„Poczwarki” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 21-12-2020 23:52 ()


Małgorzata lub może bardziej (bo tak została podpisana najnowsza jej publikacja) Gosia Kulik w 2018 roku wydała komiks ze wszech miar świetny, wstrząsający i bardzo emocjonalny. „Ta małpa poszła do nieba” była publikacją zapadającą w pamięć na długo i - przynajmniej dla mnie - był to komiks ze ścisłego Top 10 (a nawet podium tej klasyfikacji) właśnie w 2018 roku. Z niemałą radością więc i ogromnymi nadziejami podszedłem do najnowszej pracy tej autorki, która całkiem niedawno miała swoją premierę. Ukazała się ona na rynku dzięki staraniom Kultury Gniewu, które to wydawnictwo niejako przejęło schedę po nieodżałowanym dla mnie Wydawnictwie Komiksowym. Czy Kulik zakończyła rok 2020 z tak wielkim przytupem, jak to miało miejsce dwa lata temu? Przekonacie się za chwilę.
Na wstępie warto zauważyć, jak komiks został przez Kulturę Gniewu wydany. Już pierwszy rzut oka pozwala stwierdzić, że zachowana została – względem „Małpy” – spójna szata graficzna. Wymiary, okładka, wykorzystane kolory – te wszystkie elementy pozwalają czytelnikowi poczuć, jakby obcował z kolekcją tudzież kontynuacją poprzedniego komiksu. Również papier, na którym komiks wydrukowano, jest podobnej struktury - choć ten w komiksie od Kultury Gniewu jest nieco bardziej „cienki” od wykorzystanego przez Wydawnictwo Komiksowe. I za takie wydawnicze smaczki należą się wydawcy duże brawa, bo całość prezentuje się naprawdę zacnie.

Styl tworzenia przez Gosię Kulik w pewien sposób tego typu skład komiksu wymusił. Co mam na myśli? Ano to, że jej specyficzny sposób rysowania i projektowania plansz powoduje, że w takim układzie i takim rozplanowaniu wygląda to naprawdę dobrze. Pisząc o specyfice pracy autorki, mam na myśli to, że w obydwu komiksach – a w najnowszym jeszcze mocniej – nie ma tradycyjnej narracji komiksowymi kadrami. Nie ma tego wszystkiego, co znamy z innych historii obrazkowych. W jej wypadku to raczej pojedyncze obrazy, które oczywiście tworzą wspólną całość i prezentują historię, ale w bardzo nietradycyjny sposób. Ażeby najlepiej to wytłumaczyć, można to zobrazować tak, że autorka wkleja poszczególne kadry i rysunki na wcześniej przygotowane tło, tworząc tym samym swoisty kolaż. I choć – tak jak wspomniałem wcześniej - z tradycyjnym kadrowaniem nie do końca jest to za pan brat, to jednak ma swój urok, podkreślony ręcznym pismem wykorzystanym zarówno w dialogach, jak i podczas reszty narracji. Możliwe, że części czytelników kreska Kulik nie przypadnie do gustu,  może wydać się po prostu brzydka, ale autorzy pokroju właśnie Kulik, Jakuba Topora czy choćby Macieja Pałki mają taki, a nie inny styl, który wzbudza nie tylko kontrowersje – szczególnie na komiksowych forach i facebookowych grupach – ale też emocje, co należy uznać za plus ich twórczości. Jednakże spojrzenie na przykładowe plansze komiksów Gosi Kulik, które zamieszczone są w internecie, pozwolą odsiać grupę docelową. Jeśli bowiem patrząc na nie, serce nie zabije Wam mocniej lub poczujecie niechęć, to możecie być pewni, że tak będzie również dalej. Jeśli natomiast wywołają Wasze zaciekawienie, to jestem przekonany, że obcowanie z komiksami Gosi Kulik – pod względem graficznym – będzie dla Was czystą przyjemnością.

No tak, pytanie jednak, jak jest pod względem scenariusza? Przyznam szczerze i piszę to z pewną dozą smutku i rozczarowania, że w tym przypadku jest po prostu gorzej niż poprzednio. Po lekturze komiksu „Ta małpa poszła do nieba” spodziewałem się, że i „Poczwarki” będą historią, która mną wstrząśnie i która sprawi, że znów odkryję swój typ na komiks roku. Do dziś pamiętam emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury tamtej historii, do dziś pamiętam, w jakich okolicznościach go czytałem. Naprawdę była to rzecz wyjątkowa. I zdaje sobie sprawę, że trudno jest drugi raz wzbudzić podobne uczucia, ale przy najnowszym tytule Kulik tych zabrakło znacząco. Zdecydowanie nie była to przygoda, która wzbudziła we mnie przesadnie mocne pozytywne odczucia, a wręcz trudno mi nawet określić, abym do końca się w tym komiksie odnalazł. Historia dwójki uczniów będących osobami mocno specyficznymi i całkowicie od siebie różnymi miała zadatki na naprawdę wstrząsającą rzecz. „On” to człowiek, który na skutek traumatycznego przeżycia zaczął poszukiwania Boga, które przyjęły schizofreniczny obraz. „Ona” racjonalistka zabijająca motyle i stojąca w kontrze do niego. Obydwoje bez akceptacji w grupie uczniów, z problemami rodzinnymi, a całość w głównej mierze tocząca się w dwóch miejscach, tj. na basenie i w sali szkolnej podczas katechezy. Największy problem z tą historią mam taki, że niezwykle trudno jest mi ją zinterpretować i tak naprawdę odpowiedzieć sobie na pytanie, co autorka miała na myśli i co chciała nam przekazać. Owszem, mamy tu swego rodzaju krytykę księży i religii (co jest od jakiegoś czasu niezwykle modne) z wykorzystaniem standardowych zagrywek, mamy tutaj ukazane problemy natury psychicznej i psychologicznej, mamy też relacje między poszczególnymi postaciami i rodzinami, ale nie do końca potrafię rozgryźć, jaki jest główny motyw przewodni tej historii. Podskórnie czuję, że Kulik miała do przekazania coś wyjątkowego i ważnego, ale tym razem nie kupiłem tego, jakby ta historia nie była do końca przekazana dla mnie. Jak rzadko kiedy, tym razem chętnie natomiast zapoznam się z interpretacjami innych recenzentów i samych czytelników, bo jakoś dziwnie jestem przekonany, że komiks ten będzie wzbudzał skrajne emocje. Nie do końca trafiają też do mnie pewne pomysły Kulik. I tak jak rozumiem skąd w komiksie mowa o tym, że księża piją czy nawiązania do pedofilii w ich gronie (przerabialiśmy już to wiele razy), to już nie do końca rozumiem skąd pomysł na to, że jeden bohater prosi drugiego, aby ten wyjął mu z odbytu majtki, które tam wcisnął… Oj, tego typu szokujących – ale nie w tak intrygujący sposób, jak przy okazji „Małpy” – elementów jest tu sporo, więc jestem w stanie wyobrazić sobie, że historia ta zyska swoich fanów.

Jak więc widać - dla mnie - recenzowana pozycja jest nieco przekombinowana, nieco też niezrozumiała, trudno jest mi się w niej odnaleźć, ale, co gorsza, nie mam przesadnej ochoty, aby zasiąść do niej po raz drugi. Jednocześnie mimo tej krytyki – nomen omen – grzechem byłoby stwierdzenie, że nie wzbudza ona emocji czy kontrowersji. Chyba po prostu niezrozumienie intencji autorki jest głównym powodem, że podczas lektury komiksu nie bawiłem się tak dobrze, jak na to liczyłem.

Paradoksalnie natomiast, mimo mojej krytycznej opinii, zachęcałbym Was, abyście zapoznali się z nim, mając ku temu okazję. Jest to bowiem historia nie tylko wymagająca, ale też w pewien sposób dająca pole do popisu przy jej interpretacji. Weźcie pod uwagę jej specyfikę, tło wpisujące się w dominującą w mainstreamie i mass mediach obowiązującą otoczkę światopoglądową i ogólne charakterystyczne dla autorki podejście do komiksu i jeśli jesteście gotowi na taki komiks, to dajcie mu szansę. Ja z ogromną przyjemnością będę śledził recenzje i interpretacje czytelników, którzy z historią się zapoznają.

 

Tytuł: „Poczwarki”

  • Scenariusz: Małgorzata Kulik
  • Rysunki: Małgorzata Kulik
  • Wydanie: I
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • ISBN: 9788366128521
  • Data wydania: 27.11.2020 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 205x270 mm
  • Stron: 248
  • Cena: 99,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus