„Jeremiah” tom 24: „Ostatni diament” - recenzja
Dodane: 04-01-2022 23:54 ()
„Jeszcze ci się ta seria nie znudziła?” - jak nie tak dawno temu miał spytać piszącego te słowa inny pasjonat komiksu w kontekście jednej z poprzednich odsłon ,,Jeremiaha”. O takiej sytuacji nie może być jednak mowy. Nie tylko ze względu, że w przypadku tego akurat przedsięwzięcia mamy do czynienia z jedną z najbardziej cenionych prac niekwestionowanego mistrza europejskiego (a w gruncie rzeczy światowego) komiksu. Także z tego powodu, że jest to (a przynajmniej w przekonaniu autora tych słów) jedna z najlepiej przemyślanych i umiejętnie prowadzonych fabuł osadzonych w postapokaliptycznych realiach.
Hermann Huppen wykazał to po wielokroć, bo de facto każdy z dotąd zaprezentowanych tomów niniejszej serii zachowuje wysoki poziom zarówno w wymiarze plastycznym, jak i fabularnym. W przypadku tego przejawu jego twórczej aktywności można zatem śmiało mówić jedynie o jej odsłonach dobrych i bardzo dobrych. Nie inaczej sprawy mają się także tym razem, choć nie bez drobnych zastrzeżeń. Niemniej po kolei.
Jeremiah i niesforny towarzysz jego niekończącej się podróży w osobie Kurdy’ego raz jeszcze trafiają pod dach gościnnego domostwa ciotki Marthy. Co prawda ten drugi miga się z racji braku cierpliwości wobec nieco zrzędliwej (a przy okazji leciwej) niewiasty. Tym bardziej że, jak przystało na „chwytającego dzień” obieżyświata, nie zamierza on tracić czasu na pogadanki przy zastawionym twardymi jak glazura herbatnikami stolę. Miast tego rusza w tzw. miasto, zwłaszcza że od momentu, gdy po raz ostatni obaj wędrowcy gościli w Langton (bo o tej enklawie mowa) dostrzegalnie się ono rozrosło. Ta zaś okoliczność, pod względem perspektywy zawiązania nowych znajomości na tzw. jedną nockę, całkiem dobrze rokuje. Trudno zatem dziwić się podjętej przez Kurdy’ego decyzji, któremu z naturalnych względów brakowało kobiecego towarzystwa. Natomiast Jeremiah raz jeszcze wykazał się większą ogładą osobistą, odwiedzając bliską mu staruszkę. Oczywiście, jak przystało na poetykę niniejszej serii, o spokojnie (tudzież upojnie) spędzonym pobycie mowy być nie może. Jak bowiem na obu panów przystało, mnogość kłopotów „lepi” się do nich jak na zawołanie. I tak też sprawy mają się przy okazji także tegoż z nimi spotkania, jako że w Langton dochodzi do mordu na majętnej niewieście, której to sprawy podejmuje się rozwikłania komisarz miejscowej policji imieniem Glenn. Na miejscu zbrodni znajduje on wielce frapujący go łańcuszek, co staje się zaczątkiem głównej intrygi niniejszego tomu.
Jak przystało na „Ardeńskiego Dzika”, także tym razem „opatulił” ją w wątki towarzyszące. Do tego jak na rozpiętość tej realizacji całkiem liczne, złożone i oczywiście gruntownie przemyślane. Nie da się jednak ukryć, że ta akurat fabuła, aczkolwiek złożona i – powtórzmy się nie bez zasadności - gruntownie przemyślana, w delikatnym stopniu ustępuje poprzednim. Nie dlatego, że coś z nią jest nie tak. Najzwyczajniej jawi się jako opowieść „przerywnikowa” względem całości serii. Tak oczywiście nie jest, bo w odróżnieniu od współcześnie preferowanych fabuł ta jest rozpisana na jeden album (choć kto wie, czy nie bez dalszych reminiscencji). Niemniej w tym przypadku odczuwa się poczucie tymczasowości ukierunkowanej na tzw. ciąg dalszy. Nic w tym zresztą dziwnego, wszak mamy do czynienia z całkowicie zamierzonym komiksem drogi. Jaki dalszy etap przed Jeremiahem, Kurdym i… Ezrą? Można liczyć, że za sprawą konsekwentnego wydawnictwa Elemental czas niebawem pokaże. Natomiast z całą pewnością świetnie sobie poradził w warstwie plastycznej pomysłodawca tej inicjatywy. Bo w sumie czego można się było po nim spodziewać… W końcu mamy do czynienia z autentycznym artystą.
Tytuł: „Jeremiah” tom 24: „Ostatni diament”
- Tytuł oryginału: „Le dernier diament”
- Scenariusz i rysunki: Hermann Huppen
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
- Wydawca wersji oryginalnej: Dupuis
- Wydawca wersji polskiej: Elemental
- Data premiery wersji oryginalnej: 30 kwietnia 2003 r.
- Data premiery wersji polskiej: 17 grudnia 2021 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 21 x 29 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 48
- Cena: 41 zł
Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus