„Ocaleni. Anomalie kwantowe” - recenzja
Dodane: 24-01-2023 22:49 ()
Niewykluczone, że gdy na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku autor znany jako Leo (a właściwie Luiz Eduardo de Oliveira) rozpoczynał pracę nad serią „Aldebaran”, prawdopodobnie raczej nie spodziewał się, że rozrośnie się ona do liczonego w dziesiątkach albumów uniwersum. A jednak tak się właśnie stało i tym samym „Światy Aldebarana” (a wśród nich m.in. takie realizacje jak „Betelgeza”, „Antares”, a nieformalnie także „Centaurus”) to jedna z najciekawszych propozycji we współczesnym europejskim komiksie science fiction.
Specyficzna (w pozytywnym rozumieniu tego słowa) mieszanka motywów rodem z tzw. fantastyki kolonizacyjnej, naiwnych i na swój sposób rozczulających wyobrażeń o domniemanie optymalnym scenariuszu rozwojowym dla ludzkości oraz klarownej i precyzyjnej kreski, którą owe światy „wyczarowano” okazała na tyle przekonująca, że zdołała uwieść grono odbiorców komiksowych produkcji adekwatnie liczne do rozmachu tej inicjatywy twórczej. Tym sposobem, obok wzmiankowanych wyżej serii (a przy okazji także „Kenii” i „Namibii”), doczekaliśmy się możliwości ponownego odwiedzenia tegoż rozciągającego się w ciągu tysięcy lat świetlnych uniwersum.
Pretekstem ku temu okazują się zawarte w podtytule tego cyklu zaburzenia mechaniki całokształtu stworzenia rozpoznanego przez współczesnych nam fizyków jako nieustająca fluktuacja potencjału sprawczego znanego jako kwanty. Za sprawą tego właśnie zjawiska eksploracja światów takich jak te krążące wokół Aldebarana tudzież Antaresa napotykają znaczące utrudnienie. Stąd statek o nazwie „Tycho Brahe” z pozostającymi w stanie anabiozy kolonistami na pokładzie znika z pola widzenia ziemskich urządzeń obserwacyjnych. Wiele zatem wskazuje, że pomimo zaawansowanej i sprawdzonej przy okazji poprzednich (a do tego całkiem licznych) tego typu inicjatyw, tym razem coś poszło bardzo mocno nie tak. Ziemscy znawcy zjawisk astronomicznych mogą zatem co najwyżej snuć dywagacje na ten temat bez możliwości ich empirycznego potwierdzenia. W zdecydowanie lepszej sytuacji jest natomiast ewentualny czytelnik „Ocalonych”. A to z tego względu, że zgodnie z tytułem tego przedsięwzięcia nie tyle przepadli oni w rozległych przestrzeniach wszechświata, ile raczej zyskali sposobność uczestniczenia w kumulacji przygód na miarę tych, które w swoim czasie stały się udziałem znanej z poprzednich odsłon „Światów Aldebarana” Kim Keller.
Toteż za sprawą osobliwego zjawiska lokalnie deformującego prawidła standardowych uwarunkowań procesów fizycznych miast u celu swojej rozłożonej na dziesięciolecia podróży odnajdują się oni w realiach planety znanej pod poetycką brzmiącą nazwą GJ 1347-4. A przyznać trzeba, że także w tym świecie (podobnie jak wcześniej właśnie m.in. na Aldebaranie) lokalna fauna w niczym nie przypomina przymilnych zwierzątek znanych ze słodziuchnych animacji w typie „Troskliwych Misiów”, „Ciekawskiego George’a” oraz „Witaj Franklin”. Trzeba zatem przygotować się na wątpliwe atrakcje znane choćby z klasycznego cyklu „Planeta śmierci” Harry’ego Harrisona. Jak się zresztą rychło okazuje, to jedynie preludium do właściwych wyzwań i problemów, w których trakcie (w czym oczywiście nie ma zaskoczenia) tytułowi „Ocaleni” (tj. m.in. pochodzący z Brazylii Alex Muniz, Marokanka Dżamila Nacer oraz szczególnie eksponowana przez szanownego pana autora Francuzka Manon Servoz) zmuszeni będą wykazać się maksymalną wolą przetrwania.
Leo to w obranym przezeń kierunku twórczym kreator wprawny i w pełni rozpędzony. Nie zaskakuje zatem, że także przy tym „komponencie” zaistniałego za sprawą jego wyobraźni i pracy uniwersum wykazał się on oczekiwanym odeń rozmachem, pomysłowością, stosownym podsycaniem aury niepewności oraz wyczekiwania odpowiedzi na szereg piętrzących się pytań. Jak to już wcześniej rzeczonemu się zdarzało, także tym razem cytuje on samego siebie, a co za tym idzie, stosuje „chwyty” fabularne wcześniej przezeń często użytkowane. Przy odrobinie wyrozumiałości można jednak założyć, że dzieje się tak za sprawą zbliżonych uwarunkowań środowiskowych planet, na których zwykł on umiejscawiać fabuły swojego autorstwa. Z lektury tegoż zbioru można ponadto mniemać, że Leo nadal skwapliwie ogniskuje swoje opowieści wokół mocno przerysowanych, niekiedy wręcz irytujących postaci kobiecych. Nie obyło się w tym kontekście także bez dylematów natury sercowej oraz lansowania norm obyczajowych uznawanych w tzw. środowiskach postępowych za optymalne.
Nie będzie zapewne także zaskoczeniem poinformowanie, że maniera, którą rozrysowano całość, tej opowieści niczym nie różni się od zastosowanej we wcześniejszych dokonaniach wspomnianego chwilę temu twórcy. Toteż także tym razem mamy do czynienia z formą rozwojową tzw. częstej kreski (franc. ligne claire), precyzyjną i z niewielkim tylko „udziałem” światłocienia. Tradycyjnie dlań umiarkowanie udanie jawią się projekty fizjonomii poszczególnych uczestniczek/uczestników tej opowieści, w znacznym stopniu schematyczne, aczkolwiek na ogół łatwo rozpoznawalne. Można zgłaszać ponadto zastrzeżenia co do funkcjonalności konceptów niektórych gatunków zastanej fauny tudzież istot inteligentnych, którym również dane było zostać ujętymi w komiksowy kadr przez szanowanego pana twórcę.
Całościowo jednak owo przedsięwzięcie nie tylko w pełni „odnajduje” się w ramach komiksowej mozaiki znanej jako „Światy Aldebarana”, ale przynajmniej dla piszącego te słowa okazało się ono najbardziej intrygującą i zajmującą realizacją w dotychczas zaprezentowanych odsłonach tegoż uniwersum. Nie pozostaje zatem nic innego, jak wyczekiwać dylogii „Neptun”, której polskiej edycji spodziewać się możemy w bieżącym roku.
Tytuł: „Ocaleni. Anomalie kwantowe”
- Tytuł oryginału: „Survivants: Anomalies Quantigues-Intégrale complète”
- Scenariusz i rysunki: Leo
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
- Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
- Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
- Data publikacji wersji oryginalnej: 15 listopada 2019 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 24 sierpnia 2022 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 22,5 x 29 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 252
- Cena: 149,99 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano w pięciu epizodach wydanych kolejno w styczniu 2011 r., 12 października 2012 r., 12 września 2014 r., 29 kwietnia 2016 r. i 17 marca 2017 r.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus