„Constantine: Zdradliwe iluzje” - recenzja
Dodane: 18-08-2023 21:28 ()
Dziurawe spodnie, czarna koszulka, gitara w ręku, mazak w ustach, punk w duszy, ciacho w kolorze blond. Suma sprzeczności. Constantine. Chłopak, który być może zostanie jednym z najlepszych magów chodzących po Ziemi. Jednak zanim osiągnie ten stan, będzie musiał okiełznać samego siebie. Nieustannie uciekającego od odpowiedzialności, pysznego i butnego. Wpadającego w tarapaty i pakującego w nie swoich najbliższych, bo już taki z niego zimny drań.
Kiedy Constantine przyjeżdża wbrew sobie do Stanów Zjednoczonych uczyć się magii pod okiem Lady Marguerite Delphine, szybko naraża się nauczycielce i zamiast szkolić się w umiejętnościach, dołącza do kapeli swojej kupeli Veroniki. Zespół zaczyna zdobywać coraz większą popularność, lecz nie dzięki samej muzyce, a rzucanym przez młodych grajków zaklęciom wspomagającym ich występy. Oczywiście w pewnym momencie coś pójdzie bardzo nie tak, a oni sami będą musieli zmierzyć się z efektem kuli śnieżnej.
„Zdradliwym iluzjom” przyświeca słynna, choć niewypowiedziana wprost maksyma: „Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”. Kami Garcia sięgnęła po kolejny w swojej scenopisarskiej karierze szablon i zgodnie z oczekiwaniami stworzyła do bólu mdłe dziełko, w którym bohaterowie zostali obdarci z jakiejkolwiek charyzmy. Młodzieżowa drama nabiera wyblakłych barw romansu doprawionego elementami grozy. Ale najbardziej przerażające nie są tu spotkania z demonami, egzorcyzmy i zaklęcia przywołujące, a sztuczność świata przedstawionego.
Po raz kolejny obserwujemy świat idealny podszywający się pod ten realny, bliski młodym czytelnikom zmagającym się z niezrozumieniem otoczenia, strachem przed otwartością/ujawnieniem się, rozwodem rodziców i brakiem komunikacji z nimi. Jednak Garcia za nic nie chcę pogłębić portretów psychologicznych swoich bohaterów. Jedynie nakreśla sytuację, w jakiej się znaleźli, obowiązkową wprowadzając do fabuły pierwiastek LGBT, z którego ponownie nic nie wynika. Dialogi i monologi brzmią niczym te pochodzące z pamiętnych fotokomiksów prezentowanych w „Bravo”, a rozwój wypadków nie jest w stanie niczym zaskoczyć odbiorcy.
W warstwie wizualnej, za którą odpowiada Isaac Goodhart, również nie dzieje się za wiele. To komiks bardzo statyczny, w pewnym stopniu przypominający przeznaczone dla dziewczynek kartonowe wycinanki pozwalające na modową zabawę z papierowymi modelami. Stąd też dynamika plansz jest bardzo niska, a emocje wyrażane przez bohaterów sprowadzone do najprostszych wyrazów twarzy. Mimo to tkwi w prostej kresce Goodharta niezaprzeczalny urok czystej komiksowej formy, szczególnie w kadrach nawiązujących do klasycznych romansów.
„Zdradliwe iluzje” to doskonały tytuł dla opowieści udającej coś, czym w rzeczywistości wcale nie jest. To kolejny komiks w ramach DC13+ niosący tanią imitację rzeczywistości. Cóż, znów pozwolę sobie wyrazić zwątpienie, że dzisiejsze dzieciaki chcą czytać właśnie takie plastikowe (bezpieczne) historie.
Tytuł: Constantine: Zdradliwe iluzje
- Scenariusz: Kami Garcia
- Rysunki: Isaac Goodhart
- Przekład: Alicja Laskowska
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 14.06.2023 r.
- Oprawa: miękka
- Objętość: 180 stron
- Format: 150x230
- ISBN: 978-83-281-5734-7
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus