„Potwór z Bagien” Scotta Snydera - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 24-12-2020 14:06 ()


Na długo przed zakończeniem pamiętnego stażu Alana Moore’a w miesięczniku „The Saga of the Swamp Thing” stało się jasne, że każdy kolejny autor, któremu zarząd DC Comics powierzy postać Potwora z Bagien, delikatnie rzecz ujmując, nie będzie miał łatwego zadania. Nie wnikając w szczegóły tego zjawiska (o których więcej m.in. w tekście dotyczącym właśnie tego stażu), rzeczywiście część autorów poradziła sobie w tym kontekście co najwyżej umiarkowanie (by wspomnieć choćby w swoim czasie popularnego Briana K. Vaughana).

Kiedy zatem decydentom tego wydawnictwa zamarzyło się ponowne umieszczenie żywiołaka tzw. Zieleni w ramach uniwersum DC oczywiste było, że tego trudu podjąć się może jedynie twórca z przysłowiowej najwyższej półki. Na etapie 2011 r. (tj. restartu oferty DC Comics) w grę wchodziły dwa nazwiska: Geoff Johns i Scott Snyder. Ten pierwszy miał już jednak sporo zadań w ramach pilnowania spójności mocno już zatłoczonego zakątka tegoż uniwersum, w którym zwykły operować Zielone (i każde inne) Latarnie. Do tego dochodziły jeszcze funkcje administracyjne w strukturze koncernu oraz koordynowanie olbrzymiego przecież przedsięwzięcia, jakim było „Nowe DC Comics!”. Drugi natomiast, pomimo opieki nad najpopularniejszym tytułem wydawnictwa (tj. oczywiście „Batmanem”) zdawał się zdecydowanie mniej skrępowany (choćby z braku obowiązków stricte zarządczych), a przy okazji wykazujący wyraźną skłonność ku tworzeniu horrorów (vide seria „Amerykański wampir”). Stąd to właśnie jemu przypadła rola kreatora kolejnej odsłony dziejów Potwora z Bagien.

Pomimo okazji do opowiedzenia historii Aleca Hollanda niejako na surowym korzeniu (tj. rzecz jasna od samego początku) Snyder nie skorzystał z tej okoliczności. Zapewne także z tego względu, że nie sposób było przejść ot tak ponad pamiętnym dokonaniem Alana Moore’a, jak również m.in. pomysłodawcy rzeczonego Potwora w osobie Lena Weina. Dlatego właśnie niniejszy zbiór zawierający całość stażu współtwórcy „Mrocznego odbicia” to de facto naturalne przedłużenie tego, co „Czarownik z Northampton” i jego następcy (w tym nie w pełni doceniony Rick Veitch) w swoim czasie uczynili z początkowo nieprzesadnie rokującą marką. Zaskoczeniem może być natomiast okoliczność, że już w pierwszych scenach tej opowieści mamy do czynienia z mającym się całkiem nieźle Alekiem Hollandem, choć nieco bardziej dojrzałym niż jego wersja znana z serii „Swamp Thing vol.1”. Wszak zgodnie z zawartymi w „Lekcji anatomii” (zob. „Saga o Potworze z Bagien” t.1) rewelacjami ów nieszczęsny biolog zakończył swój żywot w ledwie pierwszym epizodzie rozpisywanego przez Lena Weina dwumiesięcznika…

Wraz z kolejnymi stronicami owa enigmatyczna sytuacja nabiera jednak sensu, a co więcej okazuje się istotna w kontekście przesilenia, z którym zmuszeni są borykać się mieszkańcy Ziemi. Oto bowiem odwieczna równowaga między Zielenią, Czerwienią (tj. sferą witalności zwierzęcej) a Zgnilizną może zostać zaburzona na rzecz tej ostatniej. Symptomy tego zjawiska przejawiają się w niczym nieuzasadnionym wymieraniem całych skupisk fauny, co siłą rzeczy nie umknęło uwadze także przedstawicieli superbohaterskiej społeczności. Toteż odnalezienie przez Supermana właśnie Aleca Hollanda w zamiarze uzyskania konsultacji nie jest przypadkowe. Były biolog (aktualnie zatrudniony w jednej z firm budowlanych na terenie Luizjany) kategorycznie dystansuje się od pełnionej przezeń w swoim czasie (czy może raczej przez jego roślinnego „drona”) funkcji emisariusza Parlamentu Drzew. Oczywiście chowanie głowy w piasek nic tu nie pomoże, bo wraża względem wszelkiego życia potencja uosabiana przez prastare „bóstwo” imieniem Seth ani myśli krygować się decyzją. Przeciwnie, owa „utkana” z kości i padliny istota toczy rzeczywistość mocą rozkładu, nie zapominając o konieczności unicestwienia zarówno przywołanego Parlamentu, jak i jego krnąbrnego wybrańca. I – co więcej – to ledwie preludium do właściwej historii, w której powróci najbardziej krwiożercy adwersarz Potwora z Bagien.

Jak łatwo się domyślić, chodzi o Antona Arcane’a, wyjątkowo problematycznego znawcę nauk tajemnych, który już od drugiego epizodu serii „Swamp Thing vol.1” regularnie spędzał sen z powiek zarówno jej tytułowego bohatera, jak i swojej bratanicy Abigail Arcane. Sięgnięcie po te tak istotne dla mitologii Potwora z Bagien osobowości z naturalnych względów wmusiły nawiązania wobec dokonań poprzedników Scotta Snydera w powierzonej mu roli. Z jego poprzednich prac (m.in. bestselerowego „Trybunału Sów”) znać jednak chęć wkomponowania w zastany porządek nowych elementów, a przy okazji reinterpretowania wcześniejszych. Wprost trzeba przyznać, że na tle przywrócenia równowagi między Zielenią i Czerwienią a kontrolowaną przez Arcane’a Zgnilizną ów zamiar udało mu się zrealizować. Do tego nie tylko w wymiarze wizerunkowym za sprawą zjawiskowych wręcz projektów głównego plastyka tego przedsięwzięcia w osobie Yanicka Paquette (m.in. modyfikowany wygląd Potwora z Bagien jako tzw. Walecznego Króla). Znać bowiem sensowność tej wizji i jej potencjał, by na dłużej zapisać się wśród kanonicznych opowieści z udziałem Potwora z Bagien. Choćby z racji jej finału, wobec którego konsekwencji następcom Snydera raczej trudno będzie przejść obojętnie. Do tego ściślejsze powiązanie awatara Zieleni z żywiołakiem Czerwieni – tj. Animal Manem – także obiecująco rokuje na ewentualność ponownego „sprzężenia” obu tych bardzo udanych osobowości. Nade wszystko jednak Snyderowi udało się wygenerować faktycznie niepokojący nastrój. Do tego narastający i z powodzeniem dopełniony co niestety w przypadku tego twórcy nie zawsze jest regułą („Miasto Sów”, „Wiedźmy”). Cieszy także brak dystansowania tytułowego bohatera od przedstawicieli głównego nurtu uniwersum DC, co w toku lat 90. ubiegłego wieku od pewnego momentu stało się raczej nie do końca słusznym standardem.

Osiągnięcie posępnej nastrojowości nie byłoby w pełni możliwe, gdyby nie starania plastyków współpracujących ze Snyderem. Na plan pierwszy wysuwa się wspominany Yanick Paquette, choćby z racji jego pierwszorzędnej roli w tej części przedsięwzięcia. Ledwie rzut oka na zaistniałe za jego sprawą plansze nie pozostawia wątpliwości, że w poetyce horroru odnajduje się on wręcz po ułańsku. Stąd obrzydliwości stanowiące pochodną ekspandowania Zgnilizny wypadają w jego wykonaniu niezgorzej, niż miało to miejsce w przypadku klasycznych prac Berniego Wrightsona, Johna Totlebena i Stephena R. Bissete. Pozostali „obecni” tu specjaliści od kreski i plamy nie zamierzali pod tym względem pozostawać w tyle, dzięki czemu także w wymiarze wizualnym można z pełnym przekonaniem mówić o artystycznym zwycięstwie. 

Uzupełnienie restartowanego uniwersum DC Comics serią poświęconą Potworowi z Bagien okazało się jedną z najbardziej fortunnych decyzji ówczesnych decydentów tego wydawnictwa. Scott Snyder (notabene wówczas prawdopodobnie w swoim najlepszym okresie twórczym) zaproponował bowiem przekonujący model interpretacyjny dla powierzonej mu osobowości, przez co w sposób istotny wzbogacił jej mitologie, a przy okazji sprytnie połączył z „przestrzenią” kreowaną zajmowaną przez Buddy’ego „Animal Mana” Bakera. Stąd podobnie jak ubiegłoroczny zbiór perypetii Olivera Queena w wykonaniu Jeffa Lemire’a i Andrea Sorrentino także niniejszy „tomik” to kolejny dowód na niesłuszność frontalnej i na ogół nieprzemyślanej krytyki, której aż nazbyt często poddawany jest okres „Nowego DC Comics!”. Co zatem czeka nas dalej (o ile rzecz jasna w ogóle)? Może „Animal Man vol.2” według skryptu przywołanego chwilę temu scenarzysty „Gideon Falls”? Przekonamy się o tym zapewne w przyszłym roku. 

 

Tytuł: „Potwór z Bagien” Scotta Snydera

  • Tytuł oryginału: „Swamp Thing by Scott Snyder: The Deluxe Edition”
  • Scenariusz: Scott Snyder (gościnnie Jeff Lemire i Scott Tuft)
  • Szkic i tusz: Yanick Paquette, Marco Rudy, Steve Pugh, Becky Cloonan, Andrew Belanger, Francesco Francavilla, Kano, Victor Ibãñez, Timothy Green II, Karl Kerschel, Sean Parsons, Michael Lacopmbe, Dan Green, Andy Owens, Joseph Silver
  • Kolory: Nathan Fairbairn, Val Staples, Lee Loughridge, Lovern Kindzierki, Francesco Francavilla, Matthew Wilson, Dan Baron, Tony Avina
  • Wstęp: Len Wein
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Jacek Drewnowski
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Posłowie: Kamil Śmiałkowski
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 22 września 2015 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 25 listopada 2020 r.
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 18,5 x 28 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Cena: 164,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w serii „Swamp Thing vol.5” nr 0-18 (listopad 2011-maj 2013) oraz „Animal Man vol.2” nr 12 i 17 (październik 2012 i kwiecień 2013) oraz „Swamp Thing Annual” nr 1 (grudzień 2012).

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus