„Nathan Never” tom 1: „Agent specjalny Alfa” - recenzja
Dodane: 15-10-2022 21:37 ()
W swoim czasie (tj. od późnego lata 2001 r.) tytułowy bohater niniejszej serii miał być obok Dylana Doga jednym z dwóch „mocnych uderzeń”, którymi Egmont zamierzał przebijać się u nas z ofertą wydawnictwa Bonelli. O ile jednak „Detektyw Mroku” zyskał wśród polskich czytelników całkiem liczne grono entuzjastów, o tyle funkcjonujący w futurystycznym anturażu Nathan Never zdawał się nie wzbudzać porównywalnego zainteresowania.
A szkoda, bo przynajmniej część tomików przybliżających przypadki rzeczonego (by wspomnieć „Bibliotekę Babel”, a przede wszystkim „Aleję śmieci”, trafnie ujmującą ducha takich osiągnięć nurtu cyberpunku jak chociażby tzw. trylogia ciągu Williama Gibsona) zasługiwały na zdecydowanie bardziej przychylną recepcję. Toteż w odróżnieniu od swojego kolegi o powierzchowności aktora/modela Ruperta Everetta ów specjalista od tzw. zadań (przynajmniej teoretycznie) niewykonalnych kolejnych szans do odnalezienia się na polskim rynku nie otrzymywał. Na szczęście do czasu. A co najważniejsze ów moment właśnie nastąpił. Stało się tak za sprawą dobrze już znanej naszym czytelnikom Oficyny Wydawniczej Tore, która uzupełniła swoją ofertę właśnie o tytuł z udziałem Nathana Nevera. Przedstawiciele tej inicjatywy wydawniczej nie kryli zresztą, że ów właśnie tytuł znajduje się w orbicie ich zainteresowań. I jak widać, owe plany doczekały się swojej realizacji.
Bardzo to cieszy, bo seria poświęcona wspomnianemu protagoniście to gratka dla wielbicieli fabuł z pogranicza science fiction i sensacji. Choć nie tylko to jedna przede wszystkim. Nathan Never jest mieszkańcem bliżej (choć zapewne nieprzesadnie odległej) przyszłości, zatrudnionym przez jedną z korporacji trudniących się zmaganiami z przedstawicielami ówczesnego półświatka. A to z tego względu, że z racji narastającej przestępczości dotychczasowe siły porządkowe na czele z policją okazały się niewystarczającym na to zjawisko środkiem zaradczym. Państwowy monopol na przemoc przeszedł zatem do lamusa, choć i komercyjne przedsięwzięcia takie jak Agencja Alfa ledwo dają radę wybronić tzw. zwykłych obywateli przed oddziaływaniem świata przestępczego. Zaawansowane technologie okazały się bowiem w niemal tym samym stopniu cywilizacyjnym udogodnieniem, co także wyzwaniem redefiniującym pojęcie bezpieczeństwa. Podobnie jak pozostali agenci zaangażowani w działalność wspomnianej przed momentem agencji także Nathan robi co w jego sprofesjonalizowanej mocy, by należycie wywiązywać się powierzonych mu zadań. Skala ich trudności bywa jednak niekiedy aż nazbyt wymagająca.
Z takim właśnie wyzwaniem ów protagonista zdaje się mierzyć także w swojej premierowej przygodzie („Agent specjalny Alfa” zainicjował niniejszą serię). Oto bowiem usiłuje on schwytać mnemonika nazwiskiem Kleenan, dysponującego szczególnie poufnymi informacjami. Wykazuje on jednak na tyle wiele sprytu, że cała akcja konkluduje się kompletną klapą. Na tym oczywiście nie koniec, bo owe dane umożliwiają zniwelowanie u androidów trzech podstawowych zasad robotyki. Tym samym w jego posiadaniu znalazła się śmiertelnie niebezpieczna broń, której konsekwencje użycia okazać się mogą wręcz niewyobrażalne…
Pierwsza odsłona przypadków tytułowego speca od rozwałki (choć uwzględniając edycje Egmontu na naszym rynku dziesiąta) jawi się bardzo zachęcająco, a przy tym umiejętnie czerpiąca z zasobów wcześniejszych autorów science fiction. Do tego zarówno w wymiarze fabularnym, jak i plastycznym. Toteż w treści tego utworu z miejsca dostrzegalne są nawiązania do twórczości takich gigantów literackiej fantastyki jak William Gibson (,,Neuromancer”), Isaac Asimow („Pozytonowy detektyw”) oraz Philip K. Dick („Czy androidy śnią o elektrycznych owcach”). Sięganie do zasobu wytworzonego przez tak szacownych klasyków zobowiązuje i nierzadko może okazać się swoistą pułapką dla nieco mniej zdolnych twórców. Antonio Serra (tj. scenarzysta tego przedsięwzięcia) nie tylko jednak zdołał się wybronić i zaproponować interesującą samą w sobie fabułę, ale też skonstruował współtworzoną przezeń postać według z powodzeniem praktykowanego w produkcjach ze „stajni” Bonelli schematu. Stąd podobnie jak Zagor czy Dylan Dog, także Nathan Never liczyć może na nieco niesfornego pomocnika. Tym razem jednak, miast Cicio i nieprzecenianego Groucho rola ta przypadła Zygmuntowi Baginovowi (notabene pochodzącemu z Polski), marnemu co prawda towarzyszowi walki, acz wprawnemu i generującemu komiczne sytuacje programiście.
Odrobina niezbędnego humoru również została zatem zapewniona, a wizualnie całość prezentuje się nadspodziewanie świeżo. Zbieżności ze stylistyką nieodżałowanego Neala Adamsa, nawet jeśli były niezamierzone, to jednak momentami przejawiły się osiągnięciem zbliżonego efektu plastycznego. Nie sposób przegapić ponadto odniesień (niekiedy niemal na prawie cytatu) do estetyki wypracowanej przez twórców japońskich, na etapie realizacji tego albumiku zdobywającej sobie wśród ich europejskich kolegów po fachu (a przy okazji również czytelników) coraz większe uznanie. Ogólnie świat przedstawiony serii jawi się jako spójny i nadal przekonująco futurystyczny. Liczne sceny konfrontacyjne rozrysowano z pełnym wyczuciem dramaturgicznego natężenia, a i na sekwencje „pogadankowe” autorska spółka (w tym zwłaszcza rysownik Claudio Castellini) zdołała znaleźć sensowne koncepty.
Na powrót Nathana Nevera w polskojęzycznej wersji językowej przyszło nam czekać bagatela osiemnaście lat. Oby tym razem Agent specjalny Alfa zagościł u nas na znacznie dłużej, zwłaszcza że ta liczona już w setkach fabuł saga ma nam bardzo wiele do zaoferowania.
Tytuł: Nathan Never tom 1: Agent specjalny Alfa
- Tytuł oryginału: „Nathan Never 1 – Agente specjale Alfa”
- Scenariusz: Antonio Serra
- Szkic i tusz: Claudio Castellini
- Tłumaczenie z języka włoskiego: Jakub Łagoda
- Wydawca wersji oryginalnej: Sergio Bonelli Editore
- Wydawca wersji polskiej: Tore
- Data publikacji wersji oryginalnej: 1 czerwca 1991
- Data publikacji wersji polskiej: 30 września 2022
- Oprawa: miękka
- Format: 165 x 220 mm
- Druk: czarno-biały
- Liczba stron: 100
- Cena: 28 zł
Dziękujemy wydawnictwu Tore za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus