„Flash” tom 8: „Wojna Flashów” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 11-03-2020 22:40 ()


Wally West nie należał nigdy do grona osobowości uniwersum DC Comics nadmiernie epatujących targającymi nim emocjami. Stąd nawet pomimo wrażliwego usposobienia na ogół był on władny powstrzymywać nerwy na wodzy. Tak się sprawy miały także przy okazji jego przeniknięcia do realiów „modyfikowanych” wskutek ingerencji Barry’ego Allena („Flashpoint-Punkt krytyczny”), a w której wydawało się, że nie ma dlań miejsca. Od tamtej pory pewne zjawiska uległy jednak gruntownej reorientacji.

Wyszło bowiem na jaw, że w rzeczywistości sprzed przepoczwarzenia całokształtu stworzenia ku formule znanej z okresu „Nowego DC Comics!” Wally był nie tylko szczęśliwie żonaty, ale też, ujmując rzecz kolokwialnie, dzieciaty. I to podwójnie, jako że wraz ze swoją połowicą w osobie Lindy Park-West doczekał się bliźniąt – Iris i Jai. Mniejsza o to, że obie latorośle odziedziczyły po ojcu połączenie z Mocą Prędkości. Sam fakt ich istnienia w wymazanej linii rzeczywistości doprowadził Wally’ego – całkowicie zresztą zasadnie – do furii przemieszanej z dojmującym przygnębieniem. Jak jednak przystało na herosa, który nie skapitulował w obliczu zmagań nawet z tak wymagającymi przeciwnikami, jak Trigon, Antymonitor, Vandal Savage tudzież czereda zapamiętale uprzykrzających mu żywot Łotrów także tym razem niegdysiejszy wychowanek Barry’ego Allena bierze sprawę w swoje ręce. Nawet jeśli miałoby to doprowadzić do otwartego konfliktu z wielbionym przezeń mentorem.

Nie będzie zatem zaskoczeniem okoliczność, że to właśnie konfrontacja między Flashem Srebrnej Ery, a jego wychowankiem i następcą w roli Szkarłatnego Sprintera posłużyła za oś fabularną tej odsłony serii „Flash”. Co prawda sformatowanych według identycznego schematu historii mieliśmy już w komiksie superbohaterskim niezliczoną wręcz ilość; trzeba jednak przyznać, że Joshua Williamson, z charakterystyczną dlań lekkością, raz jeszcze „sprzedał” czytelnikom sprawdzony przepis na emocjonującą rozrywkę. Do tego „gęstą” od „upakowanych” w niej postaci, wydarzeń i często zmieniających się lokacji. Nie mogło być zresztą inaczej skoro mamy do czynienia z tytułem przybliżającym perypetie najszybszych żyjących ludzi. I co więcej, w odróżnieniu od przysłowiowego wypadku przy pracy tego scenarzysty (do czego doszło przy okazji „Burzy doskonałej”), tym razem rzeczony zdołał umiejętnie „zużytkować” powierzone mu osobowości. Dzięki temu żadna z nich, pomimo całkiem licznej obsady, nie sprawia wrażenia zbędnej lub przypadkowej (vide sekwencje z udziałem Huntera „Zooma” Zolomona, Iris West oraz Ligi Sprawiedliwości). Udanie wypadają także odniesienia nawiązujące do wspomnianego „Punktu krytycznego” generujące szersze tło dla głównej intrygi. Przy okazji znać też zwiastuny kolejnej opowieści oddziałującej na rozległe przestrzenie uniwersum DC Comics, tj. „Kryzysu bohaterów”. Na tym jednak nie koniec, bo w efekcie tytułowej „Wojny…” dochodzi do bardzo istotnych (i chyba potrzebnych) korekt w kontekście natury Mocy Prędkości. Ta zaś okoliczność znacząco reorientuje możliwości posługiwania się pochodną tej wciąż nie w pełni rozpoznanej „energii”.

Można zatem śmiało rzec, że tym razem warstwa fabularna „zagrała” jak należy (oczywiście w klasie realizacji stricte rozrywkowych). Mało tego, niezgorzej jawią się także efekty pracy odpowiedzialnych za rozrysowanie pomysłów Williamsona rysowników – Scotta Kolinsa, a jeszcze bardziej znanego z kart w swoim czasie bestselerowej serii „JLA” Howarda Portera. Skrupulatność, dynamika i rozmach – to właśnie te trzy czynniki przyczyniają się do poczucia obcowania z utworem poddanym swoistemu turbodoładowaniu. A nie da się ukryć, że te właśnie jakości trafnie oddają specyfikę przygód Flasha i innych powierników Mocy Prędkości. Mimo że przez niektórych czytelników Porter zwykł być uznawany za swoisty „synonim” kiczu schyłkowych lat 90., to jednak nie ma sposobu, by odmówić mu zaangażowania i starań do jak najdokładniejszego ujęcia szczegółów realiów kreowanych. Do tego fachowo ujętej w kadr.

Po nieprzesadnie udanej (paradoksalnie jakby na przekór tytułowi) „Burzy doskonałej” Williamson z mocnym przytupem odzyskał formę i tym samym dał do zrozumienia, że jeśli chodzi o Szkarłatnych Sprinterów, ma jeszcze niemało do przekazania. Wygląda na to, że polski czytelnik będzie miał jeszcze co najmniej jedną okazję, by przekonać się, czy po przełomowym dla wspomnianych osobowości wydarzeniu zdoła on zaproponować porównywalnie przekonującą opowieść. „Rachunek mocy” – tj. dziewiąty tom niniejszej serii – trafi bowiem do dystrybucji już w połowie kwietnia.

 

Tytuł: „Flash” tom 8: „Wojna Flashów”

  • Tytuł oryginału: „Flash War”
  • Scenariusz: Joshua Williamson
  • Szkic i tusz: Howard Porter, Scott Kolins
  • Kolory: Hi-Fi, Luis Guerrero
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Kłoszewski
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 12 grudnia 2018 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 12 lutego 2020 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 144
  • Cena: 39,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Flash vol.5” nr 46-51 (lipiec-wrzesień 2018) oraz wydaniu specjalnym „The Flash Annual” nr 1 (marzec 2018).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus