„Injustice: Bogowie pośród nas. Rok pierwszy” - recenzja
Dodane: 23-12-2021 22:59 ()
Multimedia od co najmniej trzech dekad zdają się wypierać tradycyjne nośniki popkulturowych treści. Nierzadko jednak przyczyniają się one do ponownego rozniecenia zainteresowania daną marką bądź wypadkowa prac nad realizacją, dajmy na to kinowej produkcji, okazuje się hitem porównywalnym z zasadniczym przedsięwzięciem. Tak się właśnie sprawy miały przy okazji gry komputerowej z roku 2013 osadzonej jakby w realiach uniwersum DC.
Nieprzypadkowo użyto spójnika „jakby”, bo w przypadku tego przedsięwzięcia mieliśmy do czynienia nie tyle z głównonurtowym uniwersum DC z Ziemią-1 jako podstawowym źródłem odniesienia dla całokształtu stworzenia, ile jeszcze jednym jej wariantem, w którym tok wydarzeń pomknął nieco odmiennym torem. Stało się tak za sprawą głównego adwersarza Mrocznego Rycerza (czyli oczywiście Jokera), któremu w meandrach wypaczonej psychiki zamarzyło się doprowadzenie do śmierci ciężarnej Lois Lane. Co więcej, z rąk zmanipulowanego ojca jej dziecka, tj. rzecz jasna Supermana. O zgrozo udaje mu się ów zamiar zrealizować, co ma swoje dalekosiężne reperkusje. Prędko bowiem okazuje się, że gwałtowny zgon połowicy Człowieka ze Stali staje się początkiem ewoluowania jego osobowości, a co za tym idzie także postrzegania podjętej przezeń życiowej misji.
Wobec pogłębiającej się metamorfozy Kal-Ela (do tego zintensyfikowanej w toku inwazji jednej z najbardziej problematycznych cywilizacji pozaziemskich) nie mogli stać obojętnie inni dotąd kooperujący z nim herosi. I to właśnie konflikt w tym gronie ujął w ramy fabuły Tom Taylor, dziś już jeden z najbardziej poczytnych scenarzystów „ze stajni” DC Comics, a wówczas jeszcze rozpoznający amerykański grunt dobrze rokujący „import” z Krainy Kangurów. W tym przypadku teoretycznie mamy do czynienia z produktem w dwójnasób wtórnym: po pierwsze z racji (przynajmniej wedle pierwotnych oczekiwań włodarzy dysponentów marki) z funkcją uzupełniającą tego przedsięwzięcia wobec głównego produktu (tj. wzmiankowanej gry); po drugie z racji z miejsca wzbudzających skojarzeń z pamiętną „Wojną domową”. Wszak zarówno w sygnowanej przez Marka Millara realizacji, jak i w przypadku „Injustice” mamy do czynienia ze zantagonizowaną wewnętrznie superbohaterską społecznością. O ile jednak w tej pierwszej stawką było pełne podporządkowanie aktywności herosów Domu Pomysłów amerykańskiej bezpiece, o tyle druga to spełniona wizja koszmaru, w którym Ostatni Syn Kryptonu zaprowadza globalną dyktaturę w imię idei „ratowania świata”.
Pozbawiony tak charakterystycznej dlań ogromnej kultury wewnętrznej Superman, bezwzględnie poczynający sobie ze swoimi mniej lub bardziej urojonymi przeciwnikami to temat nie nowy, o czym przekonać się mogli m.in. czytelnicy historii „Czerwone szkło” („Superman” nr 9-10/1993). Niemniej Taylor zmierzył się z tą problematyką na miarę oczekiwań czytelników XXI w., a do tego z powodzeniem. „Injustice. Bogowie pośród nas” okazało się bowiem więcej niż tylko „produktem towarzyszącym” i niemal z miejsca zyskało uznanie u całkiem licznego grona odbiorców superbohaterskich produkcji. Wspomniany scenarzysta osiągnął ten efekt żywiołowo prowadzoną narracją, rzeczowym dysponowaniem tabunem powierzonych mu postaci oraz umiejętnym tempem prowadzenia głównego wątku. Bez pośpiechu, ale też bez sztucznego przeciągania w czasie procesu, w którego efekcie wizja dobrodusznego i zdyscyplinowanego Człowieka Jutra, ujmując rzecz kolokwialnie, zdezaktualizowała się. Dał on przy tym szansę do efektownych występów nie tylko gwiazdorskiej obsadzie tzw. pierwszego szeregu (w tym zwłaszcza szczególnie intrygująco prowadzonej Wonder Woman), ale też takim osobowościom dalszych planów takim jak Black Canary, Aquaman, a zwłaszcza bohater jednej z najbardziej dosyconych w emocje scen tej opowieści, tj. Kapitan Atom.
Gwoli ścisłości nie wszystkie koncepty zaproponowane przez Taylora uznać można za w pełni spójne, a motywacja części spośród uczestników okazać się może co najmniej dyskusyjna. Wszak już tylko radykalizm Supermana oraz jego podatność na nie zawsze subtelne wpływy zasadnie wzbudzać może dysonans poznawczy wobec silnej i konsekwentnej w wyznawanych przezeń paradygmatach osobowości znanej z jego kanonicznych przygód. Odrobina dystansu oraz puszczenia wodzy fantazji powinna jednak skutecznie zniwelować tę okoliczność i tym samym walnie przyczynić się do przyjemnego przyswajania tej nade wszystko rozrywkowej lektury.
Idea zilustrowania silnie zdynamizowanej fabuły ewidentnie przyświecała także licznemu gronu autorów wizualnej strony tego przedsięwzięcia. Uczciwie trzeba przyznać, że wśród nich raczej trudno dopatrzeć się przełomowych dla dziejów gatunku talentów, aczkolwiek wysiłków na rzecz ujęcia idei przyświecającej zarówno temu przedsięwzięciu, jak i kierunkowi prowadzonej fabuły nie żałowali. Stąd dobrze pojmowana epickość i efektowność poszczególnych scen tegoż na swój sposób dramatu. Co więcej, z potencjałem do usatysfakcjonowania estetycznych oczekiwań zarówno odbiorców komiksowych gier, jak i głównonurtowych produkcji DC Comics. Modyfikacje wizerunkowe wzorowane na projektach powstałych z myślą właśnie o grze z dużym prawdopodobieństwem nie zaburzą przyzwyczajeń stałych odbiorców komiksów, a być może nawet zostaną odebrane jako przypisane temuż wariantowi wydarzeń urozmaicenie.
Pierwsze podejście do realiów „Injustice. Bogowie pośród nas” być może ustępuje co bardziej cenionym, klasycznym tytułom opublikowanych w ramach zasłużenie uznanej linii „Elseworlds” (by wspomnieć choćby album „Superman: Czerwony syn”). Nie zmienia to okoliczności, że wraz z tą opowieścią mamy do czynienia z sugestywnie nakreślonym światem przedstawionym, mocnymi, wyrazistymi osobowościami oraz pędzącą na przysłowiowe złamanie karku fabułą. Tom Taylor zdecydowanie wie, jak to się robi i dlatego warto tej publikacji dać szansę.
Tytuł: „Injustice: Bogowie pośród nas. Rok pierwszy”
- Tytuł oryginału: „Injustice: Gods Among Us Year One”
- Scenariusz: Tom Taylor
- Szkic i tusz: Jheremy Raapack, Mike S. Miller, Bruno Redondo, Axel Giménez, David Yardin, Tom Derenick, Marc Deering, Diana Egea, Kevin Maguire, Neil Googe Xermánico, Jonas Trindade
- Kolory: Andrew Elder, Alejandro Sánchez, David Yardin, Ikari Studio, David López i Santi Casas z Ikari Studio, Rosemary Cheetham
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data publikacji wersji oryginalnej: 16 marca 2016 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 29 września 2021 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17,6 x 26,5 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 424
- Cena: 119,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus