„Lucky Luke” tom 64: „Belle Starr” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 09-05-2021 21:30 ()


Belle Starr, a właściwie Myra Maybelle Shirley - zwana także Królową Bandytów - była dość barwną postacią. Na Dzikim Zachodzie wszak nie było zbyt wiele kobiet rabusiów, a Belle, bo tak ją zwyczajowo nazywali, uchodziła za koniokrada, a jej ranczo stanowiło azyl dla oprychów wszelkiej maści, w tym sławetnego Jesse Jamesa. Czy tak fascynującej osobowości warto poświęcić komiks? Zdecydowanie tak.

Belle Starr (nazwisko miała po drugim mężu Czirokezie Samie Starrze, również bandycie i koniokradzie) w miasteczku Fort Smith uwiła sobie spokojne gniazdko. Dzięki skorumpowanemu sędziemu mogła bez problemu wykupywać lokalnych zakapiorów, którzy złamali prawo i czekał ich szybki proces. W ten sposób szacowna dama - tak ją przedstawiają Morris i Fauche w komiksie, trzęsła całym Fort Smith, mając w kieszeni prominentnych obywateli miasteczka. Toteż przybycie Lucky Luke'a z lekka pokrzyżowało plany matronie bandytów.

Tytułowa bohaterka komiksu nie jest jedyną historyczną postacią udzielającą się w na łamach tejże historii. Równie interesująco prezentują się przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości. Sędzia Izaak C. Parker, który zasłyną dzięki swojemu zamiłowaniu do wysyłania bandytów na stryczek i dorobił się pseudonimu Hanging Judge. Niezrównanego pomocnika w swojej krucjacie przeciwko oprychom Dzikiego Zachodu odnalazł w osobie George’a Maledona – kata, który z niezwykłą precyzją podchodził do swojej pracy. Miał szubienicę o niebotycznej wielkości, którą nazywał Wrota Piekieł, bo mógł na niej powiesić aż sześciu skazanych. Dorobił się również przydomka Księcia Katów.   

Lucky Luke nie jest więc osamotniony w swojej walce z występkiem. Natomiast Belle wydaje się wymagającym przeciwnikiem, której doprowadzenie przed wymiar sprawiedliwości wymaga przemyślanego planu. I taki rodzi się w głowie samotnego kowboja, który musi przechytrzyć Królową Bandytów, jeśli chce położyć kres przestępstwom w Fort Smith. Niniejszy album to również oczko puszczone w kierunku czytelnika, bo na jego łamach pojawia się kilka postaci ze starszych przygód Lucky Luke’a. Nie mogło zabraknąć również Daltonów w dość niecodziennym epizodzie. Potyczkę Luke’a z Belle Starr tym bardziej należy zaliczyć do udanych przygód w dorobku najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie.

Z albumem wiąże się jeszcze jedna ciekawostka. Morris przemycił w jednym z kadrów niezbity dowód na to, że Luke strzela szybciej od swojego cienia. Toteż fanom tej postaci nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po komiks i odszukać ten bez wątpienia wartościowy smaczek. Z rzeczy technicznych rzuca się w oko jeden mankament, a mianowicie niezbyt sprawne klejenie tego albumu, chociaż może to być wada niniejszego egzemplarza, niemniej warto wcześniej sprawdzić i upewnić się, czy podobny nie trafił w wasze ręce. Nie zmienia to jednak faktu, że Belle Starr warto dołączyć do swojej kolekcji przygód Lucky Luke'a.     

 

Tytuł: „Lucky Luke tom 64: „Belle Starr” 

  • Scenariusz: Xavier Fauche
  • Rysunek: Morris
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 05.05.2021 r.
  • ISBN: 978-83-281-5924-2
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus