„Stumptown” tom 2: „Sprawa maleństwa w aksamitnym futerale” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 26-12-2020 23:08 ()


Sprawa jest prosta i skomplikowana jednocześnie. Tym razem Dex przyjmuje zlecenie od Mim Brakki – członkini popularnego zespołu rockowego, której ukradziono gitarę. Jaka jest jej prawdziwa wartość? Bez wątpienia sentymentalnie jest bezcenna. Dla złodzieja sentyment nie ma znaczenia, liczy się jedynie forsa. Pytanie tylko, czy „instrument” zostało rzeczywiście skradziony?  Może jego zniknięcie ma zupełnie inne, nieoczywiste podłoże?

Greg Rucka w porównaniu z pierwszym tomem w „Sprawie maleństwa w aksamitnym futerale” zagrał całkiem niezłą solówkę. Nie jest to jeszcze opowieść, którą można się zachwycać, ale to kawał dobrze napisanego komiksu. Zdecydowanie mniej tu głupich zbiegów okoliczności i nieprzemyślanych zachowań  bohaterów, choć nadal nie rozumiem, dlaczego współautor „Lazarusa” z taką swobodą sięga po typów spod ciemnej gwiazdy o dość amatorskim podejściu do „zawodu”? Być może półświatek rzeczywiście jest pełen nieudaczników szachujących jedynie –  i to raczej w nieumiejętny sposób – brutalnością i agresją. Choć raczej to po prostu odpowiednia „waga” dla głównej bohaterki, która jest w stanie poradzić sobie z mnóstwem tępych bandziorów.

Na szczęście scenarzysta tworzy w serii drugie dno i z pozoru niepowiązane ze sobą wątki prowadzą  pod ten sam adres zamieszkiwany przez grubą i niebezpieczną rybę. A z nią Dex nie będzie miała tak łatwo, jak z bandą zidiociałych skinów…  A więc „Sprawa maleństwa w aksamitnym futerale” nie jest tym, czym może nam się wydawać na pierwszy rzut oka. Rucka myli tropy, angażuje w historię/zagadkę czytelnika i wydaje mi się, że zaskakuje go jej rozwiązaniem. Inna sprawa, czy to rozwiązanie będzie dla odbiorcy „Stumptown” satysfakcjonujące?

Za oprawę wizualną ponownie odpowiada Matthew Southworth i tak jak poprzednio jego rysunki są bardzo nierówne. Z jednej strony  rzuca się w oczy niestaranność w rysowaniu twarzy, z drugiej można być pod wrażeniem dynamicznych plansz, na których pomysłowo rozrysował samochodowy pościg. Bez wątpienia natura nieożywiona jest jego mocniejszą stroną. Budynki, ulice, szyldy i wnętrza mają swoją duszę i dzięki temu są nie tylko fantastyczną scenografią dla rozgrywających się tu wydarzeń, ale także sprawiają, że Portland jest jednym z głównych bohaterów komiksu. Na co z pewnością wpływa  pomagający mu Rico Renzi ze swoją stonowaną paletą barw, która w połączeniu z grubą, mocną i wyrazistą kreską rysownika tworzy ciężką, pełną tajemnicy atmosferę. Rzeczywistość bywa tu przytłaczająca, ale czy może być inaczej w świecie prywatnych detektywów orbitujących na granicy prawa, niewiedzących, co ich czeka na końcu zlecenia?

Widać, że pierwszy tom był solidną rozgrzewką przed kolejnymi. Rucka rozpędza się i rozkręca swoją opowieść. Dodaje kolejne elementy układanki, rzuca nieco światła na przeszłości Dex, lecz poświęca jej zdecydowanie zbyt mało uwagi. I tutaj jest pies pogrzebany. Samotna dziewczyna, która lubi hazard i za rzadko uprawia seks, nie jest wystarczająco charakterna, aby swoją osobowością mogła owinąć sobie czytelników wokół palca. Być może taki jest pomysł Rucki – pokażmy, że świat pełen sekretów i szemranych interesów to również domena ludzi przeciętnych?

Oto kolejna zagadka, na której rozwiązanie musimy jeszcze poczekać. 

 

Tytuł: Stumptown tom 2: Sprawa maleństwa w aksamitnym futerale

  • Scenariusz: Greg Rucka
  • Rysunki: Matthew Southworth
  • Tłumaczenie: Arek Wróblewski
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Premiera: 30 listopada 2020 r.
  • Liczba stron: 144
  • Format: 168x257 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: offset
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-66589-24-7
  • Wydanie pierwsze
  • Cena: 65 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus