„Batman. Ziemia niczyja” tom 1: „Kataklizm” - recenzja
Dodane: 09-12-2023 18:07 ()
„Ziemia niczyja” na pierwszy rzut oka wydaje się odcinaniem kuponów od sprawdzonych pomysłów. W „Epidemii” Gotham zostało spustoszone przez zarazę. Tutaj potężne trzęsienie ziemi niszczy metropolię, odcinając w pewnym momencie miasto Batmana od terytorium Stanów Zjednoczonych. Niektórzy mogą wręcz uznać, że pomysł tego kalibru w świecie DC Comics jest wręcz absurdalny. Jaki dramatyzm kryje się w zniszczeniu wielomilionowej aglomeracji miejskiej, skoro istnieje Liga Sprawiedliwości? W kilka minut z pomocą Supermana i Flasha mogliby odbudować miasto. Mało tego, rozwiązaliby przy tym wiele problemów socjalnych i logistycznych, ułatwiając Mrocznemu Rycerzowi pracę.
Historia dewastacji Gotham to jeden z tych nielicznych przypadków, gdy z wątpliwego pomysłu rodzą się ciekawe realizacje. Te najbardziej pamiętliwe historie pojawią się w znacznie późniejszym momencie komiksowej epopei, w zasadzie będzie to zawartość ostatnich tomów. Sam początek kroczy sprawdzoną formułą znaną z filmów katastroficznych. Nagła fala sejsmiczna nawiedza Gotham, niszcząc dosłownie wszystko. Batman i jego drużyna najpierw muszą ratować siebie, by móc ocalić innych.
Niniejsze komiksy publikowano na około dwa lata przed zamachami z 11 września na World Trade Center. W tamtym czasie uznawano go za niezobowiązującą zabawę, ekscytujący pomysł pozwalający na nowo ułożyć fabularną planszę. Dziś są o wiele bardziej ponure, momentami depresyjne. Wynika to niejako z faktu coraz częstszego nasilenia się ruchów płyt tektonicznych, ostatnio choćby w Turcji.
Jest to smutna historia o silnym wydźwięku egzystencjalnym. I trudno się tu dziwić – nagle styl życia Batmana, jego sens, zostaje postawione przed znakiem zapytania. Jak po czymś takim się podnieść? Nasi bohaterowie zostają skonfrontowani przed ogromem bólu i cierpienia, a sami zadają sobie pytania o życie po tragedii. W momentach zwątpienia herosów, dyskusji nad moralnym kodem, „Kataklizm” jest najciekawszy. Dużo gorzej sobie radzi przy wprowadzaniu motywów czysto superbohaterskich jak choćby odkrycie tożsamości antagonisty odpowiedzialnego za trzęsienie ziemi. Tutaj wkraczają tania pulpa i rozwiązania niczym z telenoweli. Fatyga heroiczna bez powabu.
Nawet szkatułkowa forma crossoverów między bat-seriami działa nadzwyczaj sprawnie. Dramatyczne wydarzenia sprawiają, że poszarpaną narracyjnie formułę można wykorzystać na korzyść idée fixe. Niestety, dominują też powtórzenia fabularne. Postaci sprawiają wrażenie kręcących się w kółko, co tylko potęguje smutną atmosferę i jednocześnie wytwarza poczucie braku celowości.
Jak to w tego typu historiach bywa, poziom artystyczny jest różny. Obok prac Jima Aparo oraz Grahama Nolana możemy zetknąć się z dość szpetnymi zapychaczami. Warto się jednak przemóc względem „Kataklizmu”. Już w kolejnym tomie – piszę o historiach należących do sekcji „Aftershock” – napotkamy prawdziwe perełki. Niektóre są dziś zapomniane jak pewna krótka konfrontacja Batmana z Jokerem w wykonaniu Chucka Dixona i Briana Steelfreeza.
Korekta: Katarzyna Ophelia Koćma
Tytuł: Batman. Ziemia niczyja tom 1: Kataklizm
- Scenariusz: Chuck Dixon, Doug Moench, Alan Grant
- Rysunki: Klaus Janson, Graham Nolan, Jim Aparo
- Wydawnictwo: Egmont
- Data wydania: 06.12.2023 r.
- Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
- Druk: kolorowy
- Oprawa: twarda
- Format: 17,0x26,0 cm
- Stron: 588
- ISBN: 9788328165175
- Cena: 199,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus