„Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 07-10-2022 23:38 ()


Kultura Gniewu wznowiła najgłośniejszy obok „Ghost World” komiks Daniela Clowesa, w moim prywatnym rankingu komiks o bodajże najlepszym tytule ever, czyli „Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza”. Jak się okazuje, ta dzika historia wyrosła z doświadczeń komiksowego undergroundu. Po latach nic nie straciła na sile wyrazu. Składa się na to wiele czynników, ale ten najważniejszy, czyli tworzenie historii pod wpływem intuicji, fantazji, snów, czyli podążanie ścieżką nieskrępowanej swobody twórczej, nadal przesądza o tym, że kultowe dzieło Clowesa nie traci nic na oryginalności.

Pierwszy epizod „Rękawicy” otwierał debiutancki numer „Eightball” z 1989 roku, antologii krótkich form komiksowych Clowesa. Dopełnienie szalonej historii Claya Loudermilka, podążającego tropem żony, którą po gwałtownym rozstaniu „odnalazł” w obsadzie niepokojącego filmu BDSM, domyka się w numerze dziesiątym. Przyjęta metoda twórcza, oparta o dopisywanie kolejnych partii historii na zasadzie „co może wyniknąć z zaistniałej sytuacji” jest bardzo wyczuwalna w konstrukcji „Rękawicy”, którą spaja kilka głównych wątków, pozwalających ostatecznie zamknąć tę szaloną opowieść zupełnie nieoczywistą puentą.

W recenzenckich opisach komiksu Clowesa przewijają się porównania „Rękawicy” do twórczości Davida Lyncha, co jest o tyle trafnym, ale też chyba zbyt łatwym wskazaniem, bo fenomen Lyncha, który na masową skalę zaistniał wraz z emisją pierwszego odcinka serialu „Twin Peaks”, nie mógł znacząco wpłynąć na estetyczne i tematyczne wybory Clowesa, chyba że mówimy tutaj o wizyjnej „Głowie do wycierania”. W tej konwencji jest bowiem rozpisany wątek nieszczęśliwe zakochanej w głównym bohaterze, monstrualnie zdeformowanej, ale niezwykle urzekającej Tiny – która na stałe wpisze się w pokraczne uniwersum najbardziej charakterystycznych typów twórczości autora „Ghost World”. Jeśli już bym miał szukać podobieństw „Rękawicy” do innych tekstów kultury, widziałbym w historii bezwolnego Claya, duże pokrewieństwo z losami bohaterki powieści Thomasa Pynchona „49 idzie pod młotek”, Edypy Maas. Wątek tajnych spisków, których tropem podąża ta dwójka (w przypadku bohatera „Rękawicy” – Clay śledzi przeróżne manifestacje symbolu „Pan Jones”), wtręty śpiewane dopowiadające fabułę, katalog szalonych postaci zaludniających amerykańskie peryferie, sekty i seksualne obsesje – to wszystko znajdziemy w obu narracjach – budzących niepokój, ale też śmiech.

Trzeba bowiem zaznaczyć, że komiks Clowesa zlepiony z różnych fobii i lęków (strach przed władzą, symbolizowaną w komiksie przez dwójkę zdeprawowanych, sadystycznych policjantów, strach przed fanatyzmem religijnym – sekta „Boga” Godfreya pomyślana na wzór sekty Mansona, strach przed testosteronową męskością i nieprzenikliwością kobiecych motywacji) jest też komiksem bardzo zabawnym, chociażby w warstwie didaskaliów – na czele z moim faworytem, hasłem wyrytym w toalecie kina porno – „Chrzęść Boże”, za co ukłony należą się tłumaczowi, Wojciechowi Góralczykowi. Z Pynchonem łączy „Rękawicę” też Baudrillardowskie przekonanie, że amerykańskie życie jest rozgrywającym się „tu i teraz” filmem, reżyserowanym przez nieznanego demiurga. Boleśnie przekonuje się o tym bohater komiksu, który z bezpiecznej roli (rola!) widza przeistacza się nieświadomie w trakcie rozwoju fabuły w bohatera powstającego filmu.

Wielu krytyków dopatruje się w tej enigmatycznej historii również krytyki tzw. pokolenia X, ludzi dorastających w latach 90., opisanych w głośnej powieści Douglasa Couplanda pod tym samym tytułem. Clay (glina, materia do formowania) wydaje się modelowym reprezentantem tego pokolenia – manifestacyjnie biernym, ulegającym wpływom, pozbawionym własnych ambicji i wycofanym względem świata, który go przeraża swoją bezmyślną agresją i brakiem logiki. Clay płaci za to wysoką cenę, dając się po drodze okraść z tożsamości, intymności czy ubrań, by w zakończeniu komiksu, nieomal dosłownie, dać się ulepić na nowo.

Kolejny wątek przewijający się przez „Rękawicę” dotyczy relacji płci. Nie jest tajemnicą, że tytuł komiksu to parafraza tytułu kultowego filmu Russa Meyera „Faster Pussycat, Kill Kill”, obrazu niezamierzenie feministycznego, w którym grupka znudzonych striptizerek umila sobie czas wolny, polując na bezbronne, męskie ofiary. Clowes w „Rękawicy” bawi się tym wyobrażeniem, raz to pokazując, że nie ma czegoś takiego, jak kobieca siła, bo koniec końców męska brutalność bierze górę (stąd rękawica odlana z żelaza lub nemezis głównego bohatera szprycujący się testosteronem). Z drugiej zaś strony fantazjuje na temat światowej wojny płci, w której zwyciężą kobiety albo istoty „wyższego rzędu”, jak przepowiada to jeden z bohaterów komiksu. Nawiązanie do Russa Meyera to też znak młodzieńczych fascynacji Clowesa, wyobraźni żywiącej się podrzędnym kinem eksploatacji, śmieciową literaturą popularną czy pulpowymi komiksami. Ambicją twórcy „Miotacza śmierci” zawsze było przełamanie kultu otaczającego komiks superbohaterski i próba zainteresowania szerokiej publiczności tytułami wyrastającymi z undergroundu, opartych o ostrą satyrę społeczną, celnie diagnozującą rzeczywistość. Czy te próby przyniosły pożądany skutek? Odpowiedź jest więcej niż oczywista, ale jednak bohaterowie pokroju Tiny, psa bez otworów noszącego na sobie klucz do Tajemnicy, Davida Boringa, bohaterek „Ghost World” czy „Patience” na stałe umościli sobie miejsce w panteonie komiksowych ikon. Wychodzi więc na to, że filmy narysowane przez Daniela Clowesa, w przeciwieństwie do tych, w których grają jego komiksowi bohaterowie, kończą się jednak happy endem.

 

Tytuł: Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza 

  • Scenariusz: Daniel Clowes
  • Rysunki: Daniel Clowes
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data publikacji: 12.08.2022 r.
  • Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 190x280 mm
  • Stron: 144
  • ISBN: 9788367360050
  • Cena: 79,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus