„Koleje losu” - recenzja
Dodane: 28-12-2021 23:31 ()
W zwyczajowo pojawiających się pod koniec roku podsumowaniach „Dom” Paco Roki wymieniany jest w gronie wydawnictw, które wzbudziły wyjątkową przychylność sporządzających tego typu zestawienia. Prosta historia rodzinna budująca głębsze sensy na fundamencie codziennych czynności i chęci słuchania mogła się podobać, bo była życiowo mądra i nieprzekombinowana.
„Koleje losu”, czyli drugi tegoroczny komiks tego autora wydany w Polsce, tym razem dzięki Timofowi, jest pozornie historią odmienną, bogatszą w treści, ale jak się nad tym głębiej zastanowić, jest opowieścią łudząco podobną do „Domu”, bo hołduje tym samym uniwersalnym wartościom. Ten obszerny komiks, z założenia mający ambicję bycia kroniką zmagań wojennych, jest w istocie bardzo kameralną opowieścią o potrzebie zrozumienia cementującego relacje i ocalającego pamięć.
Jednak, jak wspomniałem, w pierwszym rzędzie „Koleje losu” to komiks historyczny kreślący panoramę zbiorowego losu hiszpańskich republikanów zmuszonych przez Franco do opuszczenia ojczyzny i pod obcą flagą (francuską) szukających swojej szansy na wyzwolenie kraju spod faszystowskiej dyktatury.
Głównym bohaterem „Kolei losu” jest sędziwy Miguel Ruiz, jeden z żołnierzy tzw. Dziewiątki, batalionu wchodzącego w skład francuskich sił zbrojnych, początkowo walczącego z państwami Osi w Afryce. „Dziewiątka” to międzynarodowe, barwne towarzystwo skupiające nieszczęśników pozbawionych ojczyzny, jak Hiszpanie, Rosjanie czy Polacy – siłą rzeczy skupione na prezentacji losów tych pierwszych. Dzięki samozaparciu alter ego autora komiksu, który odnajduje Ruiza we Francji, by spisać wspomnienia hiszpańskiego uchodźcy walczącego podczas II wojny światowej, poznajemy krętą drogę, jaką „Dziewiątka” przeszła od walk na pustynnych terenach Tunezji po triumfalny pochód na Polach Elizejskich obok de Gaulle’a. W tym aspekcie komiks Paco Roki jest zdyscyplinowaną kroniką wojennych wydarzeń, pozbawionym epickich opisów potyczek, skupioną na chronologii zdarzeń i prezentacji koszmaru wojny w wymiarze jednostkowym. Opowieść weterana jest też okazją do krytycznego oglądu politycznych decyzji, które ostatecznie nie przyniosą satysfakcjonującego rozwiązania, bo Hiszpania republikanów po wojnie nie stanie się na powrót państwem wolnym.
W „Kolejach losu”, jak i w „Domu” głównym nośnikiem treści fabularnych jest rozmowa. Dlatego komiks przypomina wywiad – rzekę, ale, jak to ma miejsce w fabułach hiszpańskiego artysty, to, co poboczne względem głównego tematu rozmowy, wraz z rozwojem akcji zaczyna wysuwać się na pierwszy plan, bo rozmowa otwiera ludzi i nowe punkty widzenia. Tak się dzieje w przypadku pobocznego wątku sąsiada Ruiza - Alberta - utrzymującego ze starcem powierzchowne, konwencjonalne relacje. Gdy pod wpływem obecności coraz bardziej angażującego w rozmowę Ruiza, Albert dołącza do rozmowy, dostępuje wtajemniczenia w prawdziwe życie weterana, stają się sobie po raz pierwszy autentycznie bliscy, a wątki stricte historyczne robią coraz więcej przestrzeni sprawom współczesnym. Rodzi to refleksję, która wydaje się trywialna, ale życiowo prawdziwa: historia ma znaczenie, bo nadaje nam wiarygodności w oczach innych.
Żeby jeszcze bardziej uwypuklić ten aspekt fabularny komiksu, Roca stosuje ciekawy zabieg wizualny, łamiący utrwaloną konwencję. Otóż utarło się, że w wizualnych tworach artystycznych (przede wszystkim filmie) przeszłość pokazuje się w zredukowanej palecie barwnej, żeby odróżnić ją od kolorowej teraźniejszości potencjalnego odbiorcy. Tym samym daje się jasno do zrozumienia, że przeszłość jest czasem dokonanym. Nic bardziej mylącego, na co przykładem „Koleje losu”, w których to przeszłość jest kolorowym, żywym tworem, a teraźniejszość monochromatycznym czasem zastygłym w trwaniu, który trzeba ożywić. To dość jasna deklaracja światopoglądowa twórcy „Domu”, wierzącego, że w opowiadaniu przeszłości znajdują się recepty na współczesne bolączki, a na pewno szanse na międzypokoleniowe porozumienie wynikające ze świadomości współdzielenia tego samego, de facto, losu, bo jak głosi motto komiksu zaczerpnięte z poezji Antonio Machado: „Po cóż zwać je drogami, skoro to koleje losu”. Tak właśnie działa ten komiks - snuje wspomnienia, lecząc teraźniejszość i chociaż nie znajdziemy w nim idealnego lekarstwa, przynajmniej chwilowo przynosi ulgę.
Tytuł: Koleje losu
- Scenariusz i rysunki: Paco Roca
- Tłumaczenie: Aleksandra Jackiewicz, Jakub Jankowski
- ISBN: 978-83-66347-72-4
- Format: 168X240
- Oprawa: twarda
- Liczba stron: 320
- Druk/barwność: kolorowy
- Zalecane dla odbiorcy: Młodzież i dorośli
- Komiks nr 348
- Wydanie: I
- Data wydania: 11 października 2021 r.
- Cena: 99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie egzemplarza.
comments powered by Disqus