„Hombre” księga I - recenzja
Dodane: 24-09-2023 18:52 ()
Długo polski czytelnik musiał czekać na kolejny na naszym rynku komiks pióra Antonio Segury. Po znakomitym „Krakenie” zilustrowanym przez legendarnego Jordi Berneta (Taurus, 2011) przyszła w końcu pora na „Hombre”, za którego wizualną stronę odpowiada nie mniej utalentowany José Ortiz. Dzieło tego duetu to przestroga dla ludzkości zatracającej się w konsumpcjonizmie i konformizmie. Czy czeka nas życie w postapokaliptycznej rzeczywistości, w jakiej próbuje przetrwać tytułowy bohater? Czas pokaże.
Hombre nie jest frajerem, którego można bezkarnie załatwić na leśnym trakcie, miejskim zaułku albo w murach wcale nie opuszczonego klasztoru. Tym bardziej, kiedy w dłoniach pieści swój karabin niczym ciało kochanki, gotowy w mgnieniu oka zareagować na szybko zmieniające się okoliczności. To twardziel, choć jeszcze nie „bezdusznik”. W tym świecie pozbawionym moralności, gdzie kanibalizm często pozostaje jedyną możliwością przeżycia kolejnego dnia, gdzie najpierw się strzela, a później zadaje pytania, gdzie każdy interes odbywa się przy akompaniamencie śmierci, nie ma miejsce na moment zawahania. Maszeruj albo giń. Rąb, by zabić. Zjedz swojego towarzysza, zanim on zje ciebie. Prawo dżungli jest prawem uniwersalnym i czy tego chcemy, czy nie, w pewnych życiowych sytuacjach pozostaje nam tylko ono.
Tułaczka po pozostałościach wspaniałych metropolii, małych miasteczek i wioskach w poszukiwaniu jedzenia i schronienia przebiega w oparach absurdalnej przemocy. Segura stworzył brutalne fabuły, jednak niepozbawione pewnego pierwiastka wrażliwości na krzywdę bliźniego oraz sporej dawki humoru. Dlatego niektóre fragmenty opowieści można potraktować z przymrużeniem oka. Hiszpan unika pompatyczności, ale również scenariuszowej głupoty, a przemoc nie jest u niego w żadnym razie sztuką dla sztuki. Ta jest zazwyczaj okrutna, bolesna i upadlająca. I jeżeli przyjmuje w jakimś sensie atrakcyjną formę to tylko dzięki precyzyjnym jak cięcia skalpela rysunkom Ortiza. Zresztą obaj artyści, choć każą nam poruszać się po moralnie zdewastowanym świecie, gdzie wszelkie normy ustalane są indywidualnie, zależnie od ilości człowieczeństwa, która została w bohaterach, często oszczędzają nam dosłowności najdrastyczniejszych szczegółów.
Autorzy na gruzach cywilizacji zniszczonej przez wojny, epidemie, brak surowców, głód i żądze władzy budują nową rzeczywistość, a w zasadzie czynią to ci, którzy przeżyli wielką katastrofę. Powrót do pierwotnych instynktów, ogólne zezwierzęcenie wydaje się naturalną koleją rzeczy. Wśród wzajemnej nieufności i nieustannych walk o potrzebne do przeżycia dobra na pierwszy plan wysuwa się podział między – starymi – pamiętającymi czasy sprzed apokalipsy a – młodymi – urodzonymi już po, a więc nieodczuwającymi nostalgii za przedmiotami, których szczątki walają się niemal wszędzie wokół nich. Stąd też Segura wykorzystuje postać pięknej Attyli świadomie odrzucającej wszelkie rzeczy należące do minionego świata, będącej przeciwieństwem dla charakteru Hombre silnie zakorzenionego w minionym życiu.
Ten konflikt osobowości nadaje ich relacji doskonałej symbiozy. Oboje, pomimo dzielących ich różnić, rozumieją, czym jest zemsta i potrafią przetrwać kolejny dzień, choć zgoła inne doświadczenia niemal zawsze podpowiadają im przeciwstawne rozwiązania. Mimo to czerpią od siebie nawzajem, stając się w jakimś względzie lepszymi istotami. Z tym że to młoda dziewczyna wyznająca naturystyczne wartości, jest przyszłością błękitnej planety, a starzejący się Hombre jakkolwiek to brutalnie nie zabrzmi, odpadem zaśmiecającym ziemski padół. Jeszcze da się go wykorzystać, ale już mu bliżej niż dalej na tamtą stronę.
Podobać się może podejście Segury do starości. Jest bowiem w głównym bohaterze coś z Pike’a Bishopa granego przez niezapomnianego Williama Holdena w „Dzikiej Bandzie” (1969) Sama Peckinpaha. Ograniczenia ciała dają o sobie nieustannie znać, lecz niezłomny charakter nie pozwala mu spocząć, zatrzymać się i odetchnąć. Spojrzeć obojętnym okiem na krzywdę kobiet czy przypadkowych towarzyszy. Codzienna walka o przetrwanie jest przede wszystkim udowodnieniem sobie i wszystkim wokół, że jeszcze potrafię i mój czas nie nadszedł. A kiedy już nadejdzie, to zejdę ze sceny na własnych zasadach, być może leżąc twarzą w błocie i kulą w plecach, a może z hukiem karabinu maszynowego. Ale to jeszcze nie ta chwila.
Ortiz mimo całej wylewającej się w tym świecie brzydoty stara się wydobyć z niego jak najwięcej piękna. W końcu dzika przyroda bujnie przebija się poprzez popękany beton, powoli odzyskując wszystko to, co niegdyś utraciła. Romantyczne pejzaże porośniętych zielenią ruin, przeplatają się z urbanistycznymi mrocznymi labiryntami, które zamieszkują skazani na śmierć w ten, czy inny sposób. Wydaje się, że tylko łono natury może przynieść odkupienie i ratunek nowemu-staremu ludzkiemu gatunkowi, stawiającemu na naukę i samodoskonalenie się, czego symbolem jest Attyla. Wszelkie wygody niosą ze sobą zdradziecką zgubę, a czas pozornego spokoju jest tylko ciszą przed burzą, o czym przekona się w pewnym momencie Hombre.
Hiszpański rysownik przygląda się wnikliwie protagonistom, często ich portretując, wydobywając na światło dzienne z umęczonych twarzy szlachetność i pewną wzniosłość, ale także plugastwo ich przeciwników. Kadry te przypominają ujęcia pochodzące z filmów Serio Leone, gdzie zbliżenia na twarz aktora ukazywały jego wszelkie niedoskonałości i potęgowały napięcie między postaciami. Silnie zindywidualizowane fizycznie jednostki zaludniają kolejne plansze, a wyobraźnia Ortiza wydaje się nie mieć granic. Zarówno w przedstawianiu scen dialogowych, jak i dynamicznych sekwencji, w których strzały wystrzeliwane z łuku przeszywają ludzkie ciała, a kule karabinowe je rozrywają, znacząc jaskrawoczerwonymi plamami krwi, co nadaje pracom ilustratora campowego posmaku.
Pierwsza księga „Hombre” to opowieść utkana z najcięższych ludzkich grzechów. Jednak jest w scenariuszu Segury i rysunkach Ortiza pewna doza optymizmu. Autorzy mówią wprost, że na ruinach starego świata da się zbudować nowy, nawet lepszy. Co prawda proces ten będzie obarczony wyrzeczeniami i ciężkimi zbrodniami, lecz dzięki ludziom pokroju Attyli może się to udać. Oczywiście najlepiej byłoby nie doprowadzić do podobnej katastrofy. Jednak wydaje się to tylko pobożnym życzeniem. Kiedy już zmarnujemy, to co stworzyliśmy, może na swojej drodze spotkamy kogoś, kto wyciągnie do nas pomocną dłoń, zamiast ją odrąbać. Może to będzie jakiś Hombre.
A kim on jest ? Człowiekiem, bo nic, co ludzkie, nie jest mu obce.
Tytuł: Hombre księga I
- Tytuł oryginalny: Hombre
- Scenariusz: Antonio Segura
- Rysunki: José Ortiz
- Kolory: José Ortiz
- Przekład: Jakub Jankowski
- Redakcja: Marcin Grabski
- Korekta: Agata Bogusławska
- Skład: Piotr Margol
- Liczba stron: 256
- Format: 240x320 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk:kolor + cz.-b.
- Wydawnictwo: Lost In Time
- Wydawca oryginalny: ECC Ediciones
- Data wydania: 24 sierpnia 2023 r.
- Cena okładkowa: 145 zł
- ISBN: 978-83-67270-48-9
- ISBN wydania limitowanego: 978-83-67270-49-6
Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus