„Młodość Blueberry’ego” tom 3 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 21-01-2023 22:51 ()


Wedle skądinąd znanego porzekadła: „Z wojną jest jak z miłością, jedną i drugą łatwo zacząć, ale trudno skończyć”. Tak też sprawy miały się z wojną secesyjną, która w kwietniu 1861 r. niejako na pół rozdarła kontynent północnoamerykański. Zdawać się bowiem wówczas mogło, że konflikt między Północą a Południem rozstrzygnie się w dwóch, maksymalnie trzech kampaniach. Tymczasem na początku niniejszego wydania zbiorczego lato 1864 roku ma się w pełni, a krwawa wojna między Unią a Konfederacją toczy się z dynamiką niemniej zajadłą niż w dobie pierwszej bitwy pod Bull Run (21 lipca 1861 r.).

Ze współczesnej perspektywy zdajemy sobie sprawę, że punktem zwrotnym okazała się przybliżona w albumie „Ringo” bitwa pod Gettysburgiem (1-3 lipca 1863 r.), w efekcie której desperacko broniący swojej suwerenności Konfederaci bezpowrotnie utracili inicjatywę strategiczną. Pechowo dla nich był to już początek końca przedsięwzięcia politycznego pt. Skonfederowane Stany Ameryki. Wówczas jednak mieszkańcy Południa nawet nie dopuszczali myśli, że utrata bezcennej z ich perspektywy suwerenności jest już tylko kwestią czasu. Stąd pomimo liczebnej i materialnej przewagi Północy bitni mieszkańcy m.in. Wirginii, Alabamy i Południowej Karoliny (tj. terytorialnego rdzenia Konfederacji) wciąż stawiali zacięty opór.

Znać to było także przy okazji prób zdobycia Atlanty, dotkliwie bombardowanej przez ciężką artylerię w składzie jednostek dowodzonych przez generała Williama T. Shermana. Jak się jednak okazało, również broniący tego miasta Konfederaci dysponowali niebagatelnymi atutami. Znaczne bowiem nadzieje wiązano z dowodzoną przez generała Johna Bell Hooda Armią Tennessee, głównym zgrupowaniem sił konfederackich operujących na strategicznym kierunku wiodącym ze wschodu ku kluczowej komunikacyjnie rzece Missisipi. Co prawda czas pokazał, że wspomniany chwilę temu dowódca pokładanych w nim nadziei nie spełnił. Jednak w czasie, gdy rozgrywa się niniejsza opowieść brawurowo poczynający sobie Hood, jawił się jako potencjalny pogromca Shermana. Toteż kierujący zaczątkami amerykańskiej bezpieki Alan Pinkerton opracował plan wyeliminowania konfederackiego wodza metodami, oględnie rzecz ujmując, mało honorowymi.      

To właśnie ów „koncept” okazuje się zaczątkiem głównej intrygi trzeciego już zbioru bez cienia przesady porywających przygód młodego Blueberry’ego. Mike bowiem zostaje poddany próbom i wyzwaniom nie mniej karkołomnym niż przy okazji najbardziej udanych odsłon poświęconych jego perypetiom serii macierzystej. Gwoli ścisłości zdarza mu się jeszcze wykazywać nie tyle naiwnością, bo pod tym względem niegdysiejszy paniczyk z Południa zdążył się „otrzaskać”. Niemniej jako osobnik nad wyraz czuły na wdzięki płci pięknej także i jemu (co w pełni zresztą zrozumiałe) zdarza się folgować na tym tle imperatywom serca. Toteż właśnie za głosem serca podąża on poprzez rozległe przestrzenie kontynentu, zdając sobie przy tym sprawę, że „cel” jego poszukiwań to równocześnie śmiertelnie skuteczne zagrożenie, godne osobliwej zaradności skądinąd znanej Miledy de Winter (o czym więcej w albumie „Trzej muszkieterowie”). Z dużą wprawnością ujęto także motywację innych uczestników tej opowieści, a jest tu ich – zgodnie zresztą z formułą konsekwentnie rozwijaną przez jej pomysłodawcę i pierwszego scenarzystę Jeana-Michela Charliera - wręcz rojno. Dość zresztą wspomnieć, że autor fabuły „Młodości…” – tj. François Corteggiani – doskonale imituje styl wspomnianego klasyka. Stąd zaproponowany w niniejszym zbiorze ciąg zdarzeń i zwrotów akcji z powodzeniem mógłby zostać uznany za dzieło samego Charliera.    

Nieco bardziej skomplikowanie sytuacja jawi się w kontekście warstwy plastycznej, bo obłędnej wręcz skali operowania kreską, tak jak sprawy miały się w przypadku bezkonkurencyjnego Jeana „Moebiusa” Girauda, w przypadku tej realizacji nie uświadczymy. Nie zmienia to jednak faktu, że dobór Michela Blanc-Domonta na ilustratora młodzieńczych perypetii tytułowego bohatera okazał się nad wyraz fortunną decyzją. W obliczach portretowanych przezeń osobowości znać zarówno indywidualność, jak i emocje nimi targające. Bezbłędnie wyszło również ujmowanie poszczególnych sytuacji ze zróżnicowanych perspektyw, a kultura materialna doby wspominanego wyżej konfliktu między Południem a Północą, wprost wskazuje na ogrom wykonanej kwerendy w kontekście ikonografii z epoki. Krótko pisząc: Brawo!

Znakomita i wciągająca lektura! Do tego stopnia, że aż chciałoby się zakrzyknąć: „Im dalej, tym lepiej!”. Tyle że poprzednie dwa zbiory również oferowały jakościowo „doszlifowaną” rozrywkę. I oby faktycznie tak dalej, bo takich właśnie dopełnień klasyki europejskiego (a w gruncie rzeczy światowego) komiksu wypada życzyć sobie jak najwięcej.  

 

Tytuł: „Młodość Blueberry’ego” tom 3

  • Tytuły oryginałów: „La jeunesse de Blueberry”
  • Scenariusz: François Corteggiani
  • Rysunki: Michel Blanc-Domont
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data premiery wersji oryginalnej: „La solution Pinkerton” (listopad 1998), „La piste des maudits” (styczeń 2000), „Dernier train pour Washington” (listopad 2001), „Il faut tuer Lincoln” (maj 2003)
  • Data premiery wersji polskiej: 1 czerwca 2022 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 22,3 x 29,8 cm  
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 196
  • Cena: 119,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus