„Garfield”: „Tłusty koci trójpak” tom 15 - recenzja
Dodane: 03-09-2023 21:21 ()
Żywot Jona Arbuckle’a trwa w najlepsze. Oto święty patron nieudaczników wykpiwanych notorycznie w popkulturze. Jednak jeżeli przyjrzeć się mu uważniej to sprawa przedstawia się o wiele bardziej niepokojąco, ponieważ posiadacz pomarańczowego kota o masie małej planety jest – tak jak jego podopieczny – kumulacją lęków zapewne sporej większości ziemskiego społeczeństwa. Zatem jeśli nieprzyjaźni kosmici mieliby kogoś porwać do swoich badań, powinni zaczaić się na wychowanego na farmie zdesperowanego telefonicznego podrywacza, wielbiciela polki i fanatycznego wyznawcę disco. Zgodziłby się z tym zapewne Garfield, choć po dłuższym namyśle zmieniłby zdanie. Wszak wyżywienie nie chodzi piechotą, a już na pewno nie wchodzi samo do kociego pyska (bywają wyjątki).
Jim Davis z niestrudzonym zapałem dostarcza czytelnikom kolejne komiksowe paski będące swoistą psychoterapią dla zmagających się z samotnością, społecznym odrzuceniem i dziecięcymi traumami. Czy po przeczytaniu tych wszystkich złośliwych żartów Garfielda i jego wyrazów obojętności wobec mikro i makro świata, komuś zrobi się lepiej na tyle, by porzucić swoje depresyjne jestestwo? Nawet jeżeli nie, to idąc tropem czteronożnego dwudziestosześciolatka (stan na tom: „Zajada i włada”) można zadać pytanie: A kogo to właściwie obchodzi? Ważne, że karuzela kręci się dalej.
Davis nie zawsze jest taki ponury i opryskliwy, bo „Garfield” to również szczera pochwała życia i masa pozytywnych emocji. Owszem od czasu do czasu trzeba zrzucić Odiego ze stołu, ubić kilka pająków, podenerwować sąsiadów i zdemolować sklep meblarski, przecież z zewu natury się nie przezwycięży. Lecz te liczne/nieliczne chwile, kiedy główny bohater wpada w konsumpcyjno-rodzinny nastrój w czasie świąt Bożego Narodzenia, docenia zieleń i miękkość trawy, proponuje przytulenie lub uczestniczy we wspólnym rytuale picia kawy, udowadniają, że ten kocur wcale nie jest taki aspołeczny, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka.
A wszelkie jego uszczypliwości i dokuczliwości są nie tylko wołaniem o pomoc przerażonego własnym starzeniem się, ale również szczerym, choć bolesnym i raniącym, wyznaniem miłości. I, pomimo że mieszkańcy tego sympatycznego domostwa nie mówią wspólnym językiem, do doskonale się rozumieją i wbrew pozorom akceptują. Dlatego Odie może zaprezentować psią poezję, Garfield swoje malarski artyzm a Jon taneczne umiejętności. W końcu nikt ich nie widzi. Nikt, oprócz milionów czytelników, podziwiających ten amerykański sen… o gigantycznym klopsie, którego trzeba zjeść.
Jeżeli zetknięcie się z tym charakterystycznym spojrzeniem rysowanym raz za razem przez Davisa, zrozumiecie, że te oczy nie mogą kłamać. Wstąpicie do świata, gdzie autor na przestrzeni kilku kadrów, wykorzystując do perfekcji komiksowe medium i jego narracyjne możliwości, potrafi stworzyć rozbrajająco zabawną opowieść. Nie jedną, a setki. Dlatego lepiej wstrzymać się z jedzeniem aż do zakończenia lektury obfitującej w inteligentne żarty, filozoficzne zagadnienia i niecodzienne życiowe refleksje.
I uwaga! „Garfield” grozi uzależnieniem!
Tytuł: Garfield: Tłusty koci trójpak tom15
- Scenariusz: Jim Davis
- Rysunki: Jim Davis
- Przekład: Piotr W. Cholewa
- Oprawa: twarda
- Objętość: 288 stron
- Format: 200x223
- Wydawca: Egmont
- ISBN: 978-83-281-5751-4
- Premiera: 12.07.2023 r.
- Cena: 99,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus