„Wojownicze Żółwie Ninja” tom 1 - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 13-12-2021 23:42 ()


Wydaje się, że Wojownicze Żówie Ninja najlepsze lata mają już za sobą, jednak jest to marka na tyle silna, iż, co chwila ktoś próbuje przywrócić jej dawny blask w światowej popkulturze. Ciągle obecne na sklepowych półkach z zabawkami, od czasu do czasu na dużym, a częściej na małym ekranie, a także na kartach komiksów. Komiksów, które nie mają u nas dużego szczęścia, by nie wspomnieć o nie tak znowu dawnej, butnej fantasmagorii o podboju rodzimego rynku powieści obrazkowych przez amatorów pizzy. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i być może wydawnictwo Amber pozwoli polskiemu czytelnikowi na o wiele dłuższe obcowanie z podopiecznymi Splintera, ponieważ właśnie miał swoją premierę pierwszy tom odrestaurowanych przez Kevina Eastmana „Wojowniczych Żółwi Ninja”, a w planie na najbliższy rok jest pięć następnych.

Fani nie powinni być zawiedzeni, a i niedzielny czytelnik odnajdzie w tej publikacji sporo ciekawych rozwiązań fabularnych, które w całości tworzą miłą odtrutkę od popularnej u nas superbohaterszczyzny. Odpowiedzialny za scenariusz wraz z Tomem Waltzem Eastman wraca do korzeni kultowych mutantów noszących imiona renesansowych artystów. Fabuła toczy się tu dwutorowo. Michelangelo, Donatello i Leonardo próbują odnaleźć swojego zagubionego brata – Rafaela, który błąka się po Nowym Jorku, próbując przypomnieć sobie, kim właściwie jest. W międzyczasie scenarzyści wracają do przeszłości i za sprawą kolejnych flashbacków przedstawiają akt narodzin zielonych bohaterów, jak i sytuacje, w której stracili jednego ze swoich.

Zdarza się tu czasem, że zaprezentowane wydarzenia są tylko pretekstem dla popchnięcia fabuły do przodu, ale w ogólnym rozrachunku podobać się może gra autorów z nostalgią i odkrywanie kolejnych elementów tworzących mitologię Żółwi Ninja. Eastman i Waltz tworzą lekką i bezpretensjonalną rozrywkę z wyważonym poziomem brutalności, którą świetnie w swoich rysunkach oddaje Dan Duncan. Jego chropowata i uproszczona kreska skupia się na postaciach i widowiskowym przedstawieniu ulicznych pojedynków, których w pierwszym tomie nie brakuje. Dlatego tła i detale pełnią w jego pracach jedynie symboliczną rolę. W zamian tego Duncan oferuje nam pomysłową choreografię walk udanie skomponowaną za pomocą prostego, lecz skutecznego kadrowania.

Zawarte w pierwszym tomie trzy oryginalne zeszyty to zaledwie solidny wstęp do większej całości, ale zdecydowanie budzący apetyt na dalsze przygody Żółwi. Po skończonej lekturze na język ciśnie się tylko jedna myśl – dlaczego tak mało? Czemu Amber zdecydował się na wydanie takich skromnych (cienkich) albumów? Być może były to warunki licencji, a może szefowie wydawnictwa nie za bardzo potrafią sobie poradzić z komiksową materią? Szczerze powątpiewam, czy obrana formuła wydawnicza będzie w stanie konkurować z budżetowymi komiksami Marvela i DC. Czas pokaże. Na razie cieszmy się tym, co dostaliśmy. Zgrabna ekspozycja świata, dobre dialogi (choć czasem szwankuje tu przekład), dynamiczna akcja i wielowątkowa historia to niezaprzeczalne atuty nowej odsłony „Wojowniczych Żółwi Ninja”.

 

Tytuł: Wojownicze Żółwie Ninja tom 1

  • Scenariusz: Kevin B. Eastman
  • Rysunki: Tom Walz, Dan Duncan
  • Wydawca: Amber
  • Data wydania 11.2020 r.
  • Oprawa: twarda
  • Stron: 80
  • Format: 188x287 mm
  • Druk: kolor
  • Papier: kreda
  • ISBN: 9788324172245
  • Cena: 64,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Amber za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus