„Idefiks i Nieugięci” tom 1: „W tej dzielnicy żadnej łaciny!” - recenzja
Dodane: 05-10-2022 22:50 ()
Przygody dwóch niezłomnych Galów cieszą się niesłabnącą popularnością. Główna seria tworzona jest dalej przez Jeana-Yvesa Ferriego i Didiera Conrada po śmierci Alberta Uderzo. Powszechnie wiadomo, że sprawdzone marki rozwija się konsekwentnie i z głową (kolejny film o Asteriksie i Obeliksie niebawem nawiedzi kina), więc robi się wszystko, aby wykorzystać możliwości takiej franczyzy. A w dobie popularności komiksów dla najmłodszych czytelników, tylko chwila dzieliła nas od powstania tytułu, który skierowany byłby również do dziecięcego odbiorcy, a także, co nie powinno dziwić fanatycznych wielbicieli Idefiksa, również do amatorów czworonogów.
Rzeczą naturalną wydaje się wszakże, że w ciągu wydarzeń rozgrywających się w świecie dorosłych Galów i Rzymian – czytaj: spuszczanie manta przez wieśniaków z Armoryki kohortom niewprawionym w boju rekrutom i cherlakom noszącym dumnie (lub nie) zbroję rzymskiego legionisty – w otoczeniu maluczkich, czyli zwierzęcych bohaterów dzieje się równie dużo. Bo któż zabrania naszym trzecio- czy dalszoplanowym postaciom, chociaż Idefiks nieraz miał swoje pięć minut w sztandarowym cyklu, nie rozgrywać równie pasjonujących potyczek z wrogo nastawionymi zwierzęcymi przeciwnikami. I tak ekipa śnieżnobiałego Idefiksa musi stawić czoła bandzie psów dowodzonych przez demoniczną kotkę Monalizę w urokliwej, acz nieprzesadnie bogatej Lutecji.
W pierwszym tomie znajdują się trzy krótkie nowelki, które przybliżają nam charaktery postaci, ich naczelnego wroga, a wszystko to, co doskonale znane jest nam z kart Asteriksa, stanowi tu bogate tło. Autorzy nie zapomnieli też o gościnnych występach, toteż tu i ówdzie przewijają się znajome twarze. Krótkie fabułki cechuje przede wszystkim dynamiczna akcja przeplatana swoistym humorem, który dotyka zazwyczaj tych mniej mobilnych kompanów Idefiksa, czyli wiekowego i mądrego Astmatiksa oraz leniwą Przecherę. Trzeba przyznać, że zastosowany tu pewien szablon opowieści - misja, którą muszą wykonać bohaterowie, a przy tym kara, która spotyka sforę niesubordynowanych psów - zawsze wystrychniętych na dudka, może się podobać, ma swój specyficzny urok i dobrze pasuje do głównej serii.
Innymi słowy, wielbiciele Asteriksa powinni mieć niezły ubaw, śledząc losy zwierzęcych postaci, dotychczas pretendujących do miana co najwyżej maskotek głównej serii. I uwaga – wszystko na razie – rozgrywa się fair play, czyli bez dodatku środków dopingujących w postaci napoju magicznego pewnego wiekowego już druida. Szczególnej uwadze polecam epizod z czkawką, który z powodzeniem wykorzystuje komiczny potencjał postaci, a przy tym jest zabawny i powinien przypaść do gustu młodym czytelnikom.
Idefiks i Nieugięci udanie rozwijają świat niezłomnych Galów, odkrywają nieznane dotąd rewiry galijskiej stolicy, a przy tym wprowadzają odwieczny konflikt między przeciwnymi stronami na nieco „przyziemny” poziom. Bo zwierzęcy bohaterowie, podobnie jak ich więksi odpowiednicy również potrafią zadać bolesny cios dyktatorskiej machinie Julka i jego nie zawsze rozgarniętym poplecznikom. Także przygody Idefiksa i spółki powinny dać dużo frajdy zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom.
Tytuł: Idefiks i Nieugięci tom 1: W tej dzielnicy żadnej łaciny!
- Scenariusz: Yves Coulon, Matthieu Choquet, Jérôme Erbin
- Rysunki: Philippe Fenech, Jean Bastide
- Przekład: Marek Puszczewicz
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 28.09.22 r.
- Oprawa: miękka
- Objętość: 68 stron
- Format: 216x216
- ISBN: 978-83-281-5528-2
- Cena: 27,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus