Co łączy gangstera, policjanta, księdza, aktorkę i kurę domową? Więzy krwi. Rodzina Centobucchich przybyła z Italii do Stanów Zjednoczonych u progu XX wieku w nadziei na lepsze życie.
Dość często zdarza się, że kolejny numer „Aktu” ma jakieś nieformalne gwiazdy, osoby, których prace wyróżniają się, zajmują najwięcej miejsca, są wyjątkowe.
Niebezpieczne zabawy. O tym traktuje dziesiąty już tom przygód młodego Siuksa, który po raz kolejny musi pomóc w potrzebie swoim zwierzęcym przyjaciołom.
W przedmowie do Metronomu Enki Bilal z pozycji klasyka europejskiego komiksu wychwala dzieło stworzone przez Corbeyrana (scenariusz) i Gruna (rysunki), wskazując na harmonię warstwy wizualnej i treści tego czteroczęściowego komiksu.
Mike Carey, obecnie podpisujący swe prace jako M.R. Carey, to przesympatyczny Brytyjczyk, który jak wielu jego pobratymców z sukcesem odnalazł się w amerykańskim komiksie.
Dzięki staraniom wydawnictwa Ongrys po raz kolejny wracamy za sprawą czwartego tomu Kompletnych Akt do klasycznych przygód kultowego bohatera brytyjskich komiksów.
„Zapierająca dech w piersiach przygoda fantasy, którą polecamy fanom Studio Ghibli i twórczości Hayao Miyazakiego” – czytając taką reklamę, kupuję produkt w ciemno.
Wydawnictwo Egmont postanowiło opublikować wszystkie przygody Cliftona i tym razem przenosi nas w daleką przeszłość, serwując czytelnikom komiksowy debiut tegoż niezrównanego detektywa amatora.
Gdy na początku stycznia 1990 r. (choć nominalnie w roku poprzednim) w dystrybucji pojawił się pierwszy epizod perypetii Rorka, z miejsca dało się zauważyć, że mamy do czynienia z utworem szczególnym.
Podobno „człowiek – to brzmi dumnie”, miał swego czasu napisać Maksym Gorki, a okładka nowego komiksu Timofa, dzieła dwójki argentyńskich artystów Diego Agrimbaua (scenariusz) i Lucasa Varela (rysunki i kolor) zdaje się tylko potwierdzać to obiegowe powiedzonko.
Dopiero co zakończona dekada upłynęła pod znakiem m.in. prezentacji polskim czytelnikom dotąd nieznanej (bądź co najwyżej cząstkowo tylko rozpoznanej) klasyki europejskiego komiksu.
Za oknem zamiecie i zawieje śnieżne, mróz daje się mocno we znaki, a zatem to idealna aura do odświeżenia sobie jednej ze starszych pozycji z dorobku René Goscinnego i Morrisa.
„Duch w pancerzu” – tym skądinąd kultowym w pewnych kręgach określeniem można na wstępie nazwać bohatera powieści graficznej stworzonej przez Łukasza Ryłko.
Poprzedni tom Ms Marvel trochę mnie rozczarował. Scenarzystka poruszyła interesujący temat, jakim jest branie udziału w wyborach i poczucie młodych ludzi, że nie są reprezentowani na arenie politycznej.
Arthur Conan Doyle, ojciec najsłynniejszego dedukcjonisty w dziejach literatury miał powiedzieć, że „gdy odrzucimy to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą”.
Ponoć gdzie diabeł nie może tam babę pośle. Najwyraźniej owa ludowa mądrość na swój sposób znana była także jeszcze jednemu przedstawicielowi tzw. ciemnej strony mocy.