„Śledztwa Enoli Holmes” tom 4: „Zagadka wachlarza” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 12-04-2021 00:10 ()


Enola Holmes już od dłuższego czasu znajdowała się na kursie kolizyjnym ze swoimi braćmi – Mycroftem i Sherlockiem. W końcu zupełnym przypadkiem rodzeństwo dosłownie zaczęło wpadać na siebie na londyńskich ulicach. Nie trzeba dodawać, że owe spotkania nie należały do najprzyjemniejszych, szczególnie to ze starszym bratem. Bywa jednak w życiu tak, iż czasem nie mamy wyjścia i podejmujemy współpracę z kimś, z kim wcale nie mamy na to ochoty. Nie inaczej jest w „Zagadce wachlarza”. Enola i Sherlock łączą siły, ale na z góry określonych zasadach i ruszają na pomoc znanej już nam z drugiego tomu lady Cecily Alistair.

Nie do końca udał się omawiany album Serenie Blasco. Za mało tu indywidualizmu głównej bohaterki, a za dużo uproszczeń fabularnych. Historia zdecydowanie tłamszona jest przez obecność najsłynniejszego detektywa Zjednoczonego Królestwa. Przy nim Enola nie może rozwinąć skrzydeł, ciągle musi zastanawiać się, czy aby w którymś momencie wspólnych starań w rozwiązaniu śledztwa nie zostanie siłą zabrana do domu. To niejako nowe (bo poświęca mu się w tym tomie najwięcej miejsca), choć tak naprawdę stare i ciągle obecne  w jej życiu zagrożenie. Wszak czternastoletnia dziewczyna nie powinna samotnie włóczyć się po stolicy Anglii, a co dopiero rozwikływać kryminalnych zagadek. No cóż, to nadal patriarchalny świat, który niechętnie ulega społecznym reformom.

Lecz postęp powoli, powolutku wkraczają na ulice Londynu. Ot, chociażby w postaci publicznych toalet dla Pań. Z drugiej jednak strony, wystarczy zajrzeć do „Fundacji Witherspoon na rzecz sierot i nieletnich przestępczyń”, by zobaczyć, w jaki sposób odbierano dziewczynkom osobowość i jak je wykorzystywano do wzbogacenia się. W tej materii nic się nie zmieni jeszcze przez wiele lat. Szkoda, że wątek sierocińca nie został silniej zaakcentowany i mocniej zgłębiony, a jest jedynie tłem dla rozgrywających się wydarzeń. Z pewnością to właśnie w nieciekawej sytuacji życiowej sierot tkwiły największe pokłady dramatyzmu. Zakończenie, które rozpisała i narysowała Blasco, zupełnie nie spełnia swojej funkcji. Brak w nim napięcia, a przede wszystkim realizmu. Tutaj zdecydowanie zabrakło autorce albo miejsca, albo umiejętności warsztatowych, bo sama sekwencja poprzedzająca finał miała ogromnie emocjonujący potencjał.

Przygody panny Holmes z tomu na tom są coraz mroczniejsze. Serena Blasco konsekwentnie ściemnia paletę barw. Niemal wszystko, co jest kolorowo-słodkie wywołuje u Enoli negatywne odczucia. Nie tylko dlatego, że ta dziewczyna patrzy na świat poza przyjętymi dla płci pięknej standardami i „różowy podwieczorek” jest dla niej synonimem kiczu, ale też dlatego, że jej dzieciństwo powoli odchodzi w zapomnienie. I chociaż usilnie stara się być niezależna, po ostatniej przygodzie zdała sobie sprawę, że  dobrze od czasu do czasu mieć w kimś oparcie, aby nie popaść w takie kłopoty jak lady Cecily Alistair. Bo nie zawsze ma się pod ręką wachlarz, mogący uratować własne lub czyjeś życie.

 

Tytuł: Śledztwa Enoli Holmes tom 4: Zagadka wachlarza

  • Scenariusz: Serena Blasco
  • Rysunki: Serena Blasco
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 10.03.2021 r.
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • Papier: kreda
  • Format: 21,6x28,5 cm
  • Stron: 72
  • ISBN: 978-83-281-5949-5
  • Cena: 34,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus