„Jeż Jerzy. Dzieła zebrane” tom 5 - recenzja
Dodane: 04-01-2024 20:50 ()
Jurek niczym zawodowy (super)bohater komiksowy żyje w dwóch światach i oblicza ma też dwa. To niepozorne zrugane szarówą dnia codziennego, w którym odtrutką na dźwięk autobusów i tramwajów jest przejażdżka na desce po Skaryszewskiej i browar pity na posprejowanym murku przy osiedlowym monopolowym pierwszej potrzeby. Skuteczny to kamuflaż utrudniający rozpoznanie w nim agenta „Świerszczyka” niebojącego się żadnego wyzwania. W końcu czego nie robi się dla dzieciaków (tożsamość prasowa zobowiązuje).
Otóż kiedyś było trochę inaczej. Absurdalnie i kolorowo. Nie wulgarnie, ale trzeźwo, choć nie zdroworozsądkowo. Jeż narodził się i dorósł w błyskawicznym, nawet jak na jeża z komiksu tempie (demiurgowie mogą wszystko) i wziął pod swoją opiekę Krainę Bajek, mierząc się raz za razem z niebezpieczeństwami godnymi największych herosów. Z przerażającą bestyją czystej krwi Smokiem Angielskim. Z Zamaskowanym Bałwanem terroryzującym najmłodszych saneczkarzy wprost z Afryki. Z mości Wampirem, któremu Igor usługuje. Z Grypą, co zasad w berka nie zna, a do tego z wszelkiej maści rozbójnikami i banditos.
To jednak tylko te większe, bardziej medialne wyzwania, a przecież kalendarz wydawniczy nieuchronnie wyznaczał mu rytm jego komiksowej egzystencji. Latem trzeba było udać się na wakacje, zimą zmarznąć i ocalić Marzannę od zapomnienia, wiosną poradzić sobie ze strajkiem wielkanocnych zwierząt-symboli i to było dopiero trudne zadanie kurczę pieczone – o, przepraszam. Jesienią natomiast Jeż wcale nie zwiększał objętości tłuszczu w swoim ciele i nie szykował się do zimowego snu, ponieważ nadal miał masę innych zajęć.
Na kartach „Jeża Jerzego dla dzieci” nieco w przeciwieństwie do jego dorosłych/niegrzecznych przygód została zapisana rzeczywistość, która już nie powróci. To nie tylko humorystyczne komiksy bawiące swoim absurdem również współczesne dzieciaki (badanie przeprowadzone na domowej grupie odbiorców w przedziale wiekowym 7-9 lat w liczbie dwóch plus dziecko, które nosi w sobie ojciec), ale zapis zmieniającego się świata. To dzieciństwo już nie powróci. Nie w takiej formie i nie z takimi tematami. Ot, chociażby współczesne latorośle zimą męczone są przez ocieplenie klimatu, a nie przez trzy złowieszcze kule śniegowe z marchewkowych nosem (czy to, aby nie zemsta po latach?).
Obcowanie z wczesnym grzecznym dziełem Rafała Skarżyckiego i Tomasza Lwa Leśniaka jest niczym słuchanie piosenek śpiewanych przez Fasolki. Teraz nie pisze się już tak dobrych tekstów, nie stawia na barwę głosu i ciekawe aranżacje. Brakuje współczesności tego spokoju, który mimo szalonych przygód przejawiał się w perypetiach Jeża Jerzego publikowanych na łamach „Świerszczyka”. Skarżycki do perfekcji opanował zabawę słowem, co przecież jest charakterystyczne dla polskiej twórczości komiksowej dla dzieciaków. Purnonsensowe fabuły bawią i mimo iż dzielą nas ponad dwie dekady, a niedługo prawie trzy, od publikacji pierwszych odcinków Kolczastego to nic, a nic się one nie zestarzały, co świadczy o kunszcie scenarzysty umiejącego pisać ponadczasowe utwory.
I żeby było jasne – nie jest tak, że kiedyś to było lepiej, bo przecież współcześnie rodzimi autorzy obdarowali dzieciaki równie wspaniałymi komiksami, żeby tylko wspomnieć o „Malutkim Lisie i Wielkim Dziku” Bereniki Kołomyckiej, „Bajce na końcu Świata” Marcina Podolca, „Uroczysku Szyszymory” Adama Święckiego czy Delisiach Magdaleny Meago Kani i Macieja Kura. Chodzi o to, że Jeż, jaki jest, każdy widzi. Chłopak potrafi jednym uśmiechem rozświetlić najmroczniejsze dni, a tych w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku nie brakowało. Nie brakuje również i dzisiaj. Na szczęście Skarżycki obdarzył go kolczastym ciepłem, wyjątkowym humorem i bystrością umysłu. A do tego trafną puentą.
Dzięki plastycznemu kunsztowi Tomasza Leśniaka Jerzy dorastała i dojrzewał na naszych oczach lub dorasta i dojrzewa. Zależnie od tego, kiedy go poznaliście. Na okładce przygotowanej specjalnie do tego wydania zbiorczego to już w pełni rozwinięty bohater o nieskazitelnym uśmiechu i proporcjach. Mister wśród miejskich Jeży, lecz droga do tego stanu była długa. Na początku nos mu się jakoś dziwnie wykrzywiał i wydłużał, ciałko kurczyło, usta nie mogły nabrać idealnego kształtu, a kolce wyraźnie wymagały pielęgnacji, bo rosły jak chciały. Może dlatego, że często były używane w najrozmaitszych życiowych sytuacjach…
Jednak ze „Świerszczyka” na „Świerszczyk” Leśniak zyskiwał wprawy niezbędnej w rysowaniu tak duchowo ekspresyjnego zwierza emanującego całą gamą emocji. Stylizowana brzydota, powykrzywiane gęby, niestaranne pismo w „Dzienniku Jerzego”, oszczędność w operowaniu detalem i ubogie tła na pierwszy rzut oka mogą odrzucać, ale ta karykaturalna rzeczywistość działa na opak. Wystarczy przeczytać pierwszą puentę, aby ją zrozumieć i zachwycić się jej pięknem wyrażonym za pomocą uroczo koślawych kresek przypominających mieszaninę stylów Dariusza Pały Palinowskiego i Papcia Chmiela.
A więc czytajcie „Jeża Jerzego dla dzieci” i dzieciom, bo to świetny komiks jest. I nie zapomnijcie o „Świerszczyku”. Styczniowy numer już w kioskach!
Tytuł: Jeż Jerzy. Dzieła zebrane tom 5
- Scenariusz: Rafał Skarżycki
- Rysunki: Tomasz Lew Leśniak
- Publicystyka: Wojtek Wawszczyk
- Wydawca: Kultura Gniewu
- Data wydania: 25.09.2023 r.
- Druk: kolor
- Oprawa: twarda
- Format: 165x235 mm
- Stron: 200
- ISBN: 978-83-67360-51-7
- Cena: 79,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus