Lucky Luke przemierza bezkresne prerie, odwiedza mieściny cieszące się złą sławą, dyscyplinuje rozrabiaków w salonach, wszak strzela szybciej od swojego cienia.
Nawet gdy Kal-Elowi (czy jak kto woli niewyłączające przy tym jego samego: Clarkowi Kentowi) przytrafiały się dni, w których oględnie rzecz ujmując, nie bywał sobą.
Wydawnictwo Mandioca pomiędzy trybem wydawania tytułów roszczących sobie prawa do wybitności zarówno w sferze podejmowanej tematyki, jak i artystycznego wyrazu, lubi, od czasu do czasu, wypuścić komiks lżejszego kalibru.
Bezwzględnie najlepszy „jazzowy” film, jaki kiedykolwiek obejrzycie to „Mo Better Blues” Spike’a Lee, w którym główne role odgrywają Wesley Snipes i Denzel Washington.
Trzeba przyznać, że ostatnio głośno o Neilu Gaimanie - człowieku, przez którego wielu z nas z niemałą obawą patrzy na guziki lub szuka bezskutecznie powietrznych piratów czy amerykańskich bogów.
Za każdym razem, kiedy technika wkracza coraz mocniej w życie społeczeństwa, człowiek musi się z nią mierzyć na wszelkie sposoby, a przecież ma ona ułatwiać codzienne funkcjonowanie przeciętnemu Kowalskiemu…
„Polacy poradzą sobie wszędzie” – biorąc pod uwagę szeroko rozsianych po świecie przedstawicieli Polonii, a także osiągnięcia naszych rodaków na obczyźnie w czasach pokoju, a zwłaszcza w realiach wojennych, muszę przyznać, że zgadzam się z tą opinią.
Wydawało się, że rozdzielenie ojca i córki, kreowanych od samego początku na głównych bohaterów tej serii, popchnie fabułę „Ascendera” mocno naprzód, tym bardziej że Mila jest przekonana, że Andy nie żyje.
Drugi zeszyt „W.E.” zakończył się dość zaskakującym cliffhangerem, rozpalającym wyobraźnię szczególnie wszystkich tych, którzy znajdują przyjemność w historiach dotyczących szeroko pojętej manipulacji czasem.
W recenzji poprzedniego tomu „Ery Apocalypse’a” trochę ponarzekałem. Dopadło mnie znużenie lekturą, która pod względem fabularnym zaczęła dreptać w miejscu.
Czym byłby rok w uniwersach DC i Marvela, gdyby nie na ogół dramatyczne wydarzenia wymuszające na zamieszkujących te przestrzenie przedstawione superbohaterach ścisłą współpracę…
Wydawać się mogło, że za sprawą mocy twórczych Scotta Snydera oraz współpracującego z nim zespołu autorów zaistniały wszelkie przesłanki do wygenerowania opowieści na miarę najbardziej cenionych wydarzeń w dotychczasowej historii wydawnictwa DC Comics.
Wydawnictwo Non Stop Comics zaimplantowało na naszym rynku autorskie dokonania Mirki Andolfo tak mocno (świetne Wbrew naturze, odrobinę słabsze Mercy), że każdego jej dzieła można oczekiwać z wypiekami na twarzy.