„Dom Slaughterów” tom 2: „Szkarłat” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 23-11-2023 22:16 ()


Ponownie wracamy do Domu Slaughterów, siedziby zakonu Świętego Jerzego, który, przynajmniej w teorii, stara się, aby coś, co zabija dzieciaki, przestało to robić. Po prequelowej opowieści skupiającej się na losach znanej z głównej serii postaci Aaron, tym razem otrzymujemy historię osadzoną równolegle do losów Eriki Slaughter.

Co cieszy, bo Coś zabija dzieciaki to według mnie seria na tyle fajna, by chcieć poznać szerzej jej świat, więc każde dodatkowe wejrzenie za kulisy dzieła Tyniona IV to dla mnie prawdziwa gratka. Tym razem głównym bohaterem jest Edwin, jeden ze Szkarłatnych Masek, w hierarchii zakonu pełniących role uczonych i badaczy. W odróżnieniu od łowców Edwin spędza dni, badając historie walki z potworami i dokonania zakonu na tym polu. Do czasu, aż zostaje wysłany na samodzielną misję. 

Szkarłat ma obiecujący początek, który stawia ciekawe pytania i rzuca czytelnikowi na pożarcie kilka intrygujących kąsków. Ma również bardzo ciekawy finał, który w pewnym sensie wywraca do góry nogami status quo stworzonego przez scenarzystę uniwersum. Niestety, ma również meandrujący i krążący - wydawałoby się - bez celu środek, który rzuca się cieniem na całość recenzowanej pozycji. 

Centralny akt czy też rozwinięcie tej historii to plątanina filozoficznych dywagacji między bohaterem i jego demonicznym towarzyszem, z rzadka jedynie przeplatana czymś, co posuwa do przodu fabułę. Niestety, ale w pewnym momencie trafia się jako czytelnik na swoistą narracyjną ścianę, od której nie tyle się odbijamy, ile przez którą musimy się mozolnie przebijać, jeżeli chcemy dalej śledzić historię, która ma autentyczny potencjał. Gubi się on niestety w gąszczu rozmyślań protagonisty, który zamiast starać się rozwikłać postawioną przed nim zagadkę, z pasją oddaje się rozważaniom o naturze rzeczy. Na szczęście finał wynagradza w dużej części czytelniczy znój, jaki dotyka odbiorcę – jest mroczny, ale jednocześnie wskazuje na pewien spryt i swoisty rozwój bohatera. Każe również zadać sobie kilka pytań, jak to, czego bohater dokonał i co odkrył, wpłynie na świat.

Oprawa nie będzie dla fanów serii niczym zaskakującym – to po prostu więcej tego, do czego poprzednio przyzwyczaił nas Dell'Edera. Tym, którzy z serią nie mieli styczności, spieszę z wyjaśnieniem. Szkarłat stawia na quasi-realistyczną stylistykę, która jest jednak ciosana dość grubymi liniami, i która wkracza na terytorium groteski namalowanej impresjonistycznymi barwnymi plamami, gdy zachodzi potrzeba, by w opowieści ukazać wydarzenia abstrakcyjne i nadnaturalne. Rysownicy nie boją się również nadać pewnych groteskowych cech swoim bohaterom, gdy chce uwypuklić ich emocje lub zwrócić uwagę na pewne charakterystyczne cechy. Niestety, w niektórych planszach panuje mrok, który sprawia, że trudno jest rozeznać się w tym, co właściwie obserwujemy. Na szczęście są to odosobnione przypadki.

Trudno ocenić mi Szkarłat. Obiecujący początek i zaskakujący finał są ciągnięte w dół przez chaotyczny i momentami nużący środek. Ostatecznie jednak wydaje mi się, że dzieło to powinno zostać ocenione na plus. Pomimo swoich fabularnych niedostatków i chwilami mało czytelnej oprawy Szkarłat to opowieść intrygująca na tyle, by przymknąć oko na wspomniane w recenzji wady. Do polecenia zarówno fanom serii, jak i miłośnikom opowieści grozy.

 

Tytuł: Dom Slaughterów tom 2: Szkarłat

  • Scenariusz: James Tynion IV, Sam Johns
  • Rysunki: Letizia Cadonici, Werther Dell'Edera
  • Tłumaczenie: Paweł Bulski
  • Premiera: 11.10.2023
  • Wydawca: Non Stop Comics
  • ISBN: 978-83-8230-505-0
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 144
  • Format: 170x260
  • Cena: 59,90 zł

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.


comments powered by Disqus