„100 naboi”: „Brat Lono” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 28-12-2020 20:54 ()


Brian Azzarello i Eduardo Risso po latach wracają do uniwersum „100 naboi”. Wprawdzie jedynie za sprawą krótkiej opowieści o jednym z bohaterów, ale jednak jest to powrót bardzo udany. Lono, jeden z najbardziej brutalnych i rozpoznawalnych Minutemanów wywinął się z totalnej rzezi, jaką scenarzysta zafundował swoim bohaterom, by znów pojawić się na planszach komiksu.

Akcja komiksu rozgrywa się w małej miejscowości Durango w Meksyku. To właśnie tu kilka lat temu po zdarzeniach opisanych w finale „100 naboi” trafił Lono. Otrzymał wsparcie od księdza Pereza nazywanego przez wszystkich ojcem Manny i zdecydował się pozostać w jego świątyni, by służyć pomocą. Duchowny bowiem nie tylko prowadzi kościół, ale także sierociniec. Brutalny Minuteman, którego poznaliśmy, gdy toczył swoją grę z agentem Gravesem, nie jest już tym samym człowiekiem. Choć z obawy przed własnymi demonami noce często spędza pod kluczem w lokalnym areszcie, to za dnia wygląda na bogobojnego człowieka oddanego służbie innym. Takie w każdym razie wrażenie może odnieść postronny obserwator. Życie toczy się tu dość spokojnie, ale do czasu. Gdy na terenie parafii pojawiła się nowa zakonnica, która ma pomagać ojcu Manny w prowadzeniu sierocińca, sprawy się komplikują, a gdy szefowie brutalnego kartelu z Durango postanawiają zagarnąć ziemie należące do kościoła, wszystko zaczyna przybierać fatalny obrót. Jak w takich warunkach zachowa się Lono?

Brian Azzarello – jak to ma w zwyczaju – zadbał o to, żeby było brutalnie i mrocznie. Udało mu się uzyskać ten sam klimat, który dominował w głównej serii. Co więcej, na krótkim dystansie zaprezentował wszystkie najmocniejsze strony swojego warsztatu scenopisarskiego. Sama historia jest w gruncie rzeczy bardzo prosta, ale sposób, w jaki Azzarello ją opowiada, przywołuje skojarzenia z najlepszymi momentami „100 naboi”. Autor powoli buduje napięcie i prowadzi czytelnika do finału, klucząc i myląc tropy. Znów obserwujemy wyraziste postacie i intrygujące relacje między nimi. Narracja składa się z mozaiki epizodów przeplatających się ze sobą w przemyślany sposób. No i oczywiście wszystko to przesycone jest brutalnością, która w finale eksploduje w niemal niekontrolowany sposób.

W równie dobrej formie jest Eduardo Risso. Jego oparte na wysokim kontraście rysunki są świetne i oferują to, do czego już przyzwyczailiśmy się, czytając „100 naboi”. Niesamowicie pomysłowe kadrowanie, efektowne kompozycje, złowrogie twarze bohaterów i obecna na każdej planszy dosadna brutalność powołują do życia świat, który jest atrakcyjny komiksowo, ale na pewno nikt nie chciałby spędzić w nim ani minuty. W wykreowaniu tego mrocznego klimatu znaczną rolę odegrała kolorystka – również stała współpracowniczka Azzarello i Risso – Patricia Mulvihill. By dopełnić opisu zespołu tworzącego oprawę graficzną, trzeba dodać, że nad okładkami poszczególnych zeszytów, podobnie jak w „100 nabojach” pracował Dave Johnson. Bez wątpienia cała czwórka wykonała kawał dobrej roboty.

„Brat Lono” to pozycja, którą powinni zainteresować się nie tylko fani „100 naboi”. Komiks można spokojnie czytać, nie znając głównej serii. W zasadzie nie ma tu żadnych nawiązań do opisanych w niej zdarzeń. Jako zamknięta całość to po prostu świetnie napisana i doskonale narysowana mroczna, kryminalna opowieść. Dla jednych może to być zatem pierwsze wejście do nieznanego świata i zaproszenie do głównej serii, dla drugich zaś okazja do powrotu do znanego bohatera. W obu przypadkach mocne wrażenia są gwarantowane. 

 

Tytuł:100 naboi. Brat Lono”

  • Tytuł oryginału: „100 Bullets. Brother Lono”
  • Scenariusz: Brian Azzarello
  • Rysunki: Eduardo Risso
  • Tłumaczenie: Grzegorz Gołębski
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 25.11.2020 r.
  • Wydawca oryginału: Vertigo
  • Objętość: 192 strony
  • Format 170x260 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena okładkowa: 79,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus