„Amerykański wampir” tom 8 - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 10-02-2017 12:52 ()


Scott Snyder i Rafael Albuquerque w tworzonej wspólnie historii docierają do punktu, z którego nie będzie już odwrotu. Stawiają wszystko na jedną kartę, a raczej odkrywają wszystkie karty, aby pokazać konfrontację amerykańskich wampirów z pradawnym złem.

Wyścig zmierzający ku powstrzymaniu Szarego Kupca wydaje się z góry przesądzony. Garstka bohaterów, do których dołączają niedobitki Wasalów Gwiazdy Zarannej, z charyzmatyczną Felicią Book na czele, jedynie spowalnia nieuniknione. Zasłużona i wiekowa organizacja wydaje się reliktem, któremu trudno odnaleźć się w nowoczesnym i dynamicznie rozwijającym się świecie. Ilość czynników, które musiałyby pójść po myśli tej ekipy, a także prawdopodobieństwo, że coś nie wypali, są ogromne. Niemniej podejmują oni próbę zażegnania zagrożenia, które, jak mówią wtajemniczeni, może położyć kres życiu na Ziemi. Toteż w tej nierównej walce każdy pomysł jest na wagę złota (szczególnie płynnego), nawet ten najbardziej niedorzeczny, jak wyprawa w przestrzeń kosmiczną. Do wyścigu z czasem autorzy dorzucają też rywalizację na orbicie okołoziemskiej. Wampiry w kosmosie? Obojętnie, jak dziwnie to brzmi, ale autorzy starają się nadać kolejnym wyzwaniom postaci znamion atrakcyjności i unikalności.

Drugi cykl Amerykańskiego wampira nie posiada wprawdzie tej lekkości i różnorodności, co pierwsze tomy, nie ma tu też miejsca na zagłębianie się w psychikę bohaterów, ale historia została poprowadzona interesująco. Pewna nastrojowość poprzednich epok, pieczołowite przedstawianie realiów każdej dekady przez Rafaela Albuquerque, ustąpiły miejsca pośpiechowi, a dokładnie dynamicznej akcji. Burzliwe lata sześćdziesiąte, wyścig zbrojeń, podbój kosmosu – to wszystko skutkuje intensyfikacją działań bohaterów. Planowanie, finezyjne rozwiązania czy przemyślane zasadzki są zdecydowanie mniej widoczne. Straceńcza misja – bo inaczej nie można nazwać ekstremalnego wyzwania, jakie postawiła przed swoimi kompanami Felicia Book, będzie wymagała poświęceń najwyższej wagi. Tym bardziej że nie wiadomo czy w strukturach WGZ nie ma szpiegów, którzy mogą sabotować wykonanie najważniejszego zadania w historii zasłużonej agencji.

Ósmy tom serii stawia na wysokooktanową akcję, postaci rzucone w wir zdarzeń nie mają już powrotu, a wszystkie podbramkowe sytuacje załatwiane są raczej w improwizujący sposób. Scott Snyder w intrygę pomysłowo wplata radziecki program kosmiczny, który nie tylko służy do śledzenia kapitalistycznego wroga, ale przede wszystkim kontroluje czy bestia nie powróciła na Ziemię. Należy oddać, że kosmiczny wyścig stanowi atrakcyjną część rozgrywki. Widać jednak już pewne zmęczenie materiału, ponieważ brawurowa akcja wampirów cechuje przewidywalność i prostota. Seria nadal sprawia solidne wrażenie, ale już bez efektu nadmiernej ekscytacji. To wciąż kawał dobrej lektury, ale widać, że autorom kończą się pomysły na urozmaicenie przygód wampirów. Podpierają się skrajnymi rozwiązaniami, zapominając jednakże o pozostałych gatunkach krwiopijców, których w tej opowieści nie uświadczymy.

Na kolejny tom przyjdzie nam poczekać trochę dłużej, a biorąc pod uwagę, że będzie zawierał historie oderwane od głównego wątku, finał starcia z Szarym Kupcem oddali się w czasie. Może to z jednej strony dobrze, dać odpocząć głównym bohaterem serii i przygotować solidny grunt pod epicką konfrontację. Pytanie tylko, czy autorzy mają plan na sensowne i nierozczarowujące zakończenie, bo mnożenie zasadzek i sytuacji bez wyjścia sprawdza się jedynie na krótką metę.

 

Tytuł: „Amerykański wampir” tom 8

  • Scenariusz: Scott Snyder
  • Rysunek: Rafael Albuquerque
  • Kolor: Dave McCaig
  • Tłumaczenie: Paulina Braiter
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 25.01.2017 r.
  • Liczba stron: 144
  • Format: 170×260 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 69,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus