekującym się małą świątynią leżącą u podnóża pewnej góry.
Czytając frankofońskie albumy pokroju „Ciemności” świętej pamięci Huberta i Mallié możemy w pełni przekonać się o przemianach społecznych i cywilizacyjnych, jakie dosięgnęły późną nowoczesność.
Ależ lubię takie otwarcia! Pierwszy kadr, pierwsza strona komiksu „Nadstaw ucha, śliczna Márcio” Marcello Quintanilha i już maszyna narracyjna pracuje na najwyższych obrotach.
Po trzytomowej serii tworzonej przez różnych autorów i albumie zawierającym run Jeffa Lemire’a dostajemy komiks z Moon Knightem wydany w serii „Czerń, biel i krew”.
Trudno zacząć inaczej recenzję „Bomby” tria Alcante/Bollée/Rodier niż od dość oczywistego stwierdzenia, że komiks ukazuje się w bardzo specyficznym czasie.
Trzy składy mutantów, trzy opowieści, trzy tragedie, jeden upadek. To samo wydarzenie, a raczej czas, w którym bohaterowie spod znaku X walczą o istnienie świata, inaczej wpływa na każdą z drużyn wyznającą ideę Charlesa Xaviera.
Nadszedł czas, w którym Człowiek Pająk musi nie tylko poradzić sobie z dręczącym go sumieniem, ale także ponownie stanąć oko w oko z Venomem i stoczyć z nim decydujący pojedynek.
Wydawnictwo Story House Egmont nie daje zapomnieć o złowrogiej kosmicznej rasie, czyli Skrullach, wydając ostatnio album „Tajna Inwazja”, a Marvel Studio wraz z Disneyem zaprezentowało serial będący luźną interpretacją tego eventu.
„Morderca znad Green River” to przykład ciekawie poprowadzonej, drobiazgowo przygotowanej, a jednocześnie posępno-poruszającego reportażu komiksowego w konwencji „true crime”.
Doprawdy niekiedy trudno nadziwić się wyczuciu co poniektórych twórców, którzy brawurowo odnajdują się w tytułach o dziedzictwie sięgającym przeszło sześciu dekad wstecz.