W zmaganiach o zachowanie spójności i dalszego bytu całokształtu stworzenia przedstawiciele Ligi Sprawiedliwości bywali już w bardzo odległych lokacjach (by wspomnieć choćby Świat Jastrzębi).
Rick Remender lubi nawiązywać w swoich komiksach do innych tekstów kultury (zresztą który artysta nie lubi) i nie inaczej jest w pierwszym tomie „Death or Glory” opowiadającym o żyjącej poza oficjalnym systemem (czyli zdala od podatków, kredytów, ubezpieczenia itp. Itd.) Glory.
Ikoniczny status wykreowanego przez Roberta Erwina Howarda Barbarzyńcy być może nie ma już tej „siły rażenia” co w czasach popularności kinowych produkcji z udziałem Arnolda Schwarzeneggera.
Nie raz i nie dwa zdarzało mi się już wcześniej, że narzekałem na to, iż tył okładki, a w zasadzie przedstawiony tam opis komiksu i zarys jego fabuły zdradza dużo, a często wręcz za dużo.
Powiedzmy to sobie otwarcie. Ben Tanaka to człowiek współczesny do bólu: neurotyczny, nieumiejący artykułować potrzeb, kompulsywny, czujący się względnie bezpiecznie jedynie w swoim małym światku urojonych krzywd niezawinionych.
W trakcie prezentacji perypetii Storma i Rudowłosej (a od pewnego momentu także Nomada) scenarzyści, którym dane było współpracować z Donem Lawrence’em, poprowadzili swoich czytelników ku krainom tak niezwykłym, że zdawało się, iż o bardziej ekstrawaganckich konceptach nie może być już mowy.
Berenika Kołomycka znów to zrobiła. Po raz trzeci z rzędu zdobyła Nagrodę Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego – od tego roku nazywaną na cześć Tadeusza Baranowskiego Orient Menem.
Zupełnie niezamierzenie polskie wydanie komiksu „Raport W. Opowieść rotmistrza Pileckiego” Gaétana Nocq (adaptacja tekstu, rysunki) i Isabelle Davion (pomysłodawczyni adaptacji)
Maciej Kur i Piotr Bednarczyk nie zwalniają tempa. Twórcy znani z pracy nad kontynuacją przygód dwóch dzielnych wojów Mirmiła (wspólnie ze Sławomirem Kiełbusem) tym razem dostarczyli kolejną odsłonę swojej autorskiej serii.
Blisko dwa lata miłośnicy przygód dwóch niegrzeszących urodą orków czekali na kolejny tom serii sygnowanej nazwiskami m.in. Jana Bratensteina i Petera Snejberga.
Od momentu zaistnienia zaczątków współczesnej kultury popularnej tematyka westernowa raz za razem okazywała się wdzięcznym polem do snucia emocjonujących opowieści.
Piąty tom serii „Avengers” wydawanej pod szyldem „NOW!2.0” to w gruncie rzeczy zbiór luźno powiązanych ze sobą historii rozgrywających się przed w czasie, oraz po tym, gdy władzę w USA sprawuje Hydra na czele z Kapitanem Ameryką.
Są komiksy, o których trudno napisać coś jednoznacznie, zwłaszcza gdy historia w nich opowiedziana jest podzielona decyzją wydawcy na tomy, a pierwszy z nich to w dużej mierze przygotowanie tematów mających w pełni wybrzmieć z końcem opowieści.
Nie od dziś wiadomo, że przynajmniej od momentu „uniezależnienia” Smerfów od serii „Johan et Pirlouit” (bo właśnie na jej stronicach miały one okazje zadebiutować) owa inicjatywa służyć miała nie tylko kreowaniu stricte baśniowych fabuł.