„Avengers” tom 7: „Era Khonshu” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 15-09-2023 21:52 ()


Kolejna odsłona serii pisanej przez Jasona Aarona przynosi nową porcję perypetii najpotężniejszych herosów na świecie. Trzeba jednak powiedzieć, że tym razem stanowią oni jedynie tło dla poczynań Moon Knighta. Zanim jednak scenarzysta przejdzie do prezentacji jego złowieszczego planu, najpierw serwuje nam opowieść o Tonym Starku. I nie byłoby zapewne w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że rozgrywa się ona… milion lat temu. Iron Man bowiem po ostatnich zdarzeniach przeniósł się do przeszłości (mniejsza o to jak). Tu w mrocznej jaskini musi po raz kolejny stawiać czoła swoim demonom. W naszych czasach z kolei swoje problemy musi rozwiązywać Namor, który również przeżywa trudne chwile i szuka zwolenników w walce z Avengers. Nic dziwnego, że jest podatny nad podszepty sugerujące mu sprzymierzenie się z Królestwem Wampirów.

I nie jest to jedyny problem najpotężniejszych herosów na Ziemi, bowiem wyzwanie rzuca im również… Moon Knight. Z jakichś powodów postanawia on obrócić się przeciwko swoim dotychczasowym przyjaciołom i zaczyna kolekcjonować ich moce. Pierwszy doświadcza tego na swojej skórze Iron Fist. Okazuje się, że w starciu z nim bezradni są także Doktor Strange, Ghost Rider, a nawet Thor. Tylko Czarna Pantera próbuje stawić mu opór. Podstawowe pytanie brzmi jednak, dlaczego Marc Spector w ogóle stanął przeciwko superbohaterom. Co, lub kto, kieruje jego poczynaniami? Jakie mogą być konsekwencje jego szalonych działań? I, przede wszystkim, czy Avengers będą w stanie po raz kolejny zewrzeć szyki, by stanąć do walki. Bo to, że nie mają wyjścia, jest oczywiste.

Jason Aaron konsekwentnie, można nawet powiedzieć uparcie, rozwija swoją opowieść. Ponownie sięga do prehistorii, by pokazać szerszy kontekst zdarzeń oraz powiązać aktualne wypadki z zamierzchłą przeszłością. Powoli rozwija wciąż wątek głównego zagrożenia, które narasta nieco niemrawo, ale bez wątpienia niedługo czeka nas kulminacja. No i po raz kolejny wysuwa na pierwszy plan nową postać. Tym razem pierwsze skrzypce gra Moon Knight. To on ma swoje pięć minut i próbuje na swój sposób zademonstrować swoją wyjątkowość. Jego akt buntu zostaje tu powiązany zarówno z problemami psychicznymi, które wypominają mu niemal wszyscy po kolei, jak i z uzależnieniem od mitycznego Khonshu.

W warstwie graficznej znów mamy spore zróżnicowanie. Ed McGuinness wspomagany jest bowiem przez kilku rysowników, którzy wnoszą do komiksu nieco świeżości. Najbardziej wyróżnia się tu pierwszy zeszyt (ten o Starku w prehistorii), nad którym pracowało kilku rysowników i w konsekwencji jest on najbardziej różnorodny. Zeszyty, w których główną rolę odgrywa Spector narysował Javier Garrón, a jego kreska, odrobinę może delikatniejsza, przypomina jednak bardzo stylistykę McGuinnesa. Interesująco prezentują się również okładki poszczególnych zeszytów umieszczone w albumie oraz okładki alternatywne zebrane w galerii na końcu tomu. Uwagę przykuwają przede wszystkim grafiki Alexa Rossa.

Siódmy tom serii Aarona nie przynosi żadnych zaskoczeń. Fabularnie trudno tu bowiem o jakąś niespodziankę. Z jednej strony scenarzysta krok po kroku rozwija wątki zapoczątkowane wcześniej, z drugiej zaś, po raz kolejny wykorzystuje swój ulubiony schemat i daje trochę pograć kolejnej postaci. To jest, rzecz jasna zarówno plus, jak i minus tej serii – zależy kogo zapytać. Miłośnicy uniwersum Marvela będą zadowoleni, natomiast czytelnicy szukający w komiksie czegoś oryginalnego (jeśli w ogóle wezmą w rękę jakiś superbohaterski tasiemiec), nie znajdą tu nic dla siebie. No, ale Aaron przecież pisze tę serię dla tych pierwszych odbiorców.  

 

Tytuł: Avengers tom 7: Era Khonshu

  • Tytuł oryginału: „Avengers. Vol 7. The Age of Khonshu”
  • Scenariusz: Jason Aaron
  • Rysunki: Ed McGuinness, Javier Garrón
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 2023
  • Wydawca oryginału: Marvel Comics
  • Objętość: 192 stron
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena okładkowa: 69,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus