„Amazing Spider-Man” tom 9: „Dawne grzechy” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 28-09-2023 20:13 ()


Różnie do tej pory bywało z przywoływaniem przeszłości na łamach „Amazing Spider-Mana”. Raz lepiej (psychoterapia Mysterio), raz gorzej (powrót Kravena Łowcy). Tym razem Nick Spencer do zabawy zaprosił Zjadacza Grzechów, czyli postać, która niegdyś mocno dała się we znaki Człowiekowi Pająkowi. Wydarzenia te mogliśmy poznać dzięki niedawno wydanemu przez Muchę komiksowi „Peter Parker, The Spectacular Spider-Man”: „Śmierć  Jean DeWolff”. A więc obie premiery zgrały się idealnie w czasie. Jednak należy zaznaczyć, że nawet jeżeli czytelnik nie znałby klasycznej historii, gdzie Stan Carter wymierza sprawiedliwość mieszkańcom Nowego Jorku według własnego uznania, to w niniejszym albumie została ona przedstawiona w zadziwiająco klarowny sposób.

W ogóle to jednej z najlepszych, o ile nie najlepszy fragment runu Spencera. Przywołanie do życia chadzającego w fioletowym swetrze zamaskowanego psychopaty, który przegrał/wygrał sam ze sobą, odbywa się w paranoicznej atmosferze. Plansze Guillermo Sanny kreślone grubą, mocną kreską, skąpane w plamach czerni i czerwieni autorstwa Jordie Bellaire tworzą mieszankę horroru, dramatu psychologicznego i opowieści noir. Ograniczony do najprostszych środków styl doskonale przekazuje i uwypukla wszelkie niuanse scenariusza Spencera i aż szkoda, że to zaledwie jeden zeszyt!

Ponieważ wraz z kolejnymi odcinkami otrzymujemy to, co już dobrze znamy, czyli bieganinę w kółko i z powrotem oraz nienaturalnie brzmiące monologi Petera, będące czymś w rodzaju próby oszukania starszego czytelnika poszukującego w nowych przygodach Spider-Mana ducha minionych lat. Na scenę coraz śmielej wkracza tajemniczy Kindred, choć trzeba przyznać, że oprócz obleśnego wyglądu nie ma sobą za wiele do zaoferowania. Może dlatego, że jego wątek od początku runu ciągnie się dość chaotycznie, a wszelkie składane mu pokłony i wyrazy posłuszeństwa przez największych bandziorów wypadają raczej zabawnie niż przerażająco. Wiadomo, pełzające robale wywołują w wielu ludziach wstręt i strach, ale bądźmy poważni na serio. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a Spencer oczekuje od nas, że uwierzymy mu na słowo, iż oto mamy przed sobą prawdziwe demoniczne wcielenie zła, godne największych czarnych charakterów…

Chaos to słowo klucz w przypadku pajęczej twórczości Spencera, w której nieustannie coś się musi dziać. Nie ma tu chwili na odpoczynek, na spokojną kontemplację głównego bohatera, na jego ludzkie życie. Rwana narracja przypomina poszatkowane przez teledyskowy montaż współczesne kino akcji. Nieporadne żonglowanie wątkami pobocznymi, pozbawia opowieści tej niezbędnej dozy napięcia, którą tak dobrze umiał utrzymywać Stan Lee do spółki ze Steve’em Ditko czy Johnem Romitą. Niby to ten sam Spider-Man, ale już zupełnie inny. Świecidełko w fajnym kostiumie drepczące w miejscu. Co jest jego motywacją? Nie wiadomo. Spencer nie jest w stanie tego określić, tak jakby, gdzieś po drodze stracił cel z pola widzenia. Pełne dramaturgii przywołanie Zjadacza Grzechów wraz z każdą kolejną stroną traci na znaczeniu. Historia emocjonalnie się wypala i tak dostajemy znów ten sam ograny na wszelkie możliwości pomysł, z którego niewiele wynika.

Czterdziesty piąty zeszyt został zilustrowany przez Marka Bagleya. W jego pracach odbija się echo dawnych lat, ale w głównej mierze mamy do czynienia ze post Ultimate'ową stylistyką stłamszoną ciemną paletą barw Davida Curiela oraz intensywnym tuszem Johna Della i Andy Owensa, co w rezultacie przekłada się na dość mroczną warstwę wizualną. Utrzymywaną również przez Kim Jacinto, Bruno Oliveirę i Marcelo Ferreirę. Rysunki tego ostatniego wyróżniają się na tle pozostałych autorów dynamiką plansz i ekspresją bohaterów. Szczególnie zaś Brazylijczyk doskonale oddaje negatywne emocje, które nimi targają. Spojrzeć w oczy rysowane przez Ferreirę to spojrzeć w oczy szaleńca. W świdrujący duszę wzrok, który może zabić za dawne grzechy.

 

Tytuł: Amazing Spider-Man tom 9: Dawne grzechy

  • Scenariusz: Nick Spencer
  • Rysunki: Kim Jacinto, Mark Bagley, Marcelo Ferreira, Guillermo Sanna
  • Przekład: Bartosz Czartoryski
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 23.08.2023 r. 
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Objętość: 144 stron
  • Format: 167x255
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-6433-8
  • Cena: 59,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus