Geneza broni masowej zagłady – recenzja komiksu „Bomba”

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 03-08-2023 21:54 ()


W Polsce lęk wobec „atomówki” jest bardziej dojmujący niż gdziekolwiek indziej. To, że jej nie mamy, stanowi jeden z wielu czynników składowych obecnej sytuacji. Będąc między Wschodem a Zachodem, odczuwamy wszakże intensywniej geopolityczne tarcia. Ponad cztery dekady dystansu dzieli od trwogi wszczęcia III wojny światowej w trakcie stanu wojennego, a teraźniejszym konfliktem na Ukrainie, w tym pojawieniem się w międzyczasie broni masowego rażenia na Białorusi. Skoro więc bomba atomowa jest elementem stałym naszej codzienności, bycia tu i teraz, to tym bardziej warto sobie zdać sprawę, jak doszło do jej stworzenia. A jest to nie lada historia!

„Bomba” jest skrupulatnie poprowadzoną, rzetelną, ale jednocześnie przytłaczającą opowieścią o wyścigu zbrojeń w trakcie II wojny światowej. Belgijsko-francusko-kanadyjska powieść graficzna, z bogatą literaturą przedmiotu, kreśli dosłownie broń jądrową jako byt na styku zawirowań militarnych, politycznych, naukowych i czysto przyziemnych, ludzkich. Depresyjność lektury porównywana jest z oglądaniem serialu „Sukcesja” na HBO MAX. Choć streamingowa seria nie traktuje o fizykach czy chemikach, to obie narracje łączy skupienie się na paskudnych ludziach i ich momentami obrzydliwymi technikami wywierania wpływu, byle tylko dopiąć swego.

Nie pierwszy raz zresztą komiks jako medium opowiada o masowej zagładzie. W „Bosonogim Genie” (znanym lepiej w Polsce jako „Hiroszima 1945”) widzimy skutki dewastacji na niespotykaną skalę z pozycji mikrosocjologicznej. W autobiograficznej relacji pełno jest skrajnych emocji na wysokim C. Poznajemy japońskiego dyktatu, jak i aspektach amerykańskiej okupacji w Japonii z pozycji zwyczajnego Japończyka. W takim zestawieniu „Bomba” jest przeciwległym biegunem – historią holistyczną, z całym szwadronem bohaterów mniej lub bardziej przyczyniających się do dziejowych wydarzeń z Hiroszimy i Nagasaki.

Oprawa graficzna Rodiera adekwatnie współgra ze smutnym wydźwiękiem fabuły, gdzie intryga, spiski, zdrady, romanse gonią kolejne rewelacje. Czarno-biała konwencja, oschły układ kadrów pomagają uświadomić czytelnikom, co zostało wypracowane w Los Almos poprzez Projekt Manhattan i jakie może przynieść konsekwencje na przyszłość. Rodier wykonał kawał wyśmienitej roboty, gdyż oddał ducha tamtego czasu, odwzorował kulturę życia codziennego w tajemnych miasteczkach-laboratoriach oraz poświęcił mnóstwo energii na pożenienie wiarygodności historycznej z wartkim suspensem. Do tego imponuje świadomość kulturowa autorów, uwzględniająca uwarunkowania przeróżnego rodzaju obyczajów, norm i zachowań charakterystycznych czy to dla Rosjan lub Japończyków. Research współgra tutaj z narracyjnym tonem, który w żaden sposób nie nuży ani nie jest zbędnie przeładowany tekstem.

W gatunku komiksu historycznego, komiksu non fiction „Bomba” jest osiągnięciem wybitnym, a ze względu na swój popularyzatorski wymiar może przyczynić się do pogłębienia świadomości na temat dotykający każdego z nas. Przytaczając fakty i prawdziwe wydarzenia, dochodzi tutaj jednocześnie do dekonstrukcji ludzkiej natury niemal w każdej płaszczyźnie: osobistej, społecznej, psychicznej. Tak jak rozszczepia się atomy w ramach fizyki kwantowej. Lektura jest głęboka, intensywna, poruszająca, ale też zarazem odpychająca, nie brakuje wielu przerażających momentów. Może się przyczynić do przyćmienia infantylnej perspektywy na dawne i obecne rozgrywki na arenie międzynarodowej. I w tym sensie pozwoli dojrzeć, nawet jeśli odbędzie się za sprawą dużej dozy goryczy.

 

Tytuł: Bomba

  • Scenarzysta: Alcante, Bollée Laurent-Frédéric
  • Ilustrator: Denis Rodier
  • Tłumacz: Jakub Syty
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data publikacji: 24.06.23 r.
  • Format:215x290 mm
  • Druk: cz.-b.
  • ISBN-13: 9788367360333
  • Cena: 199,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus