„Flash: Rok pierwszy” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 28-04-2021 23:53 ()


Reinterpretowanie początków aktywności popularnych superbohaterów należy do szczególnie chętnie podejmowanych tematów. Co więcej, przynajmniej część z nich – by wspomnieć „Batman: Rok pierwszy” oraz autorską miniserię Johna Byrne’a „Człowiek ze Stali” – niezmiennie plasuje się w kanonie najbardziej cenionych osiągnięć tej konwencji. Inne tego typu przedsięwzięcia – jak chociażby poświęcone genezie Szmaragdowego Łucznika (zob. „Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics” t. 44) – nie osiągnęły co prawda aż tak wysokiego statusu. Aczkolwiek nie tylko nie przeminęły bez echa, ale wręcz regularnie są wznawiane.
 
Okoliczność zainteresowania tego typu genezami jest oczywiście na rękę nie tylko złaknionym interesujących fabuł fanom, ale też wydawcom, którzy z naturalnych względów dbać muszą o regularny przypływ nowych odbiorców swoich produkcji. A nie da się ukryć, że dostosowane do oczekiwań kolejnych pokoleń czytelników opowieści, o których tutaj mowa znacząco przyczyniają się do łatwiejszego rozpoznania, z czym w przypadku danej marki mamy do czynienia. O ile dla Wally’ego Westa (tj. naczelnego Szkarłatnego Sprintera w latach 1986-2009) tego typu historię z powodzeniem rozpisał Mark Waid (raz jeszcze „Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics” t.25), o tyle Barry Allen, legenda Srebrnego Wieku uniwersum DC, doczekał się utrzymanej w tym tonie pełnowymiarowej opowieści dopiero całkiem niedawno. I – co więcej – także polski odbiorca zyskał sposobność, by się z tą fabułą zapoznać.
 
Toteż jak z oczywistych względów łatwo się domyślić w przypadku niniejszej realizacji możemy spodziewać się obejmującej cały niniejszy zbiór retrospekcji. Za sprawą dobrze już znanego czytelnikom tej serii (przy czym „Rok pierwszy” to niejako wydanie specjalne, bez uwzględnienia w ramach ciągłości jej numeracji) Joshuy Williamsona cofamy się zatem do istotnych momentów z życia przyszłego laboranta Policji Central City. Dotyczy to zwłaszcza pamiętnej burzy, w której efekcie Barry uzyskał połączenie z enigmatyczną formą energii (równoległym wymiarem?) znanym jako Moc Prędkości. Siłą rzeczy ów niewątpliwe przełomowy moment (do tego nie tylko w skali jednostkowej, ale też w kontekście całokształtu stworzenia) to oczywiście pretekst do przybliżenia niełatwych początków użytkowania przez wspomnianego nadzwyczajnych zdolności.  
 
Zasadnie zatem znowuż spodziewać się można znanego z wielu wcześniejszych tego typu przedsięwzięć przybliżenia procesu oswajania się protagonisty z nową rolą i ku niej dojrzewania. I – co więcej – ów często przecież eksploatowany schemat inicjacyjny po raz kolejny „zagrał”. Stało się tak w dużej mierze za sprawą typowej dla scenarzysty serii (tj. oczywiście wzmiankowanego Williamsona) taktyki pisarskiej przejawiającej się „upchaniem” fabuły w mnogość postaci i gwałtownych zwrotów akcji. Do tego prezentowanych w obowiązkowo dla tej serii ekspresowym tempie oraz bez poczucia ewentualnego przytłoczenia nadmiarem tzw. dobrości. Zaskakuje ponadto dobór głównego antagonisty, nietypowy i zarazem odważny, bo nieco ryzykowny. Nie wyjawiając więcej szczegółów, wypada jedynie nadmienić, że w tym przypadku mamy do czynienia z innym osobnikiem niż spodziewany (a może nawet oczekiwany) Leonard „Kapitan Chłód” Snart, Władca Luster tudzież pozostali spośród najbardziej charakterystycznych przedstawicieli hanzy Łotrów. Stosując często spotykany w przypadkach Szkarłatnych Sprinterów zabieg „temporalny”, rzeczony autor połączył dwie „płaszczyzny” egzystencjalne, nadając tej opowieści dodatkowego rozmachu. Bardzo udanie wypadła także rezolutna i rzutka Iris West, „niezbędnik” przypadków Barry’ego Allena. Co prawda z miejsca wzbudza ona skojarzenia z w swoim czasie notorycznie pakującą się w problemy połowicą skądinąd znanego Clarka Kenta; niemniej korzystając z dobrych wzorców swoich poprzedników w roli kreatorów przygód Flasha (w tym zwłaszcza Cary’ego Batesa) Williamson zadbał o podkreślenie jej nietuzinkowej indywidualności.
 
W powierzonej mu roli wręcz wyśmienicie odnalazł się także Howard Porter, jeden z etatowych rysowników tego przedsięwzięcia (vide m.in. „Ucieczka” i „Zimny dzień w piekle). Wcześniej znany nade wszystko z częściowo zaprezentowanego również u nas miesięcznika „JLA” na przestrzeni lat dzielących go od tej realizacji (przypomnijmy, że ową serię „odpalono” u schyłku 1996 r.) zdołał on wypracować zupełnie nowy styl. Z miejsca trzeba przyznać, że za sprawą subtelności i skrupulatności w ujmowaniu licznych szczegółów świata kreowanego nie sposób nie docenić trudu tego autora. Tym bardziej że mamy do czynienia z wizją kompletną, swoistą i co za tym idzie natychmiast rozpoznawalną. Tym zaś nie każdy twórca może się pochwalić. Wizerunki poszczególnych postaci, zaawansowane technologie, a nade wszystko dynamika poszczególnych scen nie przedstawia dlań w ich ujmowaniu najmniejszego problemu. I – co więcej – drobny „sznyt” animacyjny (przejawiający się m.in. w specyficznych proporcjach i ogólnie anatomii sylwetek rozrysowanych przezeń postaci) wzbogaca jego manierę o dodatkowy czynnik unikalności i zarazem urokliwości.
 
Być może trudno w to uwierzyć, ale Joshua Williamson nie tylko, ujmując rzecz kolokwialnie, nie wytraca prędkości w rozpisywanych przezeń fabułach, ale jakościowo wręcz przyspiesza! Tymczasem w tym przypadku mamy już do czynienia z faktyczną, trzynastą odsłoną tej serii. Pomimo tego brak znamion spadku twórczej formy i po udanych jej odsłonach takich jak choćby „Wojna Flashów” udowadnia on, że wciąż może być lepiej! Stąd w kategorii stricte rozrywkowej tej propozycji wydawniczej najzwyczajniej nie warto omijać. Tym bardziej że niniejszy jej zbiór znakomicie sprawdza się także jako samodzielna, rozpoznawana w oderwaniu od reszty „sprinterskich” dokonań Williamsona (oraz oczywiście wspierających go plastyków) lektura.

 

Tytuł: „Flash: Rok pierwszy”

  • Tytuł oryginału: „The Flash: Year One”
  • Scenariusz: Joshua Williamson
  • Szkic i tusz: Howard Porter
  • Kolory: HI-FI
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Kłoszewski
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewcz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 19 listopada 2019 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 14 kwietnia 2021 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 132
  • Cena: 39,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Flash vol.5” nr 70-75 (lipiec-wrzesień 2019).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus