„The Amazing Spider-Man Epic Collection: Plaga pająkobojców“ - recenzja
Dodane: 06-08-2023 20:47 ()
Nadszedł czas, w którym Człowiek Pająk musi nie tylko poradzić sobie z dręczącym go sumieniem, ale także ponownie stanąć oko w oko z Venomem i stoczyć z nim decydujący pojedynek. Jakby tego było mało, dawno niewidziany wróg postanowił zgotować Przyjacielowi z Sąsiedztwa piekło w postaci pokaźnej dawki śmiercionośnych spider-zabójców czyhających na jego życie. Na szczęście z pomocną dłonią, a raczej pazurami zjawia się Felicia Hardy wracająca do roli Czarnej Kotki. Jej nowy (seksistowski) kostium robi wrażenie na Peterze (mina Mary Jane – bezcenna) i zapewne na nastoletnich czytelnikach. Grunt to dobrze wyglądać: w końcu jak cię widzą, tak cię piszą.
Szkoda, że wydawnictwo Egmont postanowiło na razie pominąć jeden tom przygód Niesamowitego Spider-Mana („The Hero Killers”) w ramach linii Epic Collection. Ten mały przeskok nie wpływa diametralnie na zrozumienie lektury „Plagi pająkobójców”, ale jednak wątek niespodziewanego powrotu do żywych rodziców Petera Parkera, wprowadza pewien nieznaczny chaos fabularny. Po prostu czuć, że wycięto ważny fragment losów głównego bohatera i to uczucie nie jest najprzyjemniejsze. Pomijając ten fakt, to omawiany zbiór prezentuje się o wiele lepiej niż nieudany „Każdy z każdym”. David Michelinie nigdy nie brylował, ale w porównaniu z Alem Milgromem, jego opowieści na pewno cechuje większa znajomość scenopisarskich technikaliów i umiejętne ich wykorzystanie.
Choć niektóre schematy bywają nużące jak ciągła walka Spidera i jego przeciwników na budowach, czy terenach z pustostanami. Oczywiście taki stan rzeczy spowodowany jest troską o obywateli, którzy mogliby ucierpień w wyniku pojedynków toczonych z niezrównoważonymi osobnikami, a że w Nowym Jorku nieustannie oni coś burzą, to takich lokacji jest pod dostatkiem. Jednak Michelinie podchodzi to tego zagadnienia dość wybiórczo i kiedy mu to pasuje lub nie, zapomina o niewinnych ofiarach. No cóż, najważniejsza jest akcja. A tej w „Pladze pająkobójców” nie brakuje. To ciekawe, jak z kolejnymi latami, tempo mainstreamowych opowieści nabierało coraz to większego przyśpieszenia. Jakby twórcy jechali w jakimś autobusie, który nie może zwolnić, bo inaczej wybuchnie. Czytelnicy zaś złaknieni adrenaliny uczestniczyli w tym spektaklu łaknąć więcej i więcej.
Oczywiście sposób narracji (mniej dymków i urozmaicone kadrowanie) oraz pęd za większą sprzedażą tytułów („The Amazing Spider-Man” w tym okresie ukazywał się nawet dwa razy w miesiącu, a główna opowieść mieściła się na zaledwie szesnastu stronach każdego z sześciu zeszytów!) miały na ten stan rzeczy niezaprzeczalny wpływ. I właśnie dlatego część głupotek ucieka w zapomnienie, bo na horyzoncie czai się następne starcie w tym wypadku ze spider-zabójcą, a następnie z Venomem/Eddiem Brockiem. Najzajadlejszy wróg Człowieka Pająka znalazł się właśnie w rozkroku między wymierzeniem zemsty na swoim przeciwniku a uznaniem jego prawdziwej roli obrońcy mieszkańców Wielkiego Jabłka. Ten konflikt udało się Micheliniemu zgrabnie zaaranżować i dobrze poprowadzić, w taki sposób, że w jubileuszowym 375. numerze głównej serii w pełni wybrzmiał.
Jednak jakkolwiek zabrzmi to deprecjonująco w stosunku do współtwórcy Carnage’a , to najciekawsze są tu nie przygody skonfundowanego powrotem rodziców Petera, a trzy nowelki autorstwa niezrównanego J.M. DeMatteisa: „Łatwy pieniądz”, „Zalew złych wieści” i „Matnia”. Scenarzysta mający w tamtym czasie pod swoją opieką serię „The Spectacular Spider-Man” skupił się kolejno na ukazaniu dojrzałej, dziennikarskiej postawy J. Jonaha Jamesona ukrytej za brukową fasadą redaktora naczelnego „Daily Bugle’a”. Napisał przejmującą scenę spotkania w Vault (więzienie dla superprzestępców) pogrążającego się w swojej chorobie Harry’ego Osborna z jego żoną Liz, przygotowując tym samym grunt po tragiczne wydarzenia, jakie nastąpią w niedalekiej przyszłości z udziałem Zielonego Goblina i Człowieka Pająka (patrz: „The Spectacular Spider-Man”, Mucha Comics). Natomiast w najlepszej, ostatniej historii zdemitologizował May Parker. Nadał jej ludzkiego oblicza, przywrócił do życia za sprawą poprowadzonego z wielką wrażliwością dialogu z jej zmarłym mężem. Tak niewiele stron, tyle prawdziwych emocji oddanych skrupulatnie przez operujących klasycznym stylem Toda Smitha i znakomitego Aarona Lopresti.
Za warstwę wizualną głównych przygód Spider-Mana odpowiada Mark Bagley. I jak zwykle jego prace cechuje pewne artystyczne rozdwojenie jaźni. Zdecydowanie lepiej radzi on sobie z superbohaterską konwencją, gdzie może dać upust swojej twórczości. Dynamika pojedynków, akrobacje, choreografia to elementy, nad którymi w pełni panuje. Starcie gibkiego Spidera z siermiężnym, muskularnym Venomem to najlepszy przykład jego nieprzeciętnych umiejętności w tej dziedzinie. Przede wszystkim zaś sama wizualizacja kosmicznego symbionta oplatającego ciało Eddiego Brocka robi ogromne wrażenie. Być może nawet jest to najbardziej ikoniczny wizerunek tego antybohatera. Natomiast, kiedy Bagley zdejmuje swoją maskę i musi wrócić do cywila, wtedy sytuacja prezentuje się zgoła odmiennie. Postaci pozbawione są wyrazu, przypominają manekiny, którym rysownik zmienia fryzury (łysina, kitek, siwizna, kolor). W plansze wkrada się nuda, bo i drugi plan ledwie zostaje zarysowany, a często zostaje wyrażony jedynie poprzez kolorystyczne plamy.
Tak więc można żałować, że swego czasu głównej serii nie ilustrował mający w zanadrzu większą gamą środków wyrazu Aaron Lopresti albo Michael Bair będący autorem rysunków, do znajdującej się tu noweli „Spider-Man/Dr. Strange: W drodze do śmierci”. Kreska Amerykanina charakteryzuje się dużą ekspresją, jednocześnie nawiązuje on do klasyki komiksu, jak chociażby do prac Johna Buscemy. W ogóle napisana przez Roya Thomasa i Gerry’ego Conwaya brawurowa podróż Pająka i Mistrza Mistycyzmu do krainy śmierci utrzymana jest mocno w klimatach znanych z marvelowskiego Conana. Co prawda miecz przyjmuje tu dość lepkie oblicze, ale magia, demony i roznegliżowane kobiety są na swoim miejscu. Tak jak szarość ludzkiego życia.
A to będzie maksymalnie zagrożone już w następnym tomie „The Amazing Spider-Man Epic Collection”, w którym czeka nas Rzeź.
Tytuł: Amazing Spider-Man Epic Collection: Plaga pająkobojców
- Scenariusz: David Michelinie, Eric Fein, Steven Grant, Jack Harris
- Rysunki: Mark Bagley, Aaron Lopresti, Jeff Johnson, Tom Lyle
- Przekład: Marek Starosta
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 26.07.2023 r.
- Oprawa: twarda
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Objętość: 420 stron
- Format: 170x260
- ISBN: 978-83-281-6432-1
- Cena: 179,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus