„Młodość Blueberry’ego” tom 2 - recenzja
Dodane: 15-07-2022 22:36 ()
W macierzystej serii poświęconej burzliwym losom Blueberry’ego wręcz roiło się od odniesień do jego dokonań zaistniałych w toku wojny secesyjnej (1861-1865). Nic zatem dziwnego, że kilka uzupełniających ten etap jego życia krótkich form (w tym m.in. opublikowana w swoim czasie na łamach „Świata Komiksu” nowelka „3000 mustangów”) okazało się ledwie przygrywką w ramach inicjatywy dopełniania życiorysu wspomnianego.
Poprzednie wydanie zbiorcze „Młodości Blueberry’ego”, pomimo jakości porównywalnej z najlepszymi zbiorami serii z udziałem jego dojrzałej „odmiany”, również nie wyczerpało tematu. I bardzo dobrze, bo dzięki temu zaistniała okazja, by przyjrzeć się kolejnym epizodom kariery najsłynniejszego pokerzysty komiksu frankofońskiego. Do tego w toku konfliktu zbrojnego, który omal nie doprowadził do utrwalenia politycznego bytu o nazwie Skonfederowane Stany Ameryki.
Jak być może pamiętają czytelnicy wspomnianego chwilę wydania zbiorczego pod wpływem czynników natury emocjonalnej Mike Donovan (z czasem znany jako właśnie Blueberry) diametralnie reorientował dotychczasowy ogląd na zjawisko niewolnictwa i pomimo swojego pochodzenia (wywodził się bowiem z wchodzącej w skład Konfederacji Georgii) zaciągnął się w szeregi wojsk Unii. Jak czas jednak pokazał, nie raz zmuszony był on przywdziać mundur Południa, gdyż pomimo dzielności i wprawności w wojennym rzemiośle jeszcze lepiej niż w pełnowymiarowych konfrontacjach takich jak choćby bitwa pod Manasses tudzież oba starcia nad Bull Run, sprawdzał się w roli operującego na zapleczu wroga zagończyka. Stąd nie raz i nie trzy w toku takich właśnie misji i przedsięwzięć zaistniała konieczność ponownego przywdziania przezeń szarego munduru wojsk Południa. O takich właśnie okolicznościach traktują zebrane tu opowieści. A przyznać trzeba, że tytułowy bohater wielokrotnie zmuszany jest do wręcz niemożliwego. Nie inaczej bowiem wypada potraktować próby powstrzymania ofensywy Południowców szaleńczym rajdem, którego nie powstydziłby się nawet skądinąd znany Ethan Hunt. A to tylko jedno z zadań, którego w przypływie wojennego zapału podejmuje się protagonista tej serii. Przy czym skala wyzwań okazuje się adekwatna do jego surwiwalowych umiejętności, a na drodze rzeczonego stają nie mniej (czy może raczej: niewiele mniej) zaradne zabijaki, wśród których w sposób szczególny wypada wymienić niejakiego Bowmana, jedną z najbardziej nikczemnych osobowości w karierze Bluberry’ego. A wszystko to na tle pierwszego w dziejach konfliktu zbrojnego, w którym ogromną rolę odegrały udogodnienia technologiczne takie jak kolej i telegraf. Przy czym nie mogło także zabraknąć nuty romantyzmu, ku czemu Mike na ogół bywał wielce skłonny (o czym zresztą więcej w poprzednim zbiorze).
Toteż pomimo częściowego tylko udziału w tej inicjatywie twórczej nieocenionego Jeana-Michela Charliera nie sposób odmówić także zebranym tu perypetiom tytułowego bohatera wartkości typowej dla jego „dojrzałych” przygód. Stąd kolejne sekwencje mkną z szybkością pocisków słanych w szeregi przeciwników przez kanonierów pod Antietam. Można zatem zorientować się w okolicznościach „szlifowania” umiejętności przetrwania oraz improwizacji Mike’a, którymi wielokrotnie zwykł on wykazywać się w trakcie takich opowieści jak m.in. „Fort Navajo” i „Plemię widmo”. Dlatego potencjalni odbiorcy „Młodości…” nie muszą obawiać się spadku jakości względem zbiorczych wydań serii macierzystej. Znajdą tu bowiem wszystkie te elementy fabularnej kotłowaniny, które czyniły wspólne dokonanie Charliera i Girauda dziełem kanonicznym, a co za tym idzie ponadczasowym.
Jakby tego było mało, wspomniana chwilę temu okoliczność dotyczy także warstwy plastycznej. Ta bowiem, w swojej ogólnej formule, nie odbiega od standardów stosowanych przez mistrza Moebiusa. Z tego właśnie względu rzeczywistość kreowana Stanów Zjednoczonych doby wczesnych lat 60. XIX w. została pieczołowicie odtworzona z uwzględnieniem m.in. ówczesnych tekstyliów, broni tudzież architektury. Colin Wilson, któremu powierzono tę stronę przedsięwzięcia, okazał się zatem właściwym wyborem, choć równocześnie nie sposób nie dostrzec, że jest on tylko (czy może raczej aż) światłem odbitym swojego wielkiego poprzednika. Znać to zwłaszcza po fizjonomiach portretowanych przezeń postaci, którym brak osobowościowej głębi porównywalnej z odnajdywaną w albumach rozrysowanych przez Jeana Girauda. Nie da się jednak ukryć, że wspomniany epigon (które to określenie w żadnym wypadku nie powinno być interpretowane w kategorii zarzutu) łatwego zadania nie miał, jako że przyszło mu kontynuować wysiłki jednego z najlepszych twórców komiksowego medium po tej stronie Drogi Mlecznej. W tym kontekście Wilson z powierzonego mu zadania wywiązał się nadspodziewanie dobrze i z tego względu potencjalni odbiorcy tegoż zbioru mają pełne prawo oczekiwać bardzo wysokiej jakości.
Czegóż zatem można sobie życzyć po tak udanej lekturze, jak druga odsłona „Młodości Bluberry’ego”? Oczywiście kolejnej, jej nieustępującej! Czy tak się sprawy będą miały, przekonamy się już niebawem, jako że trzeci zbiór tej serii jest już dostępny!
Tytuł: „Młodość Blueberry’ego” tom 2
- Tytuły oryginałów: „La jeunesse de Blueberry”
- Scenariusz: Jean-Michel Charlier, François Coreggiani
- Rysunki: Colin Wilson
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Wojciech Birek
- Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data premiery wersji oryginalnej: „Les démons du Missouri” (wrzesień 1985), „Terreur sur le Kansas” (październik 1987), „Le raid infernal” (marzec 1990), „La poursuite impitoyable” (styczeń 1992), „Trois hommes pour Atlanta” (maj 1993), „Le prix du sang” (wrzesień 1994)
- Data premiery wersji polskiej: 19 stycznia 2022
- Oprawa: twarda
- Format: 22,3 x 29,8 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 292
- Cena: 149,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
Galeria
comments powered by Disqus