„Blueberry – wydanie zbiorcze” tom 5 - recenzja
Dodane: 24-10-2015 11:38 ()
„Nie ma już dziś takich komiksów. Wszystko zeszło na psy” – jak stwierdził jeden z współczesnych twórców rodzimych historii obrazkowych odnosząc się do wspólnej serii Jean-Michela Charliera i Jeana Girauda. Nawet jeśli owa opinia co poniektórym wydać się może przesadzona, to jednak obrazuje skalę wysokiej oceny cyklu o Mike’u Bluberrym.
Dowodem tego jest również niniejszy album. Po perturbacjach wynikłych w trakcie próby zgładzenia prezydenta Granta („Blueberry – wydanie zbiorcze” tom 4) tytułowy bohater serii, ścigany zarówno przez przedstawicieli władz federalnych jak i odpowiedzialnych za ów zamach spiskowców, decyduje się na dobre porzucić towarzystwo swoich pobratymców. Schronienie znajduje wśród jednego ze szczepów Nawahów, doceniających sympatię rzeczonego wobec Indian. Ten z kolei odwdzięcza się plemieniu wsparciem, za sprawą którego preriowym wojownikom udaje się wymknąć z niejednej pułapki. Tym bardziej, że ich terytoria plemienne znajdują się na obszarach obfitujących w znaczne złoża srebra. Na te zaś spoglądają łakomym wzrokiem coraz liczniejsi osadnicy i przede wszystkim lokalna administracja. Jak się jednak okazuje, Mike zmuszony jest stawić czoła nie tylko coraz to nowym wyzwaniem amerykańskiej armii i depczących mu po piętach łowców nagród (w tym zwłaszcza ciętego na czerwonoskórych Gedeona „Eggskulla” O’Banniona), ale też konkurować z Vittoriem, przywódcą frakcji młodych wojowników dążących do pełnowymiarowej konfrontacji z białymi. Bluberry dwoi się i troi by z piętrzących się trudności zarówno on jak i goszczące go plemię wydobywało się bez większego szwanku. Równocześnie stara się on o względy córki wodza tej wspólnoty, urodziwej i rezolutnej Chini. Sęk w tym, że przysłowiowe cholewki smali do niej również wzmiankowany Vittorio. Jak zatem nietrudno się domyśleć, najsłynniejszemu pokerzyście frankofońskiego komiksu nie zabraknie okazji do wykazania się sprytem, taktycznym zmysłem, celnym okiem i twardą pięścią.
Podobnie jak miało to miejsce w poprzednich tomach tej serii, także tutaj scenarzysta i rysownik nie żałują swoich talentów i ogólnie pomysłów. Fabuła wręcz iskrzy od napięcia i gwałtownych zwrotów akcji. Ponadto nie brak również sytuacji komicznych. W tym kontekście cieszy zwłaszcza powrót Jimmy’ego „Do Stu Śmierdzieli” McClure’a, irlandzkiego konesera „wody ognistej”, a zarazem sprawdzonego przyjaciela Blueberry’ego. Z pewną dozą ostrożności można zaryzykować twierdzenie, że to jedna z najbardziej udanych kreacji drugiego planu w europejskim komiksie. Wraz z nim powraca również nie tylko generowany przez tę niemal chaplinowską postać humor, ale też inny kamrat Mike’a w osobie Red Necka. Drobną rólkę otrzymuje także znana z trzeciego wydania zbiorczego tej serii Chihuahua Pearl.
Sporządzone przez Jeana Girauda ilustracje wprost tętnią żywiołowością. Mistrz już nie tyle testuje coraz to nowe poziomy operowania kreską, co z pełną swobodą zmierza ku różnorodnym manierom, niekiedy zagęszczając stopień tzw. siankowania, by w chwilę potem zaproponować nieco bardziej zsyntetyzowane ujęcie świata przedstawionego. Co więcej, czyni to z taką klasą, że nie sposób zgłaszać wobec jego prac choćby minimalnych obiekcji. Moebius ewidentnie był już u szczytu swoich twórczych możliwości wyznaczając trendy i kierunki w plastycznej warstwie komiksowej narracji, które inspirowały takich twórców jak Yves Swolfs („Durango: Psy zdychają zimą”, „Legenda”), Attila Fazekas („Faraon”, „Tajemnicza Wyspa”) i nasz Marek Szyszko („Ostatnia przystań”, „Prosto w paszcze smoka”). Układ kadrów, rozplanowanie ich zawartości, bogactwo szczegółów, rewelacyjne plenery, zgodność przejawów kultury materialnej z realiami epoki – wszystko to sprawia, że potencjalny czytelnik ma pełne prawo do przekonania, iż obcuje z komiksową klasyką najwyższej jakości. Do tego taką, która oparła się próbie czasu i z powodzeniem może konkurować z współczesnymi przejawami tej sztuki. Entuzjastycznie rozpływać się nad tym albumem (czy może raczej ich zbiorem) można byłoby jeszcze długo. Stąd jeżeli wspomniany w początkach tego tekstu autor nieco zagalopował się w swojej opinii, to co najwyżej tylko nieznacznie.
Tytuł: „Blueberry – wydanie zbiorcze” tom 5
- Scenariusz: Jean-Michel Charlier
- Rysunki: Jean Giraud
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Wojciech Birek
- Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data premiery wersji oryginalnej: styczeń 1980 („Złamany Nos”), październik 1980 („Długi marsz”) i marzec 1982 („Plemię widmo”)
- Data premiery wersji polskiej: 3 października 2015 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 22 x 29,5 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 152
- Cena: 99,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus