„Sandman Uniwersum” - recenzja
Dodane: 05-10-2019 10:51 ()
W roku 2018 „Sandman” skończył 30 lat, a imprint Vertigo 25 lat. Neil Gaiman postanowił wrócić do wykreowanego przez siebie świata i osobiście namaścił twórców, którzy będę śnić z nim ten sen. „Sandman Universe” #1 wydany przez Egmont stanowił teaser aż czterech nowych serii. Żadna z nich nie osiągnęła spektakularnych wyników sprzedaży, ale też nie jest to ten typ komiksów, który czyta się dobrze z miesiąc na miesiąc. Sam też czekałem na wydania zbiorcze, a ich publikacja w Polsce była oczywiście tylko kwestią czasu. Mimo słupków sprzedażowych „Sandman Uniwersum” ma się dobrze i wkraczając w drugi rok istnienia, przedstawi w swym zakątku na nowo Johna Constantine’a. Z racji śmierci Vertigo Comics wraz z końcem bieżącego roku zmieni się jedynie logo na okładce – na DC Black Label. Z tego, co zapowiedziano, Egmont, by zachować jednorodność, będzie dalej trzymać się znaczka Vertigo. Bez zmian pozostała też osoba tłumacza. Zaprawiona w przekładzie Gaimana Paulina Braiter gwarantuje zachowanie spójności z dotychczasowymi dziełami Gaimana i nieuronienie niczego z erudycji wybrańców brytyjskiego pisarza.
Na swych kilkudziesięciu stronach „Sandman Uniwersum” wracamy do starych znajomych, jak i poznajemy nowe postacie (sny, koszmary, archetypy). Daniel, nowa inkarnacja Snu z Nieskończonych odszedł, a w Śnieniu, jego królestwie pojawiała się tajemnicza szczelina. Pisanie o fabule w przypadku „Sandman Uniwersum” u mija się z celem, bo musiałbym streścić ten chudziutki komiks. Nie mówi on nam wiele, zarysowuje świat bez Daniela i pokazuje rozstawienie poszczególnych pionków. Wraz z kurkiem Matthew wyruszamy na poszukiwania Daniela, odwiedzając postaci z poszczególnych serii zaplanowanych przez Gaimana. Najwięcej czasu spędzamy z mieszkańcami Śnienia, bo to seria o tym tytule będzie skupiona na reperkusjach, które niesie ze sobą odejście Snu. Przez chwilę widzimy Tima Huntera, młodzieńca, którego ogromny potencjał magiczny może doprowadzić do zostania wielkim czarodziejem albo potężnym czarnoksiężnikiem. Seria „Księgi Magii” kontynuować będzie oryginalną mini serię pióra Gaimana, kompletnie ignorując późniejsze sequele (łącznie przeszło 100 zeszytów). Elementy wudu wprowadzi do świata snów „Dom Szeptów”, trzeci dom, który dołączy do klasycznych Domu Tajemnic i Dom Sekretów. I wreszcie „Lucyfer”. W latach 2015-2017 wychodziła seria kontynuująca znakomity komiks Mike’a Careya. Było to częścią jednej z nieudanych prób reanimacji Vertigo. Tymczasem nowy „Lucyfer” czyni tamtą odsłonę niekanoniczną. Takie bezpośrednie kontynuowanie oryginalnych tytułów daje nadzieję, że Egmont wznowi zarówno „Księgi Magii” Gaimana, jak i „Lucyfera” Careya.
Zaskakuje format wydania. 48 stron obleczone w twardą oprawę wygląda komicznie, gdyż okładka jest grubsza niż komiks. Podobnie wyglądała sytuacja z „Uniwersum DC – Odrodzenie”, choć tam one-shot miał „aż” 80 stron. Za „Sandman Uniwersum” przyjdzie Wam zapłacić około 30 zł (okładkowa cena to 39,99), gdy sam one-shot w formie zeszytowej chodzi po dwie dyszki (4,99 USD). Czy Egmont mógł wydać tę pozycję na miękko? Pewnie mógł, ale od razu dałoby się słyszeć hurr durr ze strony grzbietowych purystów. Warte odnotowania jest, że Egmont wypuści pierwsze tomy regularnych serii z sandmanowego uniwersum taniej, niż mógłby to w rzeczywistości zrobić. W USA przedruk one-shotu pojawiał się w każdym pierwszym woluminie nowych serii, w polskich edycjach zdecydowano się to pominąć na rzecz osobnego wydania. Ludzie przeliczający ile kosztuje jedna strona danego komiksu, powinni być wdzięczni za tę decyzję rodzimemu wydawcy. Trudno mi powiedzieć, jak pominięcie lektury tego komiksu wpłynie na odbiór regularnych tytułów. Wątek Huntera został zaledwie muśnięty, a Erzulie, opiekunka trzeciego Domu zostaje zaledwie zarysowana. Nowemu status quo Śnienia i Gwiazdy Zarannej poświęcono więcej miejsca, lecz wciąż jest to zaledwie próbka pełnowartościowego produktu.
Zasadnicze pytanie dotyczące kupna nie jest proste. Na pewno nie jest to pozycja dla czytelników nieznających świata „Sandmana”, jeśli – jeszcze – nie czytaliście, to nie macie co sięgać po omawiane wprowadzenie do nowego rozdziału tego uniwersum. To stwierdzenie może w większym lub mniejszym stopniu odnosić się do serii regularnych, ale to sprawdzę w swoim czasie. Jeśli tak jak ja jesteście akolitami „Sandmana”, znacie kanoniczne serie i wyrwiecie gdzieś ten tomik za mniej niż 30 złotych, to czemu nie. Mimo że „Sandman Uniwersum” jest tylko ok, to ja już zacieram rączki na zbiorcze wydania „Śnienia” i „Lucyfera”.
Tytuł: Sandman Uniwersum
- Scenariusz: Neil Gaiman, Simon Spurrier, Kat Howard, Nalo Hopkinson, Dan Watters
- Rysunki: Bilquis Evely, Tom Fowler, Dominike „Domo” Stanton,
- Max Fiumara, Sebastian Fiumara
- Przekład: Paulina Braiter
- Wydawnictwo: Egmont
- Data publikacji: 02.10.2019 r.
- Oprawa: twarda
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- Objętość: 48 stron
- Format: 170x260
- ISBN: 978-83-281-4287-9
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus