„Saga” tom 10 - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 07-01-2023 22:00 ()


Łatwo jest uśmiercić jednego z głównych bohaterów serii. O wiele trudniej jest sprawić, aby ta seria po takim zdarzeniu nadal trzymała w napięciu oraz żeby czytelnicy z równym zaangażowaniem śledzili losy pozostałych postaci. Przykład „LastMana” dobitnie pokazuje, jak opowieść może „siąść”, kiedy w celu wywołania emocjonalnego szoku w odbiorcach, dokonuje się właśnie takich rzeczy. Brian K. Vaughan i Fiona Staples podążyli podobną ścieżką co Bastien Vivès, Yves Balak i Michael Sanlaville. Śmierć Marka w dziewiątym tomie „Sagi” była wstrząsającym i najbardziej wzruszającym momentem całego cyklu. Po kilku latach zamierzonej przerwy autorzy wracają do swojej kosmicznej epopei. Wszak skoro powiedziało się „a”, to trzeba powiedzieć „b” i przeprowadzić przez życie już nie taką małą Hazel, której narodziny przyprawiły rządzących zwaśnionymi Brzegiem i Wieńcem o silny ból głowy.

W pewnej chwili wydawało się, że zakazany owoc zrodzony z miłości Alany i Marko przestał interesować możnowładców, a przynajmniej sprawa spadła z listy priorytetów do rozwiązania. Z upływem lat zagrożenie wyimaginowaną ideą możliwości pokojowego współżycia wrogich sobie ludów uległo rozmyciu. Niewielu obchodził kolejny dziwoląg-mutant na mapie o wiele gorszych istot niż bezbronna dziewczynka, która zawiniła jedynie tym, że ojciec zostawił jej w spadku rogi na głowie, a matka skrzydła na plecach. Jednak są na tym świecie ludzie pamiętający, czuwający i zdecydowani przeciwdziałać każdemu niebezpieczeństwu zagrażającemu własnemu państwu. Sprawa Hazel została przywrócona na wokandę.

Vaughan nie wypadł z narracyjnego rytmu. Nadal potrafi chwycić czytelnika mocno za serce i wycisnąć z niego niejedną łzę (patrz zakończenie omawianego tomu). Przy tym, jak zawsze pisze doskonale brzmiące dialogi i monologi. To komiks, w którym słychać przeogromny koloryt językowy, brzmiący niczym bliska naszemu sercu ulica/dzielnica. Odmienną kwestią pozostaje próba zastąpienia Marka innym mężczyzną mogącym wskoczyć w jego buty. Tutaj jest jeszcze sporo do zrobienia. Jednak to dopiero początek, trudno więc, aby wkraczający na scenę Bombazine – okaleczony weteran wojenny, czy członkowie pewnego zespołu muzycznego mogli już teraz na równi konkurować ze starą ekipą, która uległa kompletnemu rozpadowi.

Zostali tylko Hazel, Alana i Dziedzic. Totalnie rozbita grupka, za to jeszcze mocniej scalona rodzina próbująca przetrwać w chaotycznym wszechświecie ogarniętym wojną. Niewiele brakowało, a Vaughan i Staples zabrnęliby w ślepy zaułek. Na szczęście w ostatniej chwili udało im się znaleźć wyjście z tej sytuacji dzięki sprawdzonym już na łamach serii scenopisarskim trikom, wywołującym w czytelniku mocną wieź emocjonalną z bohaterami. Dla prawdziwości, czy też pewnej realności tej opowieści ważne jest także dorastanie, dojrzewanie i starzenie się aktorów tego spektaklu. Hazel i Dziedzic może kiedyś byli słodcy, teraz natomiast są wchodzącymi w okres nastoletni dzieciakami odkrywającymi świat na nowo. Targanymi gwałtownymi uczuciami i pragnieniami, które można wykrzyczeć, grając na gitarze i perkusji w postpunkowej kapeli na pirackim okręcie.

Ogromna przemierzająca kosmos czaszka z dwoma skrzyżowanymi kośćmi do koncept niezwykły, a jednocześnie typowy dla tej rzeczywistości utkanej z fenomenalnie wizualizowanych przez Staples majestatycznych dziwów. Artystka nadal zaskakuje bogatą wyobraźnią. I choć jej plansze stronią od zbędnych detali i teł, przypominając teatralne dekoracje, co idealnie koresponduje z warstwą fabularną „Sagi”, to zaprezentowana tu prostota jest w stanie zachwycić odbiorców mocniej niż niejedna najbardziej wycyzelowana grafika. Do tego to jedna z nielicznych serii, w której komputerowe kolorowanie sprawia wrażenie w pełni przemyślanego i odpowiednio dobranego pod opowiadaną historię. Jest tu taka piękna, wielobarwna scena, w której Hazel i Dziedzic tańczą do jakiejś dennej piosenki mogącej podobać się tylko słuchaczom w odpowiednim wieku. W tym prostym pewnie tandetnym rytmie i banalnych słowach kryją się obietnica nadchodzącej dorosłości, ostatnie echa dziecięcej beztroski i niezapomniana chwila radości, do której będzie się chciało wracać w najtrudniejszych życiowych konfrontacjach.

Takim właśnie tańcem jest „Saga”.

 

Tytuł: Saga tom 10
  • Scenariusz: Brian K. Vaughan
  • Rysunki: Fiona Staples
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Wydawca: Mucha Comics
  • Data publikacji: 12.12.2022 r.
  • Liczba stron: 168
  • Format: 168x257 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-66589-98-8
  • Cena: 85 zł

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus