„Śnienie” tom 2: „Puste skorupy”- recenzja
Dodane: 19-04-2021 01:33 ()
Aż półtora roku przyszło czekać polskim czytelnikom na drugi tom serii „Śnienie”, najciekawszej serii z linii „Sandman Uniwersum”. Czy było warto? Przekonajmy się.
W pierwszym tomie siedzieliśmy w królestwie Snu, miło więc przeskoczyć choćby na chwilę do świata jawy. Wszak „Sandman” był komiksem o opowieściach, a rodzeństwo Nieskończonych było najciekawsze wtedy, gdy wchodziło w interakcję ze śmiertelnikami. „Puste skorupy” otwiera dwuczęściowa historia „Miłość”, z której dowiadujemy się, co stało się z Danielem, Snem z Nieskończonych. Na pierwszy rzut oka opowieść wydaje się banalna, ale w żadnym razie taka nie jest. Powraca stara znajoma Rose Walker, spokrewnioną z siostrą/bratem Snu Pożądaniem. Odgrywa ona w fabule pośrednią, acz instrumentalną rolę. Sen ściąga sobie na głowę kłopoty, bo zakochuje się w człowieku. Owa miłość potrafi być wspaniała, ale gdy łamie to nie bierze jeńców. Autorowi w dwóch rozdziałach udało się z nutką oniryzmu przedstawić wzloty i upadki uczucia pomiędzy dwojgiem ludzi z jednoczesnym zachowaniem fantastyczność świata przedstawionego. Ten został zilustrowany przez Abigail Larson. Specjalizująca się w horrorowych grafikach artystka tutaj miała okazję pokazać się z innej strony, rysując smutną i poetycką opowieść, do tego w innej palecie barw niż większość jej prac - za kolory w „Miłości” odpowiada Quinton Winter.
Można zarzucić Danielowi, że jak na istotę, która stoi ponad bogami, jest naiwny i trudny do polubienia, zwłaszcza przy tym jako mało miejsca dostał do tej pory w serii. Należy jednak pamiętać, że choć poprzednia inkarnacja Snu - Morfeusz nie był stworzony, by z nim sympatyzować. Obaj są ucieleśnieniami tej samej idei, ale obecne wcielenie mało doświadczenia i za sprawą poczynań swego poprzednika jest ludzki w stopniu, w jakim Morfeusz nie mógł i nie chciał być.
Kolejne cztery zeszyty to już podróż przez magiczne światy wraz z tajemniczą Dorą i krukiem Matthew: Śnienie, krainę magicznego plemienia oraz gospodę, w której płaci się opowieściami (znaną z ósmego tomu „Sandmana”). Obowiązki rysowniczki przejmuje z powrotem fenomenalna Bilquis Evely, nazwisko, które warto śledzić. W pełni zasłużenie będzie miała wkrótce okazję przebić się do szerszego grona odbiorców dzięki współpracy z Tomem Kingiem przy serii z Supergirl. Szczególnie przypadł mi do gustu zeszyt rozgrywający się w gospodzie „Koniec snów”. U Gaimana było to pole do popisu w budowaniu powieści szkatułkowej, Spurrier zrobił coś innego, a efekt jest na tyle udany, że chce się, by trwał znacznie dłużej.
W tych rozdziałach lejtmotywem są „natchnione interpretacje chaosu” - opowieści, a zatem również i sny. Abel uczy o nich ćmowatą Wan, sztuczną inteligencję, która została nowym władcą Śnienia. Mówią o nich także inne postacie. Spurrier bierze na warsztat istotny element „Sandmana” i przypomina, że „bóstwa są rozmazane w czasie” i dostosowują się do danej wiary. Mitoznawca Joseph Campbell zwracał uwagę, że to niesamowite, iż ludzie z zupełnie innych krańców Ziemi mają tak podobne mity. Z innej strony, kolejne religie – jak judeochrześcijańska - nie mają nic przeciwko braniu elementów w ich ujęciu pogańskich i przekształcaniu na własne potrzeby. Stąd, jedna z postaci z „Pustych skorup” nie ma racji, mówiąc: „To przecież zupełnie różne mity. Nie mogą dotyczyć jednego faceta”. Owszem, mogą.
„Puste skorupy” podobały mi się bardziej niż poprzedzające je „Ścieżki i wpływy”. Wszystko jest tu bardziej, łącznie z cliffhangerem. Spurrier złapał mnie w stworzoną przez siebie narracyjną siatkę i będę wypatrywał wieńczącego ten cykl trzeciego woluminu. Zarówno „Sandman” jak i „Śnienie” mówią o tym, że opowieści są ważniejsze niż ich zakończenia, ufam jednak, że skoro Gaimanowi udało się z tym i z tym, to Spurrier też dostarczy satysfakcjonujący finał, na razie mnie nie zawiódł.
Tytuł: Śnienie tom 2: Puste skorupy
- Scenariusz: Simon Spurrier
- Rysunki: Bilquis Evely, Abigail Larson
- Przekład: Paulina Braiter
- Wydawnictwo: Egmont
- Data publikacji: 10.03.2021 r.
- Oprawa: twarda
- Objętość: 152 stron
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Format: 170x260
- ISBN: 978-83-281-4956-4
- Cena: 59,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus