„Siostry Niezapominajki” tom 1: „Sen Sary” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 18-12-2021 23:23 ()


Czy komiks może być niczym terapeutyczna sesja? Może tłumaczyć rzeczy trudne? A jednocześnie nie być przepełniony banałami i wizualnie zachwycać? Tak, jeśli bierze się za to duet dwóch włoskich wyjadaczy: Giovanni Di Gregorio (Last travel INC., Dylan Dog, Topolino, Sky Doll) i Alessandro Barbucci (seria W.I.T.C.H., seria Ekho, Monster Allergy), którzy niejako chcieli chyba się trochę zdystansować od magicznych i fantastycznych światów, którym do tej pory służyli swoimi talentami i wspólnymi siłami opowiedzieli bardziej przyziemną historię, a przepełnioną jednocześnie ciepłem i swojego rodzaju magią - siostrzaną miłością. I tak powstały Les sours Grémillet, które rok po premierze jako Siostry Niezapominajki zawitały obecnie na półki polskich księgarń. Chociaż pierwszy tom, czyli Sen Sary to dość cienka lektura, to przepełniony jest on ogromem emocji, którego nie jedna cegła, nie byłaby w stanie idealnie oddać.

Na początku jest sen. Konkretnie sen Sary, najstarszej z tytułowych sióstr, wielkiej fanki Studia Ghibli i anime, zwłaszcza spod znaku ,,magical girls” na czele z Czarodziejkami z Księżyca. Dziewczyna od pewnego czasu śni jeden i ten sam sen, w którym istotną rolę odgrywa pewne drzewo i mała meduza. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w poszukiwaniu idealnego prezentu na Dzień Matki, Sara i jej młodsze siostry, (romantyczka Kasjopeja i kociara Lucilla, przez bliskich nazywana Lulu), natrafiają na starą fotografię z drzewem, które co noc w snach widzi Sara. Jednak to nie wszystko. Zapomniane zdjęcie stanie się przyczynkiem do odkrycia pewnej tajemnicy z przeszłości ich matki, która nieoczekiwanie będzie miała ogromny związek z sennymi widziadłami najstarszej Niezapominajki. Jaki? Tego Wam nie zdradzę, jedno jest pewne: będzie ciekawie i wzruszająco.

Zadziwia, jak twórcy w dosyć kreatywny, a zarazem delikatny sposób meandrują wobec swego rodzaju tabu i dają wskazówkę, jak o tym rozmawiać w jasny i mądry sposób z najmłodszymi o tym. Wszystko tu idealnie jest skomponowane zarówno scenariuszowo, jak i wizualnie. 

Aż dziwię się, że twórcom udało się tak bardzo oddać chemię, jaka jest zazwyczaj między siostrami (ten, kto ma choć jedną siostrę, ten wie, o czym mówię).  Zaczynając od naszych rozważnej i romantycznej, czyli Sary i Kasjopei: ten duet to zdecydowanie duet przeciwieństw: odpowiedzialna i stąpająca twardo po ziemi Sara i jej siostra marzycielka, szukająca miłości Kasjopeja. Często zderzają się ze sobą światopoglądowo, jednak kiedy trzeba, potrafią działać razem. Owszem, kłócą się, aby zaraz ruszyć na ratunek najmłodszej z nich. Cokolwiek ich dzieli to zawsze łączy jedno: siostrzana miłość, którą możemy oglądać w każdym kadrze tego komiksu. Ciekawie też została nam zaprezentowana najmłodsza, bardzo wrażliwa Lucilla, która od ludzi bardziej woli zwierzęta, a szczególnie koty. To ona jest sercem tej rodziny, dziwnej jak często o niej myśli narratorka tego tomu, czyli Sara. Dziewczyna, która, choć wizualnie przypomina Will z W.I.T.C.H., to w przeciwieństwie do niej nie musi stawiać czoła magicznym przeciwnikom tylko prozie życia i wyzwaniom, które na nią czekają za rogiem. Czy to tajemnica z przeszłości, czy opieka nad młodszym rodzeństwem, czy też kolacja na Dzień Matki. Przy tym dzięki swojej inteligencji, sprytowi i sercu zawsze ze wszystkim sobie radzi.     

Wizualnie mamy klasę samą w sobie. Choć tym razem Barbucci postanowił ubrać w obrazy opowieść diametralnie różną od tego, do czego nas przyzwyczaił (głównie mam tu na myśli serię W.I.T.C.H.), to i tak w tych rysunkach kryje się swojego rodzaju magia. Dostajemy przepiękne kadry, które w zależności czemu mają odpowiadać, są klasyczne (życie codzienne dziewcząt i ich mamy) lub zaokrąglone (senne majaki Sary), ale widać też w nich eksperymenty ze światłem i przestrzenią. Duża w tym też zasługa zastosowanej gamy kolorystycznej, w której odrobina sepii jeszcze bardziej podbija niesamowity klimat opowiadania o w sumie rzeczach przyziemnych, ale z nutką niesamowitości.  

Z rzeczy technicznych: Pierwszy tom tej serii został wydany w twardej oprawie. Jedynym mankamentem jest znalezienie błędu w opisie z tyłu: Monster Allergy to dzieło Barbucciego, a nie Di Gregorio, jak jest w notce bio na tylnej okładce. Choć to jedyne zastrzeżenie, bo to naprawdę pięknie wydany komiks. Aż miło przewracać w nim kolejne strony.   

Seria Siostry Niezapominajki (w przygotowaniu jest już kolejna część) to zdecydowanie komiks nie tylko dla dzieci, dla których jest de facto kierowany, ale też tych dorosłych, którzy chcą, ale nie potrafią znaleźć odpowiednich słów, by opowiedzieć swoim pociechom o trawiącej ich tajemnicy lub traumie. Ta pozycja z pewnością ułatwi rozpoczęcie trudnych i ważnych rozmów. Jak na razie nowy projekt Di Gregorio&Barbucci zapowiada się na bardzo ciepłą, rodzinną opowieść obyczajową, która nie boi się poruszać trudnych spraw. Z zainteresowaniem więc czekam na kolejny tom Sióstr Niezapominajek, poświęcony tym razem miłosnym perypetiom Kasjopei. 

 

Tytuł: Siostry Niezapominajki tom 1: Sen Sary

  • Scenariusz: Giovanni Di Gregorio
  • Rysunki: Alessandro Barbucci
  • Przekład: Maria Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 13.10.21 r.
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • Papier: kreda
  • Objętość: 72 strony
  • Format: 216x285
  • ISBN: 978-83-281-4966-3
  • Cena: 39,99 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus