„Sandman” tom 2: „Dom lalki” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 31-12-2021 19:30 ()


Wędrówka Morfeusza nie skończyła się wraz z odzyskaniem przez niego utraconych atrybutów władzy („Preludia i Nokturny”). Wręcz przeciwnie. Wracający do sił Pan Śnienia musi doprowadzić swoje królestwo do porządku i jak najszybciej odnaleźć czterech brakujących Głównych Arkanów Krainy Snów, którzy/które to z nieznanych powodów postanowiły ją opuścić. Jednak to nie wszystko, okazuje się, że Śnieniu zagraża tajemnicza siła, mająca swoje źródło w czasie, kiedy Przedwieczny więziony był przez Rodericka Burgessa i jego syna.

W „Domu lalki” Neil Gaiman wprowadza „Sandmana” na wyższy  poziom komiksowej sztuki. Tu już nic nie jest przypadkowe, a brytyjski twórca jawi się, jako w pełni ukształtowany scenarzysta, który wie, do czego zmierza i jakimi środkami operować, aby porwać swoją opowieścią czytelnika. Wielowątkowo akcja prowadzi nas przez ludzkie sny i koszmary, co wywołuje dość specyficzny dyskomfort, ponieważ jesteśmy w tym momencie bezwstydnymi podglądaczami. Zaglądamy do najintymniejszej sfery bohaterów, pod  maskę codzienności mierząc się z ich ukrytymi przed światem pragnieniami, a oni nie są w stanie nam w tym przeszkodzić, wszak śniąc, są zupełnie bezbronni. Nadzy w swoich żądzach, marzeniach i lękach.

Gaiman znakomicie buduje napięcie, obudowując „Dom lalki” masą detali i ozdobników. Wszystko tym fragmencie jego epickiej historii ma znaczenie. Zatacza kręgi nad przeszłością, zaglądając coraz głębiej w komiksowe medium i wykorzystując jego fragmenty do budowania czegoś nowego, świeżego. Składa hołd poprzednikom, umiejętnie bawiąc się konwencją „Małego Nemo w Krainie Snów” Winsora McCaya, czy pamiętając o pierwszym Sandmanie walczącym ze zbrodnią w Złotej Erze. Jednak najważniejsza jest tu jego wielka opowieść, składająca się z dziesiątków mniejszych, lecz zawsze dotykająca istoty ludzkiej. Jej kruchości, ułomności, niewielkiego indywidualnego znaczenia, ale jako rasy, zdolnej uśmiercać Bogów i niszczyć całe pozaziemskie krainy.

Ów przypadkowe starcie, którego główną reprezentantką jest Rose Walker, wnuczka Unity Kinkaid – ofiary Choroby Sennej, jaka dotknęła świat na początku XX wieku („Sen sprawiedliwych”),  zapoczątkowane nieświadomie przez Rodericka Burgesa okaże się czymś wyjątkowym dla Morfeusza. Ograniczony zasadami ustalonymi przed eonami, będzie musiał podjąć decyzje zaważającą o życiu i śmierci. I choć samo rozstrzygnięcie takiego sporu nie jest dla niego niczym nowym – liczy się większe dobro lub mniejsze zło (w zależności od punktu siedzenia), to Gaiman dzięki podobnym zabiegom ukazuje nam ludzkie oblicze brata Śmierci, który w niemal przyjacielski sposób potrafi przekonać swoją ofiarę do tego, co nastąpić musi.

Brytyjski autor poświęca w tym tomie wiele miejsca samemu władcy Śnienia, budując jego skomplikowany portret. To bohater pyszny, dumny, nieprzejednany, pamiętliwy i małostkowy. Niezdolny do wybaczenia. Surowy i sprawiedliwy. Romantyczny, kochająca całym sobą, choć z upływem tysiącleci o miłości zapominający. Jest to również istota dogłębnie samotna, a przecież pod panowaniem ma miliardy śniących i kilkanaście tysięcy obywateli samego Śnienia. I w końcu to Nieskończony o –  wydaje się –  najbardziej niesłabnącej wierze w człowieka, umiejący wykazać się głęboką empatią i dobrem pochodzącym z jego zimnego (czy aby na pewno) serca.  To również postać, o czym należy zawsze pamiętać, mściwa. Dlatego jej losy są ogromnie pasjonujące. Bo tak, jak człowiek jest w stanie zaskoczyć Morfeusza, tak i on jest duszą nie do przejrzenia na wskroś.

Gaiman otworzył przed nami wrota Śnienia, które nie kuszą wspaniałościami i dziwami. Raczej odstręczają, straszą, wywołują ciarki na plecach, do czego przyczyniają się nie tyle koszmary służące Morfeuszowi, ile artyści te koszmary urzeczywistniający. Mike Dringenberg, Malcolm Jones III, Chris Bachalo, Michael Zulli i Steve Parkhouse, odpowiadający za warstwę graficzną  „Domu lalki”, kreują świat grozy wypełniony po granice atmosferą pełną niepokoju i czającego się w cieniu zła. Każda plansza w ich wykonaniu jest zaproszeniem do obfitującego w emocjonalne obrazy labiryntu. I tak przechodząc z jednego rozdziału do następnego, można odnieść to dręczące wrażenie, że właśnie budzimy się w kolejnym śnie. I tak raz za razem nie mogąc/nie chcąc wyrwać się z tej matni, w której możemy trafić na Zielony Zakątek lub stanąć oko w oko z Koryntczykiem, śnimy, złudnie wierząc, w to, że możemy zmienić nasz z góry przesądzony los…

 

Tytuł: Sandman tom 2: Dom lalki

  • Scenariusz: Neil Gaiman
  • Rysunki: Mike Dringenberg, Malcolm Jones III, Chris Bachalo, Michael Zulli, Steve Parkhouse
  • Przekład: Paulina Braiter
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 13.10.2021 r.
  • Wydanie: III
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Objętość: 232 stron
  • Druk: kolor
  • Format: 170x260
  • ISBN: 978-83-281-6076-7
  • Cena: 79,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus