„Rewolucyjny mechanizm, czyli po nitce do komputera” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 28-08-2023 21:56 ()


Rozsiądźcie się wygodnie, stary człowiek będzie opowiadał historię. Tym starcem jest obdarzony długą, białą brodą Maestro, znany z licznych seriali animowanych z cyklu "Było sobie...". Autor piszący te słowa, choć nie aż tak sędziwy - datujący się na ten sam rok, co kultowa kreskówka z Wojowniczymi Żółwiami Ninja (tak, ta pierwsza) - wychowywał się na niezwykle popularnym "Było sobie życie". Jednak do moich ulubionych odsłon tejże franczyzy należały seriale poświęcone odkrywcom i wynalazcom. I teraz pojawia się pytanie, co to za kocopoły wypisuję, to przecież miała być recenzja komiksowego debiutu Karola Mularczyka! I jest, bo ten przydługi wstęp ma na celu bardziej lub mniej subtelne nakreślenie klimatu, jaki bije kart z "Rewolucyjny mechanizm, czyli po nitce do komputera".
 
Bez względu na tematykę produkcji "Było sobie..." charakterystyczną cechą był dobrze przekazany dydaktyzm. Nie było to nachalne zalewanie odbiorcy datami i nazwiskami, ale podanie historii w interesujący sposób, pełne ciekawostek i humoru. Czyli forma znacznie bardziej przystępna i przyswajalna, o czym twórcy wiedzieli już kilkadziesiąt lat temu, w przeciwieństwie do osób odpowiedzialnych za system szkolnictwa w naszym kraju. Ale do brzegu... Wszystkie wspomniane zalety komiks Mularczyka posiada. Od bycia zagubionym odcinkiem "Było sobie..." dzieli go jedynie brak stałej obsady postaci znanej z animacji.
 
Termin naukomiks czy edukomiks stosowany do komiksów edukacyjnych jest zatem ze wszech miar adekwatny dla "Rewolucyjnego mechanizmu..." i aż chciałoby się więcej tego typu publikacji na naszym rynku. Obecnie ten segment dla młodych odbiorców jest całkiem nieźle zagospodarowany, ale odkąd wydawnictwo Marginesy przestało publikować komiksy, to brak pozycji dla szerszej grupy wiekowej. Tym bardziej cieszy zatem, że Kultura Gniewu daje szansę krajowym debiutantom i postawili na tak zgrabnie zrealizowany edukomiks.
 
Kreska autora jest prosta, acz nie traci na tym mimika twarz, będąca częścią zabawniejszych fragmentów dzieła. Tła zazwyczaj są umowne, bo to jedwab, maszyny tkalnicze i ich wynalazcy są w centrum opowiadanej przez autora historii. Nie sam styl, ale za to pewna wizualna wrażliwość budzi mi skojarzenia z "Wielką podróżą dziadka Eustachego" i być może nie przypadkowo. Debiut Mularczyka powstał w pracowni prowadzonej przez Daniela Mizielińskiego, połowę małżeńskiego duetu odpowiedzialnego m.in. za głośne "Mapy" i właśnie "wielką podróż...".

Od urodzenia mieszkam w Łodzi, mieście Włókniarzy, gdzie stoi choćby Pałac Poznańskiego, zwanego niegdyś "królem bawełny". Mimo że nie jestem zajarany historią rodzinnego miasta, to pomyślałem, że ze względu na lokalną spuścizną historyczne mam w ręku mocny argument, by otrzymać "Rewolucyjny mechanizm..." do recenzji. Ba! Wybrałem się nawet po latach do Białej Fabryki, muzeum tkactwa, żeby nadać tekstowi wyższej rangi. Na moje niefachowe oko maszyny tkalnicze i ich sposób działania zostały oddane prawidłowe, ale to nie moja praca dyplomowa została opublikowana, więc nie spodziewałem się, by miało być inaczej. Najważniejsze, to zajmująco przekazać opowieść. Mojej wizyty w muzeum mianem zajmującej bym nie nazwał, w przeciwieństwie do lektury komiksu. Samo medium bazujące na aspekcie wizualnym to jedno, ale bez bycia dobrym gawędziarzem można popaść w nużący dyskurs. Karol Mularczyk jest sprawnym opowiadaczem, który ze swadą prezentuje historię tkactwa. Jestem ciekaw jego przyszłych projektów i czy wzorem Maestro ozdobi swe lico pokaźną brodą, by dopełnić wizerunku.

 

Tytuł: Rewolucyjny mechanizm, czyli po nitce do komputera

  • Scenariusz: Karol Mularczyk
  • Rysunki: Karol Mularczyk
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 25.08.2023 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 165x235 mm
  • Stron: 176
  • ISBN: 978-83-67360-42-5
  • Cena: 69,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus